
Izabela: Czułam złość, że w razie czego nie mam prawa głosu
Izabela ma 29 lat i nie brała czynnego udziału w zeszłorocznych protestach, jednak na bieżąco śledziła wszystko za pomocą mediów. – Moim zdaniem zaostrzenie przepisów prawa antyaborcyjnego godzi w nasze podstawowe prawa do decydowania o sobie. Jestem osobą, która bardzo dba o swoją przestrzeń i nie lubię, kiedy ktoś wywiera na mnie presję. Uważam, że zaostrzenie prawa antyaborcyjnego to powolne podkopywanie praw kobiet. Dziś aborcja, a za chwilę nie będziemy mogły mieć zdania w wielu innych kwestiach – mówi.Kiedy zdecydowali się z mężem na dziecko, zaczęło się robić głośno o zaostrzeniu ustawy. – Zanim zaczęliśmy starać się o dziecko, wykonałam wszystkie niezbędne badania, aby zminimalizować ewentualne ryzyko wad u dziecka. Czułam wręcz złość przez to, że w razie czego nie mam prawa głosu i nie mogę decydować tak naprawdę o moim życiu – wspomina.
Kasia: na co dzień nie używam takich słów, ale powiem głośno: jestem w****iona
Kasia ma 31 lat. Brała udział w zeszłorocznych protestach.To, jak obecny rząd traktuje kobiety, jak nie liczy się z naszym zdaniem, ale przede wszystkim naszymi uczuciami, jest przerażające. Na protestach było też wielu mężczyzn, bo ciąża to nie tylko sprawa kobiety, ale też jej partnera, a nierzadko całej rodziny.
Basia: moc wyboru to moje prawo i nie wyobrażam sobie go nie mieć
28-letnia Basia o tym, że jest w ciąży, dowiedziała się właśnie w październiku 2020 roku. – Nagle na głowę spadło wiele emocji i uczuć. Od nieposkromionej, czystej radości, przez ekscytację, po strach. Mamy przecież pandemię. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądać opieka lekarska, a jak poród... A co jeśli zachoruję w ciąży? – zastanawiałam się. Do pewnego momentu to było moje największe zmartwienie. Dosłownie kilka dni później media podały informację o zaostrzeniu prawa aborcyjnego – wspomina.Była jeszcze jakiś miesiąc, półtora przed badaniami genetycznymi płodu i praktycznie codziennie towarzyszyła jej myśl – "a co, jeśli coś będzie nie tak"? – Mam nie mieć wyboru? Dlaczego "ktoś" ma decydować za mnie? To moje ciało, moje życie, moja ciąża. Na dnie serca wiedziałam, że nawet jeśli coś będzie nie tak, to i tak pozwolę temu małemu życiu przyjść na świat. Ale to właśnie ja, właścicielka swojego ciała, podjęłam taką decyzję. Moc wyboru to moje prawo i nie wyobrażam sobie go nie mieć – dodaje.
Dzisiaj mogę cieszyć się już moim zdrowym dzieckiem, moja ciąża przebiegała w sposób niemalże prawidłowy, więc nie miałam okazji poruszyć tematu ani aborcji, ani zmian w prawie z żadnym z lekarzy, którzy stawali na mojej drodze podczas tych 9 miesięcy. Uważam się za dużą szczęściarę, że moje dziecko zdrowo się rozwijało, mimo wielu stresujących sytuacji jakie towarzyszyły mi w ciąży. Nie chcę nawet myśleć, co czują kobiety, które nie miały tyle szczęścia co ja.