Ciąg dalszy dramatu rodzin ofiar śmiertelnych wypadku z udziałem adwokata. Proszą o pomoc
Wioleta Wasylów
13 października 2021, 11:01·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 października 2021, 11:01
Pod koniec września w wypadku w województwie warmińsko-mazurskim zginęły dwie kobiety. Znany łódzki adwokat, który brał udział w tym zdarzeniu, stwierdził, że ofiary właściwie same są sobie winne, bo jechały ”trumną na kółkach”. Ze wstępnych ustaleń wynika, że to prawnik spowodował wypadek. Tymczasem rodziny ofiar są w trudnej sytuacji finansowej i proszą o pomoc.
Reklama.
Cała Polska usłyszała o tej tragedii pod koniec września. Na trasie między Jezioranami i Barczewem na Warmii zderzyły się czołowo dwa samochody. Audi poruszały się dwie kobiety w wieku 53 i 67 lat oraz pies. Anna T. i Wanda Barbara N. zginęły na miejscu, a zwierzę zostało ranne.
W drugim pojeździe, drogim mercedesie, znajdował się adwokat Paweł K., jego żona i 4-letni syn, który został ranny. Dzień później mecenas w mediach społecznościowych zmieścił nagranie, którym wywołał oburzenie. Stwierdził w nim: "Zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi dlatego te kobiety zginęły". Sugerował, że auto ofiar było stare i tanie, dlatego kobiety poniosły śmierć.
Szokujące słowa adwokata
Paweł K. udzielił takiej wypowiedzi, mimo że ze wstępnych ustaleń policji wynika, iż to właśnie on swoim mercedesem zjechał na przeciwległy pas i spowodował zderzenie z audi, które jechało prawidłowo. Wiadomo, że w momencie zdarzenia mężczyzna był trzeźwy.
Teraz zadania Prokuratury Rejonowej przejęła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Na razie biegli muszą wydać swoją opinię. Nikt jak dotąd nie usłyszał zarzutów. Adwokat usłyszał jednak, że trwa wobec niego postępowanie dyscyplinarne prowadzone przez Izbę Adwokacką w Łodzi. Mimo to cały czas może prowadzić kancelarię.
Rodziny ofiar wypadku proszą o pomoc
Tymczasem rodziny ofiar wypadku właśnie ze względu na tragiczne wydarzenia z 26 września znalazły się w trudnej sytuacji – nie tylko emocjonalnej, ale też finansowej. Z tego względu na stronie pomagam.pl pod tym linkiem rozpoczęły zbiórkę pieniędzy.
Autorka zbiórki, córka Anny T. napisała, że dużym obciążeniem są formalności związane z wypadkiem. Jednak nie jest to największy problem. "W tragicznym wypadku samochodowym zginęła moja mama Anna T. oraz mama mojego partnera Wanda Barbara N. Pomagały nam one bardzo w opiece nad dziećmi, a także w razie potrzeby wspierały nas finansowo" – tłumaczyła.
Przyznała, że mama jej partnera opiekowała się chorym mężem, mającym grupę inwalidzką. Dlatego teraz jego mieszkanie będzie musiało zostać dostosowane do jego potrzeb. Ponadto córka Anny T. napisała, że jej 4,5 letni syn ma rozszczep podniebienia i niedosłuch. Potrzebuje więc operacji. Ponadto potrzebne są pieniądze na leczenie i rehabilitację psa, który również brał udział w wypadku.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut