Adam Ferency był gościem Świdnickiego Ośrodka Kultury. Wydarzenie przerwano jednak po około 30 minutach z powodu jego "niedyspozycji". Teraz aktor w rozmowie z naTemat przeprasza za swoje zachowanie i wyjaśnia: – Mówiłem te słowa po prostu z wielkiego cierpienia.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Jeden z najbardziej cenionych polskich artystów spotkał się 30 września z publicznością w Świdnicy w ramach projektu "Alchemia teatralna". Ku zaskoczeniu uczestników aktor przybył na spotkanie w stanie nietrzeźwym.
Zdobył się na wiele szczerych wyznań, a także poruszył temat polityki. – Jestem smutnym facetem. Uważam, że życie jest złe, a ludzie są okropni. Ja nie wierzę w Boga, wiecie? No i co mam zrobić? Okropnie się czuję. Nie wierzę w Boga, w związku z tym myślę sobie "jak tu żyć?" Powiem wam tak: można żyć bez wiary w Boga, tak żeby kochać ludzi. Ale ja nie lubię ludzi. Wiecie? – mówił.
– Mnie się zdaje, żeby naprawdę nie głosować na Kaczyńskiego. Przepraszam, jeśli kogoś ranię. Nie głosujcie na Kaczyńskiego, błagam was. Nie wiem, na kogo trzeba głosować – stwierdził.
Po kilkudziesięciu minutach widzowie zaczęli opuszczać salę, a w końcu spotkanie zostało przerwane. Dyrektorka Ośrodka Kultury wydała oświadczenie: "W związku z niedyspozycją Adama Ferencego spotkanie zostało przerwane przez organizatorów. Jest nam niezmiernie przykro w związku z zaistniałą sytuacją. Przepraszamy wszystkich widzów".
Adam Ferency dla naTemat: Mówiłem te słowa po prostu z wielkiego cierpienia
Tymczasem sam Adam Ferency w rozmowie z naTemat odniósł się do tamtej sytuacji. – Jest mi bardzo smutno. Proszę przeprosić wszystkich widzów w moim imieniu. Po prostu był to zbieg różnych okoliczności. Myślałem, że lepiej sobie poradzę. Nie wiedziałem, że będzie tylu przeciwników mojego wystąpienia na ważny temat, ale w nie najlepszej formie – wyznał.
– Mówiłem te słowa po prostu z wielkiego cierpienia. Z tego, że coraz gorzej, moim zdaniem, dzieje się w Polsce i coraz mniej osób chce o tym mówić. Jako żywo przypomina mi się koniec XVIII wieku i to co się stało z Polską. Tylko nie widzę, które kraje miałyby nas rozbierać. To chyba jakoś inaczej będzie zorganizowane – przyznał Ferency.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut