"Słysząc jazgot związków zawodowych...". Tak zastępca Czarnka reaguje na oburzenie nauczycieli
Wioleta Wasylów
04 października 2021, 11:29·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 października 2021, 11:29
– Jedno i drugie podnosimy. Takie są propozycje dla nauczycieli – powiedział o pensjach nauczycieli i godzinach ich pracy w rozmowie z Radiem ZET wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski. Temat ten wywołał dużą burzę. Jednak wiceminister próbował przekonywać: – Młodzi nauczyciele chcą więcej pracować.
Reklama.
Ministerstwo edukacji zapowiedziało podwyżki dla nauczycieli nawet o tysiąc zł brutto. Jednak za tym miałyby iść inne zmiany. Resort Przemysława Czarnka chce, by liczba godzin, w których nauczyciele będą realnie prowadzili zajęcia, a więc tzw. godzin przy tablicy, wzrosła z 18 do 22. Do tego kolejne 8 godzin pracy nauczyciele przeznaczaliby dla dyrektorów, uczniów i rodziców.
Wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w wywiadzie dla Radia ZET zapewniał, że liczba godzin pracy w tygodniu się nie zwiększy. – Zmieniamy tylko proporcje. Nauczyciel większą część obowiązującego go czasu pracy będzie poświęcał na pracę z dziećmi, a mniejszą na wykonywanie innych zadań – stwierdził.
Powiedział, że w ten sposób skończy się "bój nauczycieli o nadgodziny". – Jeśli chodzi o samo pensum, to nieraz nauczyciele przychodzili do mnie ze skargami, że np. dany dyrektor nie dał im czterech nadgodzin tylko dwie, a komuś innemu dał sześć i tym samym lepszą możliwość dorobienia sobie. Zwiększamy więc pensum – tłumaczył.
Dziennikarka, z którą rozmawiał, zauważyła, że może się nasilić problem tzw. wędrujących nauczycieli. Wszystko dlatego, że nauczyciele, którzy dotychczas nie musieli pracować dodatkowo w innych szkołach, teraz ze względu na zwiększenie pensum, będą musieli szukać dodatkowych godzin do pełnego zatrudnienia.
– Wszystko zależy od typu i wielkości szkoły. Najważniejszą kwestią jest tu jednak zachęcenie młodych ludzi do tego, by zostawali nauczycielami – odpowiedział wymijająco Rzymkowski. – Młodzi nauczyciele chcą więcej pracować i więcej zarabiać – przekonywał. Przyznał też, że to, czy dodatkowe godziny pracy nauczyciela do dyspozycji dyrektora, uczniów i rodziców będą wiązały się z większą "papierologią", będzie zależne od dyrekcji szkół.
Niezadowolenie nauczycieli z propozycji MEN
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie przyjął propozycji ministerstwa. Zapowiedział możliwość zorganizowania protestów. Wiceminister edukacji nie przebierał w słowach, komentując oburzenie nauczycieli zmianami: – Słysząc jazgot związków zawodowych, mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli o tym, że do tej pory też był obowiązek 40-godzinowego tygodnia pracy.
Dodał, że ministerstwo jest otwarte na rozmowy i liczy na dojście do porozumienia z ZNP. Nie omieszkał przy tym wtrącić zgryźliwie: – Mam wrażenie, że gdybyśmy dawali kupon dużego lotka z gwarantowaną wygraną, to byłoby za mało.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut