Najsztub
Oświadczenie Piotra Najsztuba w sprawie doniesień o wyroku sądu. Fot. VIPHOTO/East News

Piotr Najsztub cztery lata temu spowodował wypadek. Potrącił na pasach 77-latkę. We wtorek media, w tym naTemat.pl, opublikowały błędną informację o wydanym rzekomo 18 października wyroku Sądu Apelacyjnego w tej sprawie. Tak naprawdę uniewinnienie dziennikarza nastąpiło o wiele wcześniej. Sam zainteresowany postanowił odnieść się do tej sytuacji.

REKLAMA
Cytując doniesienia "Super Expressu", opublikowaliśmy we wtorek nieprawdziwą informację dotyczącą wypadku z udziałem Piotra Najsztuba. W rzeczywistości chodziło o wyrok Sądu Najwyższego, który w maju 2021 r. oddalił kasację Ministerstwa Sprawiedliwości na wyrok uniewinniający dziennikarza.
Przypomnijmy, że w maju przez obostrzenia spowodowane pandemią COVID-19, wyroki były wydawane bez udziału publiczności i wówczas informacja o oddaleniu kasacji nie obiegła media. Sprawa z Najsztubem zakończyła się więc w maju tego roku.

Najsztub o doniesieniach ws. wyroku sądu

Publicysta w oficjalnym oświadczeniu skomentował doniesienia, jakie pojawiły się ostatnio w mediach.
"W rzeczywistości wyrok ten zapadł dwa lata wcześniej, w listopadzie 2019 roku. Po nim był jeszcze wniosek kasacyjny prokuratury Zbigniewa Ziobry, który nie był w stanie emocjonalnie pogodzić się z moim uniewinnieniem, do Izby Karnej Sądu Najwyższego. W maju tego roku ten wniosek Sąd Najwyższy odrzucił, jako 'oczywiście bezzasadny'" – tłumaczył dziennikarz, cytowany przez Onet.
"Dlaczego więc we wtorek wszędzie czytałem, że "18 października sąd prawomocnie uniewinnił Piotra Najsztuba"? To tak proste, że aż włos się jeży na głowie" – stwierdził.
"Przed nami ostateczna próba złamania niezawisłości sędziowskiej. Kaczyński zapowiedział ostatni etap reformy, czyli spłaszczenie struktury sądów, a co za tym idzie nieuchronna weryfikacja wszystkich sędziów, w celu wyeliminowania niezawisłych i zbuntowanych" – zaczął myśl Najsztub.
Czytaj także:
"Równocześnie Morawiecki tłumaczył w Europarlamencie sens i konieczność jego reformy sądów i dyscyplinowania sędziów. Żeby zwiększyć społeczne poparcie dla rozprawy z sędziami, trzeba na nich poszczuć, ja jestem tylko ubocznie zaszczuwany" – podkreślił.
"Oto większość czytelników dowiedziała się, że celebryta jest chroniony przez kastę sędziowską wszystkich instancji. Gniew 'ludu' jest nieuchronny. Nikogo nie będzie interesowało, że uniewinniony zostałem dwa lata temu, a nie w poniedziałek. W tym tygodniu ludzie mają się oburzać" – dodał.
Czytaj także:
"Po poprzedniej, dwuletniej, kampanii szczucia w mojej sprawie widzowie TVP i TVP Info do dziś wykrzykują na mój widok 'Pijany zabiłeś staruszkę na pasach i nie gnijesz w więzieniu!?'" – ujawnił publicysta.
"Ale przerażające w tej sprawie jest coś jeszcze innego. Kiedy dziennikarze, także wolnych mediów, pisali te teksty żaden z nich do mnie nie zadzwonił, że cokolwiek potwierdzić. Tego nie można w żaden sposób usprawiedliwić. I to pokazuje, że władza zna nasze słabości, lepiej niż my sami. I ma nas za bezmyślne stado. W tej sprawie się nie myliła" – zwrócił uwagę 59-latek.
"A to wszystko wydarzyło się w rocznicę samospalenia się Szarego Człowieka, Piotr Szczęsnego, pod Pałacem Kultury i Nauki. Mam wrażenie, że tego dnia zająłem w mediach miejsce, które powinno być wypełnione tekstami o nim i jego dramatycznej demonstracji sprzeciwu wobec władzy. Tego też ta władza by sobie nie życzyła" – podsumował.

Przypominamy, sprawę wypadku Piotra Najsztuba

Do zdarzenia doszło 5 października 2017 r. w Konstancinie-Jeziornie. Starsza pani, która ucierpiała w wypadku, została odwieziona do szpitala. Miała połamane żebra i kość pokrywy czaszki.
Prokuratura oskarżyła wówczas Piotra Najsztuba o nieumyślne spowodowanie wypadku. W wyniku śledztwa okazało się, że tego dnia kierujący nie miał ważnego prawa jazdy (zostało mu odebrane za zbyt dużą liczbę punktów karnych), a także ważnego przeglądu technicznego auta i OC.
Początkowo Sąd Rejonowy w Piasecznie uznał dziennikarza za winnego. Nałożono na niego karę 6 tys. zł grzywny, 10 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny poszkodowanej kobiety i blisko 6 tys. kosztów sądowych.
Sprzeciw - na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry - złożyła prokuratura. Przeprowadzono więc ponownie cały proces. W czerwcu 2019 r. uniewinniono 59-latka od zarzutu spowodowania wypadku.
Od tego wyroku odwołały się zarówno prokuratura, jak i pełnomocnik bliskich kobiety. Jednak, jak wspomnieliśmy, Sąd Okręgowy w Warszawie wydał prawomocny wyrok, podtrzymując orzeczenie pierwszej instancji.
Najsztub tłumaczył, że jechał bardzo powoli i nie widział ubranej na czarno kobiety na słabo oświetlonym przejściu. – Pani wyszła ze szpitala po kilku dniach. Jechałem ok. 20 km/h, padał deszcz, a pasy były niedoświetlone – opowiadał w jednym z wywiadów dziennikarz.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut