Biskup Jarecki, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu i wjechał w latarnię, przez wiele lat nauczał jak żyć w trzeźwości. To kolejny raz, kiedy wyszła na jaw hipokryzja księży. Czy to zachwieje bardzo wysokim, jak do tej pory, zaufaniem do Kościoła?
Biskup Jarecki wjechał samochodem w latarnię mając we krwi 2,5 promila alkoholu. Nie było żadnych ofiar, a duchownemu też nic się nie stało – musiał co najwyżej wyleczyć kaca. Teraz czeka go tylko kac fizyczny, ale przede wszystkim moralny – biskup bowiem prowadził przez wiele lat nauki o życiu w trzeźwości.
I o ile sam fakt prowadzenia samochodu po pijanemu nie wzbudził aż takiego oburzenia, jak można by się spodziewać, to hipokryzja nauczających już tak. Ksiądz ma mówić nam, żebyśmy żyli w trzeźwości, a sam pije ponad miarę? To wielu osobom nie mieści się w głowach.
Czy to spowoduje, że wierni odwrócą się od nauczycieli popełniających grzechy, przed którymi przestrzegają?
Polacy ufają Kościołowi...
Z badań CBOS-u wynika jasno: ufamy Kościołowi. W 2002 roku katoliccy duchowni
Zaufanie a molestowanie
Przy okazji sprawy biskupa Juliusza Paetza, oskarżonego w 1999 roku o molestowanie, społeczeństwo zwątpiło w wiarygodność duchownych. Według badań CBOS-u 56 proc. osób uwierzyło wtedy publikacjom "Rzeczpospolitej", choć bp Paetz wszystkiemu zaprzeczał. Tylko 11 proc. zaufało biskupowi, ale aż 33 proc. badanych stwierdziło, że "trudno powiedzieć".
Wówczas też aż 44 proc. badanych uznało, że na skutek tej afery zmniejszył się autorytet Kościoła. Nie zgodziło się z tą tezą 35 proc. ankietowanych, a tylko 15 proc. uważało, że to zależy od tego, jak skończy się cała afera. Długofalowo jednak afera abp Paetza, choć głośna, nie załamała zaufania do Kościoła. CZYTAJ WIĘCEJ
cieszyli się zaufaniem 76 proc. Polaków. Liczba ta nie spadła poniżej 75 proc. aż do 2012 roku. Przy czym specjaliści od spraw Kościoła zaznaczają: pytanie "czy ufasz Kościołowi" jest bardzo wieloznaczne. – Jak się mówi o zaufaniu do Kościoła, to mówi się o zaufaniu wobec biskupów – wyjaśnia ksiądz profesor Andrzej Szostek, do 2004 roku rektor KUL. – A dla mnie, i pewnie nie tylko dla mnie, Kościół to ludzie, wierni. Od razu zaznaczmy więc, że mówimy o zaufaniu do biskupów – podkreśla ks. prof Szostek.
Poziom zaufania do Kościoła trzymał się na poziomie 76-80 proc. aż do 2010 roku. Nawet sprawa molestowania dzieci przez abp Juliusza Paetza, choć bulwersowała, nie sprawiła, że duchowni stali się dla społeczeństwa mało wiarygodni.
… ale coraz mniej
Dopiero w badaniach CBOS-u z 2012 roku okazuje się, że liczba ufających Kościołowi to 69 proc. To pierwszy tak silny spadek od 10 lat. Czy incydent z biskupem Jareckim pogłębi tę niechęć? – Kwestie takie jak pijany ksiądz czy obcujący z kobietą na boku są mało istotne, macha się na nie ręką – ocenia prof. Marcin Król, filozof i historyk idei.
Jak zaznacza, niczym nowym nie jest fakt, że o trzeźwości uczył ktoś, kto zmagał się z problemem alkoholowym. – U siebie na parafii też słyszę te zaklęcia antyalkoholowe, ale są one nieskuteczne. Kościół nie umie sobie z tym poradzić, tak samo jak z wieloma innymi kwestiami moralnymi w społeczeństwie – przekonuje prof. Król.
Również socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski potwierdza, że sprawa bp. Jareckiego nie wpłynie na wiarygodność Kościoła, tak samo jak afery typu "ksiądz z pianą na kolanach". – Myślę, że to sprawa drugorzędna. Oczywiście, że te godne pożałowania incydenty składają się na spadające zaufanie, ale te liczby jednak są stałe – ocenia profesor Krasnodębski. I przypomina, że wierni powinni być krytyczni, ale też "potrafią oddzielić istotę wiary od incydentów".
Czytaj też: Księża mają dość. Wypalenie zawodowe to nie tylko zmora korporacji
Polityka, panie, polityka
Co więc sprawiło, że raptem w ciągu dwóch lat liczba ufających Kościołowi po raz pierwszy tak drastycznie spadła? Prof. Krasnodębski wskazuje, że podobnie było tuż po 1989 roku, kiedy debatowano w Polsce o roli Kościoła. Wtedy też zaufanie do niego mocno osłabło. – Dzisiejszy spadek zaś wynika z tego, że sytuacja w kraju jest napięta. Mamy do czynienia, po raz pierwszy, z bardzo antyklerykalną partią, która tylko na takich hasłach weszła do parlamentu. Mieliśmy przykrą sytuację przed Pałacem Prezydenckim. Mamy sprawy Radia Maryja i telewizji Trwam, gdzie z jednej strony są protesty, ale z drugiej duża krytyka. Rola Kościoła w Polsce znowu została poddana dyskusji. Do tego nieskończona lustracja – wymienia profesor Krasnodębski.
