Korzystaliście z Megaupload? Brakuje wam tego serwisu? Już niedługo może wrócić do sieci. Kim Dotcom zapowiada stworzenie Mega – narzędzia o wiele lepszego i bezpieczniejszego, niż jego poprzednie dzieło.
Serwis Megaupload może wkrótce wrócić do sieci. Zlikwidowana za umożliwianie nielegalnego dzielenia plików strona internetowa, z której korzystały miliony ludzi na całym świecie, już na początku 2013 roku ma zostać zastąpiona przez serwis o nazwie Mega. Jak zapowiada osławiony twórca Megaupload Kim Dotcom, któremu za stworzenie poprzedniego serwisu wciąż grozi ekstradycja z Nowej Zelandii do Stanów Zjednoczonych, Mega ma być narzędziem większym, lepszym, szybszym, silniejszym i bezpieczniejszym.
Główną zmianą ma być wprowadzenie szyfrowania danych, dzięki czemu tylko i wyłącznie użytkownicy Mega będą wiedzieli, co ładują na stronę. W ten sposób tej wiedzy ma być pozbawiony administrator serwisu. A to powinno pozwolić na ominięcie amerykańskich przepisy antypirackich, za załamanie których Kim Dotcom trafił za kraty prowadząc Megaupload. – Nowe Mega nie będzie zagrożone przez amerykańskich prokuratorów – twierdzi Dotcom w rozmowie z BBC.
Kontrowersyjny Niemiec (do niedawna Dotcom nazywał się Kim Schmitz) przez problemy z Megaupload nauczył się na błędach i najnowszy biznes chce tworzyć z dala od jakichkolwiek partnerów z USA. Mega nie będzie więc korzystało z żadnego amerykańskiego serwera, czy domeny. Dlatego Mega znajdziemy pod gabońską domeną krajową Me.ga.
Według Dotcoma, ten adres już odwiedziły miliony użytkowników. Niemiec twierdzi, że w tym mnóstwo amerykańskich agentów. "Wszyscy agenci FBI wciskają przeładuj hahaha... Widzimy ich adresy IP. LOL!!!" - napisał na Twitterze.
Agenci federalni wciąż nie przestali się nim bowiem interesować ze względu na Megaupload. Kim Dotcom twierdzi, że Mega ruszy 20 stycznia 2013 roku - dokładnie rok od jego aresztowania w związku z zarzutami amerykańskich władz o naruszenie praw autorskich. Tymczasem dwa miesiące później Niemiec może zostać ekstradowany do USA. Dopiero w marcu zdecydować ma bowiem o tym nowozelandzki sąd.