"Widziałem przy tej okazji ekscesy satanistyczne" – mówi nam o Halloween biskup Tadeusz Pieronek. A ksiądz Wojciech Lemański odpowiada: "Podczas imprez po pierwszych komuniach bywa, że goście się tak pochleją i pobiją, że trzeba wzywać karetkę. Ale nikt z tego powodu nie twierdzi, że przyjęcia po pierwszych komuniach są złe".
Jeśli przyjrzeć się temu, jak w Polsce "obchodzimy" Halloween, to będą to głównie imprezy i przebieranki. Lubimy przybrać na kilka godzin skórę czarownicy, diabła, Jokera czy wampira, wyjść do klubu, potańczyć, napić się. Rzadko kiedy widuje się dzieci chodzące od domu do domu i mówiące "Cukierek albo psikus", a drążenie dyń traktujemy jako zabawę zwiększającą nasze zdolności manualne. Tak przynajmniej jawi się Halloween po polsku po przeanalizowaniu licznych wypowiedzi internautów.
Czemu więc Kościół utrzymuje, że to dzień promowania satanizmu? A może po prostu nie widzimy drugiego dna Halloween – i w oburzenie kleru jest zasadne?
Dobra impreza...
– Faktycznie Polakom na Halloween chodzi głównie o imprezy – stwierdza Aleksandra Żmuda z didżejskiego duetu DoubleTrouble, która miała okazję oglądać niejedno Halloweenowe party.
– Byłam miesiąc temu w USA i tam ludzie mają na punkcie tego święta prawdziwą obsesję: już miesiąc wcześniej ozdabiają domy i bardzo przestrzegają tradycji halloweenowych. A u nas kultywowanie tych tradycji jest tak nikłe, że prawie go nie
widać. Tak naprawdę 90 proc. Polaków jedzie zapalić znicz, a tylko 10 proc. idzie na imprezę z okazji Halloween – ocenia Żmuda. – Wydaje mi się też, że polskie święto zmarłych i Halloween mają ze sobą niewiele wspólnego. To pierwsze służy oddaniu czci zmarłym, a drugie zabawie – podkreśla didżejka.
Również nasz bloger ksiądz Wojciech Lemański uznaje Halloween głównie za rozrywkę. – Dla większości uczestników to jest zwykła zabawa i urozmaicenie codzienności. Przynosi coś porywającego i zabawnego w te szare dni – stwierdza duchowny.
…A może szatan?
Aleksandra Żmuda wskazuje również, że Halloween może służyć czemuś innemu, ale na pewno nie satanizmowi. – Dla mnie jest to też trochę oswajanie strachu poprzez zabawę. Strachu przed tym, co bywa obrzydliwe dla nas obrzydliwe: krwią, pająkami i tak dalej – ocenia didżejka z DoubleTrouble. Również ksiądz Lemański przyznaje, że Halloween może być pewną formą "oswajania śmierci". – Choć nie wiem, czy skuteczną – podkreśla ksiądz Lemański.
Kościół ma jednak na ten temat również inne zdanie. – Halloween ma różne oblicza. Na pewno zabawy, ale i inne, z wykorzystaniem dziecięcych zabaw, mających inny cel, niż wymieniony przez pana aspekt rozrywki – mówi mi biskup Tadeusz Pieronek.
Dopytuję go więc, jakie inne cele, poza rozerwaniem się, mogą mieć zabawy
Co zrobić z dynią
Popularne warzywo można wykorzystać nie tylko do zrobienia lampy na Halloween. Dyni często używa się w kuchni i można z niej robić świetne potrawy. U nas potrawy z dyni polecają:
towarzyszące Halloween. Czy chodzi o odchodzenie od wartości duchowych, czy może promocję satanizmu. Bp Pieronek odpowiada lakonicznie: – Wszystkiego po trochu. Zabawa w śmierć, ekscesy satanistów, widziałem takie przypadki – stwierdza biskup.
Halloween nie gorsze od pierwszej komunii
Zdaniem księdza Lemańskiego, takie argumenty można stosować do każdego zjawiska. – Oczywiście, zdarzają się różne przypadki. Podczas imprez po pierwszych komuniach bywa, że goście się tak pochleją i pobiją, że trzeba wzywać karetkę. Ale nikt z tego powodu nie twierdzi, że przyjęcia po pierwszych komuniach są złe – wskazuje nasz bloger.
