Siatkarska PGE Skra Bełchatów ma zamiar walczyć o odszkodowanie w sprawie Taylora Sandera. Reprezentanta USA, który pomimo przedłużenia umowy z polskim klubem, nie wrócił do swojego pracodawcy, rezygnując z uprawiania siatkówki halowej. Sprawy nie zamierza odpuścić prezes PGE Skry, Konrad Piechocki.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
O sprawie informuje Łódzki Sport. Przypomnijmy, że Taylor Sander w sezonie 2020/21 był siatkarzem bełchatowskiego klubu. Amerykanin dotarł do PlusLigi jako kontuzjowany zawodnik, ale zdołał w trakcie rozgrywek wyleczyć się i pokazać z dobrej strony na polskich parkietach.
W fazie play-off Sander jednak ponownie doznał kontuzji, która wykluczyła go z walki z PGE Skrą Bełchatów o wysokie cele. Bełchatowianie zdecydowali się jednak na przedłużenie umowy z kapitanem reprezentacji USA.
Przyjmujący zdołał wrócić do zdrowia i zagrać zarówno w Lidze Narodów, jak i na igrzyskach olimpijskich w Tokio. To jednak była ostatnia okazja, żeby zobaczyć Sandera w akcji.
Później można było tylko zadawać pytania, gdzie podział się amerykański siatkarz. Bełchatowianie zaczęli bowiem okres przygotowawczy, podczas którego zawodnik z USA nie zdecydował się na przylot do Polski. Co więcej, nie odbierał telefonów i nie nawiązał żadnego kontaktu z bełchatowskim klubem.
Po pewnym czasie na jego Instagramie pojawiło się jedynie zdjęcie sugerujące, że Amerykanin od trenowania przed sezonem PlusLigi woli... surfowanie.
– Nie raz pokazywaliśmy, że jesteśmy gotowi dogadać się z siatkarzami, którzy z różnych przyczyn mają kłopoty. Ale ten przypadek jest inny, bo Sander zachował się nieładnie, a przecież jest kapitanem reprezentacji USA. Przede wszystkim zostawił nas na lodzie, bo gdy już okazało się, że nie chce grać w Skrze, to nie było szansy na znalezienie dla niego zastępcy – mówił dla Łódzkiego Sportu prezes PGE Skry, Konrad Piechocki.
Ostatecznie rezygnacja Sandera z gry dla PGE Skry sprawy nie zamyka. Bełchatowianie zakontraktowali w jego miejsce Holendra Dicka Kooya, zdołali już nawet wygrać pierwszy mecz w sezonie - 3:1 z Cuprum Lubin.
Amerykanin za to zawiesił karierę siatkarza halowego na rzecz grania w wersję plażową.
Władze bełchatowskiego klubu chcą zaskarżyć Sandera, żądając odszkodowania za jego nieprofesjonalne zachowanie. Trudno bowiem zrozumieć, że z dnia na dzień, mimo obowiązującej umowy, można tak po prostu się rozmyślić.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut