Quebonafide zapowiedział ostatnią trasę koncertową. Wielu zadaje sobie pytanie, czy to koniec kariery rapera, czy początek czegoś nowego. Fani mnożą teorie i zastanawiają się, co dalej stanie się z raperem, który przecież zdążył nas przyzwyczaić, że jest artystą niekonwencjonalnym i gotowym na przemiany.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.
12 października Quebonafide ogłosił w mediach społecznościowych swoją ostatnią trasę. "Podjąłem decyzję, że trasa koncertowa, którą zagramy w przyszłym roku, będzie ostatnią trasą koncertową, jaką zagram jako Quebonafide" – napisał.
"Jak to ostatnia, nie świruj wariacie”"– zaczęli pisać fani. W opublikowanym oświadczeniu raper wyjaśnił, że tym razem to nie jest żadna akcja promocyjna, a decyzja była przemyślana i będzie konsekwentny.
"Nie chciałbym, żebyście odczytali to jako jakąś intrygę lub kolejną grę z mojej strony. Oczywiście zamierzam Was jeszcze chwilę wodzić za nos, ale ta konkretna sytuacja absolutnie tego nie dotyczy" - dodał Quebo, po czym zaprosił na swoje ostatnie koncerty pod znanym dobrze wszystkim pseudonimem.
Fani zaczęli się zastanawiać, czy to kolejny pomysł na zaskoczenie fanów, a może rzeczywiście raper chce zakończyć karierę. A może to tylko koniec Quebonafide, a Kuba Grabowski wcieli się w inną postać.
Quebo puszcza oczko
Na fanowskich forach od razu pojawiły się spekulacje i domysły. Mało kto wierzy w zakończenie kariery rapera, szczególnie po jego fenomenalnej akcji marketingowej przy okazji promocji albumu "Romantic Psycho", gdy na kilka miesięcy wcielił się w rolę wystraszonego nerda w błękitnej koszulce polo i prostokątnych okularach. Nieśmiały i speszony wystąpił w "Dzień dobry TVN", gdzie opowiadał Dorocie Wellman i Marcinowi Prokopowi o nowym wizerunku. Pojawił się też na antenie Newonce Radio, gdzie jako gość Solara freestyle’ował w dawnym stylu.
Potem światło dzienne ujrzała nowa płyta "Romantic Psycho" ze zdjęciem Kuby w "nowym wizerunku". Utwory na krążku pozostawiały wiele do życzenia, ale znając muzyczny dorobek rapera, komentatorzy próbowali dostrzec kunszt artystyczny i mało kto był na tyle odważny, aby powiedzieć, że król jest nagi, a nowa płyta jest po prostu fatalna.
Jednak 1 kwietnia 2020 roku w Prima Aprilis, Quebonafide odsłonił wszystkie karty. Nowy klip promujący album "Romantic Psycho" odsłonił prawdziwy image artysty, a fani dostali właściwy album. Quebonafide powrócił do dawnego stylu, a grzeczny i wystraszony chłopiec w błękitnym polo, okazał się tylko marketingową zagrywką.
Teorie fanów
Nauczeni doświadczeniem fani, nie wierzą swojemu idolowi w zakończenie kariery. Na facebookowej grupie "Jak będzie w Galaktyce? - sekcja Quebonafide" pojawiło się kilka teorii co do dalszych losów rapera.
Koniec trasy, ale nie koniec Quebo
Jeden z fanów i jednocześnie moderator grupy jest zwolennikiem teorii, że to rzeczywiście będzie ostatnia trasa koncertowa, a potem Quebo będzie grał na dużych wydarzeniach, tak jak ostatnio Mata na Bemowie... albo w duetach.
"I będzie całą trasę reklamował tym hasłem, że to ostatnia trasa Quebonafide a później będzie plot twist i powie "haha, myśleliście, że to koniec Quebonafide, a to tylko koniec tras, to była dopiero rozgrzewka, zapraszam na galaktyczne wydarzenie już niedługo" – pisze jeden z fanów.
Wraca Kuba Grabowski
Inni uważają, że Quebo porzuci swój pseudonim i zacznie występować jako Kuba Grabowski, zmieni stylistykę, a może nawet gatunek muzyczny. Ci bardziej ironiczni żartują, że pójdzie w pop.
"Zmieni pseudonim na Kuba Grabowski i będzie robił pop. Proszę bardzo. Tajemnica zdradzona" – napisała jedna z fanek.
Nowy pseudonim
Trop ze zmianą pseudonimu powtarzany jest najczęściej. Można to też wywnioskować po samym wpisie rapera: "to będzie ostatnia trasa koncertowa, jaką zagram jako Quebonafide". Zatem można domniemywać, że kończy się era Quebo i zacznie się coś zupełnie nowego, pod nowym pseudonimem. A kolejne trasy będą już w nowej odsłonie.
Światowa kariera
Ze zmianą ksywki łączy się jeszcze jeden trop. Jeden z fanów napisał, że spodziewa się zmiany pseudonimu, po to, żeby Quebonafide mógł wypłynąć na szerokie wody międzynarodowej kariery.
Całe zamieszanie doskonale podsumowała jedna z fanek, która jest pewna, że raper zaskoczy wszystkich i zrobi coś, czego nikt się nie spodziewał.
