Jeszcze do niedawna wizyta w domu publicznym była tematem tabu, powodem do wstydu. Dzisiaj najlepsze "burdele" na stronie głównej poleca nawet Onet.pl. - Około 15 proc. Polaków korzysta z usług seksualnych. Pewni ludzie wizyty w agencjach towarzyskich, płacenie za seks traktuje jako rodzaj stylu życia - mówi naTemat seksuolog prof. Zbigniew Izdebski.
Kiedyś chodzenie do domu publicznego było powodem do wstydu. Nikt nie przyznałby się do tego, że ostatniej nocy był klientem agencji towarzyskiej w taki sam sposób, jak mówi się o wypadzie do klubu, czy kina. Nawet w męskim gronie wydaje się, że takie doświadczenia lepiej zostawić dla siebie, w ostateczności wąskiej grupy przyjaciół. No ale coś musiało się w nas ostatnio zmienić, skoro największy portal internetowy w Polsce bardzo wysoko umieścił dziś materiał o tym, "które legalne burdele są najlepsze". Tuż obok historii o zapomnianych gwiazdach show-biznesu i ocenie postaci historycznej Józefa Becka.
– Uważam się za człowieka liberalnego, którego ciężko zbulwersować w kontekście sfery obyczajowej, ale Onetowi to się udało – napisał w liście do nas jeden z czytelników naTemat. Skoro jednak wydawca tak dużego portalu postanowił wystawić przegląd legalnych burdel, jak każdą inną rozrywkową informację, musiał być pewien, że większości jego użytkowników to nie zbulwersuje, a raczej zaciekawi. By nie tylko kliknął, ale i został przy tym materiale na dłużej.
Czy zatem chodzenie do burdelu niepostrzeżenie stało się więc w Polsce taką samą rozrywką, jak kino, czy koncert. Wydawanie pieniędzy w domu publicznym niczym nie różni się od przepuszczenie wypłaty na szalonej impresie w klubie?
O tych tych wątpliwościach naTemat rozmawia z seksuologiem prof. Zbigniewem Izdebskim.
Chyba coś się w naszym myśleniu o płatnym seksie musiało zmienić skoro dzisiaj Onet.pl największy portal w Polsce na stronie głównej wśród najważniejszych wiadomości umieścił materiał o tym, które legalne burdele są najlepsze...
Prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog: Myślę, że w tym przypadku to nie tylko kwestia mentalności polskiego społeczeństwa. Po prostu także w nim seks się dobrze sprzedaje. Temat seksu dość często jest przecież np. na okładkach tygodników. Wówczas, gdy poświęcają one swoje teksty prostytucji, homoseksualizmu, czy seksualności Polaków. Podobne były i okładki dotyczące moich badań. Mam więc wrażenie, że z portalami jest tak samo.
Szokujące dla wielu może być tymczasem to, że skoro mówimy o oburzaniu się lub nie tematem o "burdelach, warto wspomnieć, iż około 15 proc. Polaków korzysta z usług seksualnych, płatnego seksu.
Czy zatem w chodzeniu do domu publicznego może być coś zdrowego, normalnego. Coś czego nie trzeba się wstydzić?
Generalnie przyjmuje się, że pewne rzeczy się robi, ale o pewnych rzeczach się także nie mówi. Tak jest przecież choćby z masturbacją, którą mężczyźni w różnych okresach swojego życia uprawiają, ale jakoś nie chcą o nie za bardzo opowiadać. To doświadczenia, o których się raczej nie opowiada.
Wracając jednak do agencji. Jest jednak też grupa osób, która lubi stawiać oceny restauracją, tak więc i teraz musieli znaleźć się tacy, którzy postanowili ocenić agencje towarzyskie.
Opowiadanie o ostatniej wizycie w burdelu" powinno być normalnym tematem rozmów znajomych, jak każda inna rozrywka?
Niektórzy o tym rozmawiają. Pewni ludzie wizyty w agencjach towarzyskich, płacenie za seks traktuje jako rodzaj stylu życia. W kręgach, w których ktoś wie, że przebywa ze stałymi bywalcami agencji, o takich rzeczach rozmawiają, komentują, polecają sobie nawzajem najlepsze miejsca.
Te miejsca są tylko dla mężczyzn? Czy może to stereotypowe myślenie i równie łatwo spotkać tam dzisiaj także kobiety?
Kobiet płacących za seks w agencjach towarzyskich w Polsce jest naprawdę niewiele.