Podobnie uważa ks. prof Szostek: – To zaufanie rzeczywiście się waha i jest zależne od kontekstu politycznego. Ja nie mam poczucia, że biskupi stali się gorsi w ciągu ostatnich 2 lat – przekonuje duchowny. Do listy wymienionych przez prof. Krasnodębskiego
Zaufanie Polaków do Kościoła w ciągu ostatnich 10 lat
Badania CBOS-u z lat 2002-2012 z zapytaniem: czy ufasz Kościołowi. W odpowiedziach zawierają się odpowiedzi stopniowane, tj. "zdecydowanie/raczej" tak i nie.
2002: Tak 76 proc. ; Nie 21 proc. ; Trudno powiedzieć 3 proc.
2004: Tak 75 proc. ; Nie 21 proc. ; Trudno powiedzieć 4 proc.
2006: Tak 81 proc. ; Nie 17 proc. ; Trudno powiedzieć 2 proc.
2008: Tak 79 proc. ; Nie 17 proc. ; Trudno powiedzieć 4 proc.
2010: Tak 78 proc. ; Nie 18 proc. ; Trudno powiedzieć 4 proc.
2012: Tak 69 proc. ; Nie 26 proc. ; Trudno powiedzieć 5 proc.
przyczyn Szostek dodaje kolejne: konflikty o in vitro, ustawę antyaborcyjną i religię w szkołach. – Myślę, że w przyszłości to zaufanie będzie się wahać, żyjemy w takiej atmosferze. SLD próbuje prześcigać Ruch Palikota w antyklerykalizmie, PO chce być wolna od bliskich kontaktów z Kościołem, w opozycji do PiS-u – ocenia ksiądz profesor.
Skąd te antyklerykały
Zdaniem prof. Krasnodębskiego, "ta trudna sytuacja wymaga więcej od duchownych i nie wszyscy sobie z tym radzą" – co też jest powodem spadku zaufania do Kościoła. Jak jednak przekonuje profesor Marcin Król, nie jest tak, że w ostatnim czasie namnożyło się antyklerykałów. Według niego, dziś po prostu można ujawniać postawy antyklerykalne i ludzie się tego nie boją.
– Ja mieszkam na wsi i ze zdziwieniem słuchałem, jak wiele osób tutaj wyrażało poparcie dla Janusza Palikota – mówi nam prof. Król. – Dzisiaj można robić rzeczy, których kiedyś robić nie wypadało, to bardzo ważna różnica.
A może Kościół sam sobie winien?
Trudno jednak całą winę za spadek zaufania do Kościoła zrzucać na antyklerykałów – jawnych i ujawniających się. Sami duchowni bowiem nie są bez winy. – Niewątpliwie brakuje też wielkiej osobowości w Kościele. Takie osoby są, ale się nie pokazują – wskazuje profesor Krasnodębski.
Profesor Król zaś przypomina, że na niekorzyść duchownych często działają… pieniądze. – Ludzie widzą na przykład opłaty na Kościół. U nas ksiądz jest bardzo pazerny, ma 4 samochody i wszyscy to widzą. Kiedyś się o tym nie mówiło – podkreśla filozof. I dodaje, że nonszalancja wobec wiernych i podkreślanie bogactwa Kościoła w czasach, gdy ludzie biednieją, po prostu przeszkadza społeczeństwu.
Internet siedliskiem zła
Wszystko to zaś potęgowane jest przez internet, który błyskawicznie i bezlitośnie informuje o wszystkich przewinieniach duchownych – tak jak w przypadku księdza z bitą śmietaną na kolanach. Przy czym ksiądz profesor Szostek przypomina, że nie wszystko, co w internecie, jest godne uwagi. Jest to bowiem przestrzeń "silniej obciążona bezkarnością i nieodpowiedzialnością".
– Często wręcz obrzydliwe opinie i treści wylewane są tam bezkarnie. W zwykłych mediach wypowiedzi podpisuje się imieniem i nazwiskiem, ktoś za nie odpowiada. A w internecie tworzy się pewna subkultura prymitywizmu myślowego, nie ma głębokiej analizy. Jest też taka radość z uderzania w osoby znane. Na pewno to wpływa na antyklerykalizm, ale jest to bardzo powierzchowne – przekonuje ks prof Szostek.
Kto wie, czy internet nie jest nawet silniejszy w budowaniu antyklerykalnych nastrojów, niż partia Janusza Palikota. Przy czym warto pamiętać, że nawet gdyby sieć huczała od krytyki pod adresem Kościoła, w kolejnym badaniu CBOS-u biskupi mogą nadal cieszyć się wysokim zaufaniem. Jak bowiem wskazuje prof. Marcin Król: – Hierarchie zaufania są dość tradycyjne. Na przykład poważaniem zawsze cieszyło się wojsko i profesorowie z uniwersytetów, nie wiedzieć czemu...