– Trwające w social mediach larum to naturalna reakcja na tak mocne sformułowanie, jakim jest „ostatnia” trasa koncertowa Quebo. Środowisko artystyczne ma to do siebie, że lubi korzystać z kontrowersji i niedopowiedzeń, a ich celowość wydaje się równie naturalna, co wzburzenie fanów. Kilka ogłoszonych gigów będzie (z dużą dozą prawdopodobieństwa – bo po raperach spodziewać się można wszystkiego) stanowić ostatnie, jakie Kuba zagra jako Quebonafide – powiedział nam.
Kamil Szufladowicz jest pewien, że ogłoszenie ostatniej trasy nie jest tożsame z zakończeniem działalności muzycznej, bo z niej raper na pewno nie zrezygnuje.
– Wszystkim zainteresowanym zalecam podobne podejście – dajmy się wciągnąć w planowaną przez niego grę i – jak sam powiedział – pozwólmy wodzić się za nos. Kiedy gra się skończy, rozpocznie się nowy projekt, a wraz z nim – nowe emocje. Bo przecież to właśnie o nie chodzi w muzyce – kończy Szufladowicz.
Aby lepiej zrozumieć fenomen rapera z Ciechanowa, warto cofnąć się do początków jego kariery.
Król freestyle’u
Jest rok 2012, kiedy wielu z niepokojem wyczekiwało nadchodzącego końca świata, w warszawskiej Harendzie zorganizowano eliminację do bitwy freestylowej – Wielkiej Bitwy Warszawskiej (WBW). Sceną zawładnął nieznany szerszej publiczności Kuba Grabowski z Ciechanowa, który występował pod pseudonimem Quebonafide. W mistrzowskim stylu skupił na sobie uwagę zgromadzonej publiczność i sędziów, którzy jednogłośnie ogłosili, że Quebo wypadł lepiej niż Konrad, wicemistrz zeszłorocznej edycji WBW.
Quebo zakwalifikował się do wielkiego finału WBW, jednak nie wyszedł z grupy. To wystarczyło, żeby zwrócić na siebie uwagę fanów rapu, którzy zaczęli interesować się jego karierą. Już w kolejnym roku wydał mixtape “Eklektyka” nakładem wytwórni SB Maffija, dzięki czemu zaczął być rozpoznawalny w polskim środowisku hip-hopowym oraz zapraszany na trasy koncertowe.
Level up
Po "Eklektyce" Quebo był już znanym i dużo koncertującym raperem. W kolejnym roku wydał single – "Żadnych zmartwień" i "Hype" i zapowiedział swój pierwszy oficjalny album – "Ezoterykę”, która szybko wskoczyła na pierwsze miejsce OLiS.
Quebo miał wówczas już swoją wytwórnię QueQuality wraz ze sklepem odzieżowym, oddany fanbase i pozycję w środowisku. To być może najbardziej imponujący level up w historii polskiego hip-hopu.
14 numerów w 14 krajach świata
Kiedy światło dzienne ujrzał kolejny album Quebo chyba nikt już nie miał wątpliwości, że raper z Ciechanowa jest artystą przez duże A. Wydana w 2017 roku "Egzotyka" była unikalnym projektem o wielkim rozmachu, dla którego ciężko znaleźć odpowiedniki nie tylko w polskim rapie, ale też w całej polskiej muzyce. 14 numerów z teledyskami nakręconymi w 14 krajach świata, w tym między innymi w RPA, Maroku, Japonii i na Islandii.
Duet, który zaskoczył wszystkich
W 2018 roku polską sceną muzyczną zatrząsł debiut Taconafide, czyli sceniczne wcielenie Taco Hemingwaya i Quebonafide. Efektem ich współpracy był album "Soma 0,5 mg", a w niej niekwestionowany hit lata 2018 "Tamagotchi". Album zadebiutował na pierwszym miejscu polskiej listy przebojów – OLiS, sprzedając się w ponad 30 tys. egzemplarzy, zdobywając tym samym status platynowej płyty.
"Quebo zawiązał duet z Taco Hemingwayem, z którym dzieliło go wiele, ale również wiele łączyło - między innymi potężne fanbase'y, sprintersko przebyta droga do scenicznego topu i fascynacja angielską piłką nożną. Wydana w 2018 roku płyta "Soma 0,5 mg" to niepodważalny dowód na to, że hip-hop w Polsce jest absolutnym mainstreamem i przy dobrym połączeniu składników ma moc przejmowania szturmem radiowych rotacji i wypełniania największych hal widowiskowych w kraju" – pisze o projekcie Maciej Wernio z Noizza.
Po tym świetnym duecie Quebo ogłosił przerwę w karierze z powodu śmierci bardzo ważnej dla niego osoby – rapera Maca Millera, któremu jak sam ogłasza w swoim poście, zawdzięcza to, gdzie znajduje się obecnie ("Postać bez której nie byłoby w moim życiu tego wszystkiego, co jest teraz").
Wrócił w lutym 2020 roku w środku pandemii z kawałkiem "Jesień", aby zaprezentować się w błękitnym T-shircie. Wtedy wszyscy zastanawiali się, jak teraz, co też Quebo znowu wymyślił… Zabawa zaczyna się od nowa.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Skróci ksywę do Que i po prostu będzie uderzał już całkowicie worldwide.
Kuba jest tak plastyczny, że możemy spodziewać się wszystkiego i niczego. Zobaczymy, co się wydarzy, na pewno czeka nas jeszcze wiele zaskoczeń.
Po wszystkim z pewnością spotkamy się z nową artystyczną inkarnacją Quebo, co cieszy. Lubię obserwować muzyczne i pozamuzyczne kombinacje Kuby, bo przyzwyczaił nas do…nietypowych rozwiązań.