
Z taką trzeźwą oceną dotychczasowego kościelnego PR-u zgadza się dyrektor Polskiej Akademii Public Relations, Adam Jarczyński. – To była ewidentna obrona i do tego trochę usiana dziurami. Problemami były długi czas reakcji, niezbyt spójne i niejednoznaczne komunikaty, z których trzeba było wiele się domyślać. Aż trudno sobie wyobrazić, że w Watykanie nie znali tych wszystkich podstawowych zasad, o których wspomina Burke – mówi ekspert.
W takich przypadkach marka traci spójność, a dla tak wielkiej instytucji, jaką jest Kościół, marka musi mieć znaczenie. Jednak coś się w medialnej świadomości hierarchów wyraźnie zmienia. W ocenie dyrektora Polskiej Akademii Public Relations, najlepiej potwierdza to sprawa bp. Piotra Jareckiego, który spowodował kolizję prowadząc z ponad 2 promilami alkoholu we krwi.
Kościół to marka bardzo rozpoznawalna. Niezależnie od tego, czy ma więcej zwolenników, czy też przeciwników. Jest znana na całym globie, choć budzi różne emocje. A marka ma właśnie wzbudzać emocje. Teraz od watykańskich specjalistów od PR będzie zależało, czy będzie budziła więcej emocji pozytywnych
A jak silna jest na globalnym rynku marka Kościoła katolickiego? Gdzie lokuje się pomiędzy Apple, Coca-Colą, Ikeą? – Kościół to marka bardzo rozpoznawalna. Niezależnie od tego, czy ma więcej zwolenników, czy też przeciwników. Jest znana na całym globie, choć budzi różne emocje. A marka ma właśnie wzbudzać emocje. Teraz od watykańskich specjalistów od PR będzie zależało, czy będzie budziła więcej emocji pozytywnych – mówi Jarczyński.