– Tak samo jest z baśniami braci Grimm. Czy w związku z tym, że są brutalne, należy wpisać je do indeksu i zakazać czytania? – pyta ks. Lemański. I dowodzi, że nawet kultywowanie halloweenowych tradycji trudno uznać za promocję satanizmu. – Popatrzmy na USA. Tamtejsze społeczeństwo jest w gruncie rzeczy bardzo religijne, a przy tym mocno kultywuje Halloween. I tam po prostu to przyjęto. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby przed budynkami jakichś kurii były dynie ze świecą w środku, bo to po prostu nikogo nie dziwi – podkreśla nasz bloger. Z kolei były dominikanin prof. Tadeusz Bartoś przypomina: – W USA ludzie się w to bawią i jakoś nie są satanistami, choć istnieje tam dużo sekt chrześcijańskich, które mogłyby się zainteresować tematem.
Ksiądz Lemański zaznacza przy tym, że przebieranie za "czarne charaktery" to domena nie tylko Halloween: – W święta po kolędzie ludzie też się przebierają. Wśród przebierańców jest diabeł, ale nikt nie oskarża ich o satanizm. To taka sama zabawa dla młodych i najmłodszych – przekonuje duchowny.
Skąd to oburzenie
Czemu więc Kościół tak bardzo oburza się na obchodzenie Halloween w Polsce, skoro
Halloweenowe ciekawostki
"Halloween" to skrócone "All Hallows' Eve" – wigilia Wszystkich Świętych.
Wydrążone dynie nazywają się Jack-o'-lantern i dla irlandzkich chłopów oznaczała błędne ogniki uważane za dusze zmarłych. Wedle amerykańskiej tradycji stawia się je w wyeksponowanych miejscach domu.
31 października 1920 roku w mieście Anoka w stanie Minnesota odbyła się pierwsza w Stanach Zjednoczonych parada z okazji Halloween. Pochód organizowano tam corocznie, aż w 1937 roku Anokę ogłoszono światową stolicą Halloween.
w naszym społeczeństwie jest to głównie pretekst do imprezowania? Były dominikanin prof. Tadeusz Bartoś wyjaśnia: – Te opinie mają charakter zabobonny. Tak samo, na tych samych podstawach, Kościół zwalczał Harry'ego Pottera.
– Klerem kieruje tutaj strach kulturowy przed czymś nowym. To ignorancja, połączona z zapałem do robienia awantur i wywoływania histerii. Kościół po prostu boi się i ma kłopot z akceptacją tego, co nie jest nasze, polskie – tłumaczy prof. Bartoś.
Ksiądz Lemański potwierdza tę opinię. I wskazuje, że tak było przy okazji każdego nowego zjawiska: kolei, maszyn parowych i wielu innych rzeczy. Bano się ich, a często strach ten wyrażali księża z ambony. Tak samo jest z Halloween. – Dla Polaków jest ono czymś nowym i jak się temu przyjrzeć, to nie ma w nim nic pozytywnego. Ale w nowej fabryce papierosów też nie ma nic pozytywnego, tak samo jak w nowej gorzelni, bo przecież od papierosów ani alkoholu nie jest się ani mądrzejszym, ani zdrowszym. Tyle, że do tych rzeczy już się przyzwyczailiśmy, a do Halloween nie – stwierdza ks. Lemański.
Traktujmy to jako zabawę
Przywyknęliśmy za to do oburzenia Kościoła, wybuchającego co roku przy okazji 31 października. Alicji Żmudy postawa kleru ani nie dziwi, ani nie zajmuje: – Oburzenie Kościoła często jest nieadekwatne do skali sprawy, nie tylko w przypadku Halloween.
Ksiądz Lemański zaś dodaje: – W przypadku tego dnia można jedynie przestrzegać, by traktować to tylko jako zabawę. I jeżeli tak jest, to ja bym się nim po prostu nie przejmował. Nie widzę w tym nic dobrego, jak i nic złego.