NIK przedstawiła w czwartek wyniki kontroli dot. Funduszu Sprawiedliwości, który podlega Zbigniewowi Ziobrze. Z ustaleń Izby wynika, że łączna wartość nieprawidłowo wydatkowanych przez FS środków wyniosła ponad 280 mln zł. Jaka jest przyszłość Ziobry? – Ogłoszenie takiego raportu w praktyce powinno oznaczać dymisję ministra sprawiedliwości, ale wiemy, że tak się nie stanie – komentował w rozmowie z naTemat senator Krzysztof Kwiatkowski.
– Sposób wydatkowania pieniędzy z funduszu sprzyjał mechanizmom korupcjogennym – oznajmili w czwartek przedstawiciele NIK podczas konferencji w sprawie kontroli dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości.
Kontrola objęła realizację zadań ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, a także prawidłowość i efektywność wykorzystania środków z funduszu przez beneficjentów.
– Objęliśmy badaniem 35 umów o łącznej wartości 136 milionów złotych, co stanowiło równowartość 20 procent udzielonych dotacji. Objęliśmy kontrolą ministra sprawiedliwości i 20 podmiotów. 14 z nich to organizacje pozarządowe, ale była w nich też uczelnia wyższa czy szpital specjalistyczny – poinformował koordynator kontroli Michał Jędrzejczyk.
Jak przekazał, Najwyższa Izba Kontroli "negatywnie oceniła działania ministra sprawiedliwości w zakresie zapewniania właściwych uwarunkowań organizacyjnych i prawnych funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości, a także sposób wykorzystania będących w jego dyspozycji środków publicznych".
Dodał też, że "gospodarka funduszu była prowadzona z naruszeniem podstawowych zasad finansów publicznych, to jest zasady jawności, celowości i oszczędności dokonywania wydatków publicznych". Co w rzeczywistości oznacza publikacja tego raportu dla Zbigniewa Ziobry i przede wszystkim, jaka może być przyszłość Funduszu Sprawiedliwości?
– Ogłoszenie takiego raportu w praktyce powinno oznaczać dymisję ministra sprawiedliwości, ale wiemy, że tak się nie stanie. Dlaczego? Trzy lata temu jako prezes NIK również ogłaszałem raport z kontroli dotyczącej tego samego Funduszu Sprawiedliwości. Powiedziałem wtedy, że z funduszu nielegalnie są wydawane pieniądze na realizację zadań, które nie są do niego przypisane. I co się wydarzyło, mimo że składaliśmy odpowiednie zawiadomienia? Nic – przypomniał w rozmowie z naTemat senator Krzysztof Kwiatkowski.
W opinii Krzysztofa Kwiatkowskiego, jeżeli mamy mówić o zmianach w tej sprawie, to są one jeszcze gorsze. – Skala tego zjawiska w wymiarze finansowym wzrosła. Dzisiaj mówimy już nie jak wówczas o 25 mln zł, ale o 280 mln zł – wskazał były prezes NIK.
Przypomnijmy, że w wyniku kontroli Izba złożyła w sumie 5 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Ponadto informację o wynikach kontroli prezes NIK przekazał prezydentowi, premierowi, marszałkom Sejmu i Senatu i przewodniczącym odpowiednich komisji sejmowych.
– W jakiej jesteśmy tak naprawdę sytuacji? Mamy 5 zawiadomień dotyczących nieprawidłowości wydatkowania pieniędzy publicznych w Funduszu Sprawiedliwości, który nadzoruje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zawiadomienie jest skierowane do prokuratury, którą to prokuraturą kieruje prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Co może się wydarzyć? Nic – podsumował wymownie senator Kwiatkowski.
Jak dodał, jest jednak pewna przełomowa i istotna rzecz, która wynika z prezentacji dzisiejszego raportu. – NIK przekazał bowiem swój raport z kontroli premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, tak więc dzisiaj już premier nie może powiedzieć, że nie wie, co tam się w funduszu dzieje – zwrócił uwagę Krzysztof Kwiatkowski.
W rozmowie z naTemat senator podkreślał, że przejawem dobrej woli premiera powinno być w tym momencie powołanie "na już" społecznej rady z udziałem organizacji społecznych, które przez lata świadczyły pomoc m.in. osobom poszkodowanym przestępstwem i każda złotówka wydatkowana przez Fundusz Sprawiedliwości powinna być na bieżąco przez taką radę kontrolowana.
– To jest dla mnie przejaw elementarnej reakcji szefa rządu. Taka decyzja nie wymaga zmian ustawowych, można ją powołać w trybie społecznego nadzoru – wskazał były szef NIK.
Senator dodał też, iż w trakcie konferencji prasowej NIK trwał równocześnie Parlamentarny Zespół Do Spraw Praworządności, gdzie udało mu się spotkać m.in. z pracownikami z zakładów poprawczych i innych placówek, które w znacznej części podlegają Ministerstwu Sprawiedliwości.
– I co mówili ci pracownicy? Że nie ma pieniędzy na dobre funkcjonowanie tych placówek, a najbardziej nie ma ich na pomoc młodym ludziom, którzy wychodzą ze schronisk, są już dorosłymi i próbuje im się pomóc, aby nie wracali do patologicznych środowisk. Na to nie ma pieniędzy. To jest obraz dramatyczny i przygnębiający. Okazuje się, że w Polsce, w kraju, który określa się krajem cywilizowanym, nie mamy pieniędzy na pomoc ofiarom przemocy domowej, a mamy dziesiątki milionów złotych na promowanie FS. Tylko ja naprawdę nie wiem, po co on jest promowany – podsumował senator.
– Raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie Funduszu Sprawiedliwości jest dowodem zatrważającego braku elementarnej rzetelności. Szkoda, że prezes NIK wykorzystuje tę instytucję do walki politycznej i próby obrony siebie przed prokuratorskimi zarzutami – oświadczył wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Konferencję zorganizowano na terenie budowy warszawskiej kliniki „Budzik” dla dorosłych. Fundusz Sprawiedliwości przekazał na tę inwestycję ponad 37 mln zł.
"Z nieznanych dla Ministerstwa Sprawiedliwości powodów NIK nie uwzględnił w końcowym raporcie wyjaśnień resortu, nie usunął oczywistych nieprawdziwych informacji, ani nie skorygował sprzecznych danych, co sprawia, że w opinii Ministerstwa Sprawiedliwości raport pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli nie spełnia podstawowych norm rzetelności" – czytamy w komunikacie ministerstwa.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut