Powrót PKO Ekstraklasy po przerwie reprezentacyjnej przyniósł sporo emocji. Nowym liderem tabeli została Lechia Gdańsk, która w nieco ponad minutę strzeliła dwa gole w Niecieczy. W najciekawszym meczu soboty Śląsk Wrocław przegrał u siebie 1:2 (0:0) z Rakowem Częstochowa.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Sobotnie emocje w PKO Ekstraklasie rozpoczęły się jednak od Łęcznej. Ostatni w tabeli gospodarze stanęli przed trudnym zadaniem, bo na Lubelszczyznę przyjechał poukładany Piast Gliwice pod wodzą trenera Waldemara Fornalika.
Zaczęło się "zgodnie z planem", bo od prowadzenia drużyny ze Śląska, gola już w trzeciej minucie zdobył Patryk Sokołowski. Górnik Łęczna ma jednak w swoich szeregach takiego piłkarza jak Bartosz Śpiączka.
Szóste trafienie snajpera beniaminka dało wyrównanie jeszcze przed przerwą. W drugiej połowie wynik nie uległ już zmianie.
Górnik pozostał na ostatnim miejscu w tabeli. Piast póki co w spokojnej, środkowej strefie ekstraklasowej hierarchii.
Krok po kroku od kilku tygodni w górę tabeli wspinali się piłkarze Lechii Gdańsk. Po efektownym ograniu Legii Warszawa (3:1) tuż przed przerwą reprezentacyjną, drużyna z Trójmiasta pojechała do Niecieczy.
Choć Lechia była faworytem, drugi z beniaminków również walczy "o życie", spoglądając na rywali ze strefy zagrożonej degradacją. Sytuacja w zespole prowadzonym przez trenera Mariusza Lewandowskiego niewiele się zmieniła po sobotnim meczu.
Lechia potrzebowała niecałych dwóch minut, żeby zadać decydujące ciosy. Zwycięstwo drużyny z Gdańska sprawiło, że wskoczyła na fotel lidera. O punkt wyprzedzając Lech Poznań (mecz w niedzielę) oraz Raków Częstochowa.
Mecz numer 200 na ekstraklasowym poziomie czystym kontem nie okrasił bramkarz Górnika Zabrze, Grzegorz Sandomierski. Drużyna trenera Jana Urbana przegrała 0:1 z Wisłą Kraków, tracąc dość kuriozalną bramkę.
Kolejny bezbarwny mecz zaliczył Lukas Podolski. Mistrz świata miał być jedną z gwiazd na polskich boiskach, ale dotychczas głównie zawodzi - kibiców i samego siebie.
Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:1 (0:0)
Bramka: Michal Frydrych 50
Na zamknięcie soboty zmierzyły się ze sobą - niepokonany od 20. meczów u siebie - Śląsk Wrocław oraz wicemistrz Polski, który nie przegrał ośmiu kolejnych meczów w lidze, Raków Częstochowa.
Był to również pojedynek dwóch bardzo dobrych, polskich trenerów. Górą drużyna Marka Papszuna, która odczarowała Wrocław dla PKO Ekstraklasy. Goście zdobyli dwa gole w ciągu pięciu minut i po takim nokaucie gospodarze odpowiedzieli tylko honorowym trafieniem.
Śląsk trenera Jacka Magiery przegrał drugi mecz z zespołem z czołówki. Po laniu w Poznaniu 0:5 teraz doszła przegrana z Rakowem.
Częstochowianie zrównali się za to punktowo z Lechem po dziesięciu rozegranych kolejkach. Wysyłając na tym etapie wyraźny sygnał w stronę walki o... mistrzostwo Polski.
Na niedzielę zaplanowano trzy mecze. Już o 12:30 Wisła Płock zagra z Pogonią Szczecin. Od 15:00 Cracovia podejmie Wartę Poznań. A na deser polski klasyk, w stolicy Legia Warszawa zmierzy się z Lechem Poznań (17:30).