Dokładnie rok temu Roman Giertych został zatrzymany przez agentów CBA. Mecenas opublikował w internecie film, w którym podsumował głośne wydarzenia z tego okresu. –
Zwracam się do Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Panowie chcieliście mnie zabić – ocenił mecenas.
Roman Giertych udostępnił na serwisie YouTube film, w którym powrócił do głośnych wydarzeń z ubiegłego roku. Przypomnijmy, że 15 października 2020 roku CBA weszło do domu Giertychów i zatrzymało mecenasa. O całym zdarzeniu poinformowała jego córka, Maria Giertych.
W tym samym czasie CBA weszło także do kancelarii adwokata. – To było już oczywistą niezgodnością z prawem, gdyż nie można przeszukiwać kancelarii adwokackiej bez obecności adwokata, który jest dzierżycielem tajemnic adwokackich znajdujących się w każdej kancelarii prawnej – wspomina na nagraniu mecenas.
W filmie Roman Giertych skomentował też swój ówczesny stan zdrowia. Przypomnijmy, że w czasie przeszukiwania domu przez służby mecenas stracił przytomność. Na miejsce wezwano karetkę, która przetransportowała go do szpitala.
W dalszej części nagrania mecenas opisał zarzuty prokuratury i przebieg postępowania sądowego po zatrzymaniu, a także podziękował Światowej Organizacji Adwokatów, która stanęła w jego obronie, jak również prokuraturze w Rzymie, która uchyliła decyzję o przeszukaniu domu adwokata we Włoszech.
W końcu przyszedł czas na podsumowania. Roman Giertych na nagraniu jasno stwierdził, że padł ofiarą Prawa i Sprawiedliwości.
– Podsumowując ten rok, zwracam się do Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Panowie chcieliście mnie zabić, chcieliście mnie zabić publicznie, politycznie, moralnie, chcieliście pozbawić mnie zdrowia, wolności, a być może życia – ocenił Roman Giertych.
Mecenas zapewnił następnie, że nie pała żądzą zemsty. – Myślę, że zło, które chcieliście uczynić w jakiś sposób do was trafi, albowiem tak zawsze jest, że jeśli człowiek nie żałuje za swe czyny - a wy nie żałujecie - to zło, które wyrządził trafia do niego – stwierdził pod koniec nagrania, dodając, że "Rzeczpospolita oceni kiedyś ten wasz czyn i surowo go ukarze".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
W pewnym momencie wyszedłem do łazienki, za mną szedł agent CBA. Pełną świadomość odzyskałem dopiero dwa dni później. Kiedy w pełni się ocknąłem, dowiedziałem się, że w tym czasie przebywałem w dwóch szpitalach. W szpitalu w Otwocku dowiedziałem się, że moje tętno wynosiło 250/150. Od znajomej pani profesor medycyny dowiedziałem się, że gdyby nie to, że miałem bardzo zdrowy system krwionośny, to przy takim ciśnieniu mogło dojść po prostu do wylewu.