Jeżeli wolicie korzystać z komunikacji miejskiej, lub po postu jesteście do tego na co dzień zmuszeni, przygotujcie się na większe wydatki. Większość polski miast szykuje bowiem podwyżki cen biletów.
Z początkiem 2013 większość polskich miast zamierza zrobić mały skok na naszą kasę. Coraz skromniejsze miejskie fundusze na komunikację miejską mają podreperować oczywiście pasażerowie autobusów, tramwajów, czy trolejbusów. Jak donosi poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna", dzisiaj miasta dokładają do komunikacyjnego biznesu co najmniej 30 proc. kosztów jego utrzymania. W niektórych aglomeracjach z budżetu miasta na zapewnienie mieszkańcom środka transportu trzeba jednak dokładać aż 70 proc.
Taki stan rzeczy sprawia, że nadchodzące podwyżki pasażerowie odczują wyjątkowo mocno. Bilety nie zdrożeją bowiem o 10, czy 20 gr. W Warszawie bilet normalny ma od Nowego Roku będzie kosztował 4,40 zł, czyli aż 80 gr więcej niż dotąd. Podobnie będzie w Krakowie. Pod Wawelem obecne bilety o nominale 3,20 zł zastąpią te za 4 zł. Tam, gdzie podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej są już pewne, najmniejsza szykuje w Poznaniu, gdzie najtańszy przejazd podrożeje tylko o 20 gr.
We wszystkich miastach o co najmniej 10 zł podrożeją także bilety okresowe. Dziennik wyliczył, że przeciętna mieszkająca pod Warszawą czteroosobowa rodzina z dwójką dzieci za rok za najbardziej opłacalne bilety 90-dniowe łącznie będzie płacić nawet 1650 zł.
Z informacji zdobytych przez "DGP" wynika, że prędzej, czy później więcej z kieszeni pasażerów zaczną wyciągać także inne największe polskie miasta. Na większe wydatki na pewno muszą przygotować się mieszkańcy Gdańska, Katowic, Kielc, Łodzi i Torunia.
Na dobre wieści mogą liczyć tylko podróżujący komunikacją miejską mieszkańcy Lublina, Rzeszowa i Wrocławia. Żadne z tych miast nie planuje w najbliższym czasie zmian w taryfach.