Kim DotCom wraca do domu. Zwolniono go z aresztu za kaucją. Prokuratura protestowała przeciwko jego wypuszczeniu, bojąc się ucieczki oskarżonego, ale sąd zadecydował inaczej. Wyjściu z więzienia towarzyszy jednak szereg zakazów, które znacznie ograniczają wolność Kima.
Schmitz, jak naprawdę ma na nazwisko właściciel i założyciel MegaUpload, może wrócić do swojej luksusowej willi. Nie będzie to jednak tryumfalny powrót w glorii i chwale, a praktycznie areszt domowy. DotCom nie może używać swojego helikoptera i nie wolno mu korzystać z sieci. Na dodatek zabroniono mu oddalać się od domu dalej niż 80 kilometrów. Milioner nie będzie mieć nawet pociechy ze swojej wspaniałej kolekcji aut, bo cała została skonfiskowana. Oprócz wspaniałego domu, został mu tylko dmuchana makieta radzieckiego czołgu z czasów Zimnej Wojny.
Jest to największy i najbardziej dochodowy serwis założony przez Kim DotComa. Pozwalał on internautom na przechowywanie i udostępnianie plików na swoich serwerach. Z MU można było korzystać bezpłatnie, z ograniczeniami, lub bez ograniczeń - po opłaceniu abonamentu. Niektóre witryny, poprzez MU, udostępniały internautom całe sezony seriali, setki filmów i innych plików chronionych prawami autorskimi. Serwis został zamknięty 19 stycznia tego roku, pod zarzutem łamania praw autorskich i ułatwiania naruszania tych praw.
Kima wypuszczono jako ostatniego z wielkiej świty MegaUpload. Jego koledzy i zarazem współpracownicy: Mathias Ortmann, Bran van der Kolk i Finn Batato, również oskarżeni, wyszli z aresztu kilka dni wcześniej. Ich sytuacja nie jest tak tragiczna jak ich szefa, którego ekstradycji rząda USA. W Stanach Zjednoczonych bowiem właściciel MU jest oskarżony o: oszustwa, pranie brudnych pieniędzy i łamanie praw autorskich. Znając amerykańskie sądy, Schmitz nie może się spodziewać łagodnego wyroku - szczególnie, że jest pierwszą ofiarą walki z internetowym piractwem i władza USA zrobi wszystko, by udowodnić swoje racje.