Wanda Traczyk-Stawska
Wanda Traczyk-Stawska skarciła lidera nacjonalistów, którzy próbował ją zagłuszyć. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Reklama.
– My byliśmy w Europie zawsze i nikt nas z niej nie wyprowadzi, bo my tu rodziliśmy się od początku, tu są nasze korzenie – mówiła Wanda Traczyk-Stawska, która była jedną z osób sprzeciwiających się polexitowi podczas niedzielnego protestu w Warszawie.

Uczestniczka powstania warszawskiego podkreślała, że Europa jest dobrem wspólnym, i nikt nie może nas z niej wyprowadzić. W czasie jej przemówienia swoje okrzyki skandowali narodowcy, którzy próbowali ją zagłuszyć.
Kiedy Traczyk-Stawska miała już zakończyć swoje wystąpienie, powiedziała kilka mocnych słów do mikrofonu. Zwróciła się bezpośrednio do lidera nacjonalistów Roberta Bąkiewicza, który przy pomocy mocnych głośników próbował zagłuszyć jej wystąpienie (przypomnijmy: jest to środowisko finansowane przez rząd PiS).

– Milcz, głupi chłopie! Milcz, chamie skończony! Bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi mojej ojczyzny z Europy. Europa to także moja matka – podkreślała Wanda Traczyk–Stawska.
Czytaj także: