To już pewne, Iga Świątek zagra w turnieju WTA Finals. Liderka światowego rankingu Ashleigh Barty ogłosiła, że nie będzie już występować w tym sezonie na korcie. A to równoznaczne z miejscem Polki w prestiżowych zawodach. Świątek dokona tego, jako druga Polka w historii. Jedyną była Agnieszka Radwańska.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
To bardzo udany rok dla Igi Świątek. Polska tenisistka utrzymuje się w czołówce rankingu WTA, gruntując swoją pozycję w światowej elicie tenisistek. Kolejnym ważnym krokiem jest udział w turniej WTA Finals.
Polka zapewniła sobie udział w ostatniej rozgrywce sezonu za sprawą swoich udanych występów na przestrzeni całego roku kalendarzowego. Świątek wygrywała turnieje w Adelajdzie oraz Rzymie. Dodatkowo w każdym z turniejów Wielkiego Szlema dochodziła m.in. do czwartej rundy. Na kortach Roland Garros była nawet w ćwierćfinale.
Dodatkowo z gry w WTA Finals zrezygnowała liderka rankingu, Ashleigh Barty. Australijka podjęła taką decyzję ze względu na regulacje dotyczące kwarantanny przy obostrzeniach z COVID-19. Tenisistka już po US Open musiała zaliczyć dwa tygodnie bez treningu.
W przypadku wylotu do Guadalajary byłoby podobnie. Barty chce skupić się na przygotowaniach do kolejnego sezonu, gdzie pierwszą poważną okazją do gry będzie jej "domowy" Australian Open.
Świątek jako szósta zapewniła sobie miejsce w WTA Finals. W Meksyku (10-17 listopada) poza Polką zagrają: Aryna Sabalenka, Barbora Krejcikova, Karolina Pliskova, Maria Sakkari oraz Garbine Muguruza. O dwa miejsca walczą jeszcze trzy tenisistki: Paula Badosa, Ons Jabeur oraz Anett Kontaveit.
W 2015 roku udział w turnieju najlepszych ośmiu tenisistek sezonu wzięła Agnieszka Radwańska. Polka zaprezentowała się znakomicie, wygrywając turniej, w finale ogrywając Petrę Kvitovą 6:2, 4:6, 6:3.
Poprzednią edycję WTA Finals wygrała w/w Barty. W Meksyku tytułu Australijka jednak nie obroni.