Świetny finisz tegorocznego cyklu Speedway Grand Prix. W Toruniu wyścig półfinałowy rozstrzygnął, że nowym indywidualnym mistrzem świata na żużlu został Artiom Łaguta. Rosjanin stoczył pasjonującą walkę z Bartoszem Zmarzlikiem, który do końca walczył o trzeci tytuł z rzędu. Polakowi zabrakło bardzo niewiele.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Jeszcze przed startem wiadomo było, że tylko kataklizm może spowodować, że Artiom Łaguta nie zdobędzie tytułu mistrzowskiego. Rosjanin w piątek odniósł przekonujące zwycięstwo w Toruniu, a na piątej pozycji zakończył obrońca złota, Bartosz Zmarzlik.
Tym samym dwukrotny mistrz świata musiał odrobić do Łaguty aż dziewięć punktów. Co przy obecnie funkcjonującym systemie punktowym powodowało, że do szczęścia Zmarzlika potrzebne było jego zwycięstwo oraz brak Rosjanina w czwórce finalistów.
Historia żużla znała kilka takich przypadków, odwrócenia losów tytułu w ostatnim turnieju cyklu Speedway Grand Prix, ale były to raczej wyjątki potwierdzające regułę.
Zmarzlikowi trzeba oddać, że w sobotę dał z siebie absolutnie wszystko. Polak jeździł tak, jak... powinien również w piątek. Wtedy kto wie, jak wyglądałaby końcowa klasyfikacja SGP.
Swoje problemy miał za to Łaguta. Rosjanin rozpoczął bez przekonania, nie potrafił wygrać wyścigu i przełomowy okazał się dopiero... trzynasty w kolejności zestaw startowy. Łaguta dokonał kilku zmian sprzętowych i ruszyło na dobre.
Rosjanin ponownie pokazał świetną formę, którą utrzymywał w ostatnich kilkunastu tygodniach. Łaguta wygrał trzy ostatnie turnieje, łącznie pięć w całym sezonie, ośmiokrotnie stając na podium. A tytuł zapewnił sobie zwycięskim półfinałem podczas sobotniego turnieju.
Na osłodę dla polskich kibiców pozostał finał, w którym Zmarzlik potwierdził, że sobota była jego. Pokazując przy tym sporą klasę, zarówno po przegranym półfinale, jak i już na podium, serdecznie gratulując nowemu mistrzowi.
Co zresztą nie jest niczym specjalnie dziwnym, ale bez wątpienia - zasługuje na pochwałę. Dla Zmarzlika tegoroczne srebro to piąty medal w historii jego startów w SGP.