"Telewizyjni kaznodzieje opylają zbawienie za dolca..." - śpiewał już na początku lat 90. zespół Motörhead. I chyba w najlepszy sposób komentował, o co chodzi w tych wszystkich szaleństwach, które padają z ust amerykańskich duchownych do dziś. – Kontrowersje i radykalizm to ich główne narzędzia – komentuje ks. Kazimierz Sowa.
Kapłani bywają kontrowersyjni. Od setek lat. Im bardziej wyraziste poglądy miał dany kaznodzieja, tym większe emocje budził. Luter, Skarga, Popiełuszko. W dzisiejszych czasach wielu duchownych wzbudza jednak emocje typowe dla polityków, czy najbardziej kontrowersyjnych celebrytów. Przychodzące do głowy przykłady z podwórka polskiego Kościoła Katolickiego to nic w porównaniu do tego, co dzieje się za Oceanem. Tam kontrowersje wzbudzane przez duchownych to codzienność.
Ostatnio szczególnie głośno jest o pastorze Kevinie Swansonie. To ten radiowy kaznodzieja, który zabłysnął stwierdzeniem, że huragan Sandy był dla Stanów Zjednoczonych karą za zwiększające się w społeczeństwie poparcie dla aborcji i tolerancji wobec homoseksualizmu. W swoim programie Swanson przekonywał, że huragan uderzył z taką siłą, jak bardzo Boga zirytowali swoimi grzechami Amerykanie.
Mamona, sława, władza...
I w kilka chwil z kaznodziei jednej z niszowych stacji radiowych stał się człowiekiem, o którym mówi się na całym świecie. W naTemat o wywodach pastora Swansona przeczytało kilka tysięcy osób. Podobnie wiele zainteresowania wzbudził w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, a nawet w mediach pakistańskich. No i przede wszystkim w USA. Dobrze, czy źle – ważne, że mówią. Zdaje się, że o to własnie chodzi większości tamtejszych najbardziej niepokornych duchownych.
Telewizyjni ewangeliści w USA
Joel Osteen, spadkobierca słynnego Johna Osteena w akcji
Kevin Swanson prowadzi audycję w radio, jeden z najgorętszych krytyków islamu Rod Parsley jest popularnym przewodnikiem duchowym w amerykańskiej kablówce, a John Charles Hagee, który nie raz rozwścieczył jednocześnie amerykańskich katolików, Żydów i muzułmanów, ma nawet własną sieć – Global Evangelism Television.
Wielebny Jeremiah Wright znany jest tymczasem z głoszenia teorii, że USA zasłużyły na 11 września. I mówienia o wyższości rasy czarnej, czego dowodem ma być fakt, iż to "biali żołnierze rzymscy ukrzyżowali czarnego Jezusa". Wszyscy znają go też jako nadwornego kapelana demokratów i do niedawna bliskiego przyjaciela Baracka Obamy. Okrzyknięty największym wrogiem islamu pastor Terry Jones z Florydy, który zapowiadał wprowadzenie Dnia Palenia Koranu, wkrótce po tym, gdy pod jego kaplicę zjechały wozy satelitarne stacji z całego świata, oznajmił, że będzie kandydował w wyborach na prezydenta USA.
A przecież kariera polityczna znakomicie udała się znanemu z anteny Fox pastorowi Mike'owi Huckabee, który najpierw z ambony trafił na fotel gubernatora stanu Arkansas, a później był jednym z uczestników republikańskich prawyborów w roku 2008.
Tylko najbardziej zapatrzeni w nich wyznawcy twierdzą, że któryś z nich robi to z jakiegoś innego powodu, niż dla sławy, pieniędzy, czy wpływów. Najpopularniejszy amerykański telewizyjny kaznodzieja, nieżyjący już John Osteen zaczynał głosić swoje nauki w stodole. I im bardziej różniły się od tego, co napisano w Piśmie Świętym, tym więcej ludzi do niej przychodziło. Dziś na Fox nabożeństwa z założonego przez niego kościoła ogląda 7 mln ludzi! Jeżeli każdy z nich przekaże choć jednego dolara, łatwo domyślić się, o jak wielką stawkę toczy się ta gra.
– Każdy z nich ma swój show, sprzedają miliony książek. Na Fox najpierw na dwie godziny pojawia się Joel Osteen, a po krótkiej przerwie Mike Huckabee, który ze stacją ma podpisany milionowy kontrakt – mówi naTemat duchowny i dziennikarz, ks. Kazimierz Sowa. – Oni doskonale wiedza, że media żywią się krańcowymi emocjami. Trzeba być bardzo wyrazistym. Ktoś, kto taki nie jest – przegrywa, nie zaistnieje w powszechnej świadomości, świadomości milionów odbiorców – mówi ks. Sowa
– Kontrowersje i radykalizm to ich główne narzędzia. Biali radykałowie ewangeliccy dziś najbardziej zaostrzają ton debaty publicznej w Stanach Zjednoczonych – dodaje rozmówca naTemat. Ks. Sowa wspomina, że w czasach walki o prezydenturę George'a H. Busha pewni telewizyjni kaznodzieje wyjątkowo pomogli Republikanom w wygranej.
Gra na krawędzi
Czasem bywa jednak, że najpopularniejsi kaznodzieje grają zbyt ostro. Dotyczy to szczególnie tych uwikłanych w politykę. Wright był przez całe życie przyjacielem Baracka Obamy. Dopóki w 2008 roku liberalny kandydat na prezydenta nie musiał zacząć tłumaczyć się z niechęci wielebnego do wielu białych, szczególnie tych zwykłych, o głosy których Obama musiał najsilniej zabiegać. Podobny problem miał wówczas i republikanin John McCain, którego politycznie od lat wspierali gwiazdorzy telewizji - Hagee i Parsley.
John Hagee naucza
szef Global Evangelism Television
Ten ostatni bowiem głosił na przykład, że za rządów McCaina bliżej będzie do wprowadzenia w życie ideałów dominionizmu. W amerykańskich wyborach przydają się też głosy katolików, a John Hagee Kościół Katolicki nazywa "wielką dziwką"...
Dzisiaj ze swoim kontrowersyjnym przewodnikiem duchowym problemy ma także kandydat Partii Republikańskiej, mormon Mitt Romney. Jego religia zakłada bowiem, że wierny powinien w znaczącym stopniu podporządkować się woli swojego kościoła. A dziś ta wola ma na nazwisko Thomas Monson. I jego poglądy na temat roli małżeństwa, czy tolerancji wobec homoseksualizmu znacznie różnią się od tego, o czym zapewnia Romney. "Czy gdy Mitt Romney zostanie prezydentem, Monson będzie go kontrolował?" – to jedna z najpopularniejszych fraz wyszukiwanych w USA.
Kontrowersje i radykalizm to ich główne narzędzia. Biali radykałowie ewangeliccy dziś najbardziej zaostrzają ton debaty publicznej w Stanach Zjednoczonych.
Każdy z nich ma swój show, sprzedają miliony książek. Na Fox najpierw na dwie godziny pojawia się Joel Osteen, a po krótkiej przerwie Mike Huckabee, który ma ze stacją podpisany milionowy kontrakt.