
Reklama.
RPD wskazuje, co stało się z dziećmi migrantów z Michałowa
"Grupa irackich migrantów przebywających tymczasowo na posterunku Straży Granicznej w Michałowie nie chciała pozostać w Polsce. Domagali się zawiezienia ich do Niemiec. Zgodnie z prawem Straż Graniczna musiała ich przekazać stronie białoruskiej – w bezpiecznych dla nich warunkach, a nie 'do lasu'" – czytamy na wstępie obszernego komunikatu Biura Rzecznika Praw Dziecka.Jak podkreśla instytucja kierowana przez Mikołaja Pawlaka, w przypadku rodzin migrantów widzianych w placówce Straży Granicznej w Michałowie nie doszło do zastosowania tzw. metody push-back, czyli siłowego przerzucenia na stronę Białorusi.
"Przekazywanie stronie białoruskiej dotyczy migrantów, którzy po nielegalnym przedostaniu się na terytorium naszego kraju odmawiają ochrony ze strony Polski, ponieważ chcą jechać dalej na zachód Europy. Polska Straż Graniczna nie ma podstaw prawnych do transportowania ich do Niemiec. Byłoby to złamanie prawa międzynarodowego i pomoc w nielegalnym procederze przemytu ludzi" – wyjaśniono.
"Potwierdzone przypadki wykorzystywania dzieci"
To nie jedyny szokujący fragment komunikatu Biura RPD. W publikacji tej wspomniano także o "potwierdzonych przypadkach wykorzystywania dzieci przez służby białoruskie i migrantów w celu nakłonienia funkcjonariuszy Straży Granicznej do odstąpienia od zatrzymania". W tym celu dzieci miały być z premedytacją rozbierane i wyziębiane.Przy okazji poinformowano także o wynikach wizytacji ośrodków dla cudzoziemców przez podwładnych Mikołaja Pawlaka. Z relacji pracowników Biura RPD ma wynikać, iż migranci "co do zasady pozytywnie" oceniają warunki pobytowe, a skarzą się głównie na decyzje sądów o pozbawieniu ich wolności.
Czytaj także: