Osoby przebrane w stroje z serialu "Squid Game" w galerii handlowej.
Osoby przebrane w stroje z serialu "Squid Game" w galerii handlowej. Fot. MOHD RASFAN/AFP/East News
Reklama.
Koreański serial "Squid Game" okazał się wielkim hitem. Reżyser Hwang Dong-hyuk w wywiadach powtarza, że to jedna wielka alegoria kapitalistycznego społeczeństwa naszych czasów. To także obraz współczesnych Koreańczyków, którzy tak jak bohaterowie serialu toną w długach. W 2021 r. zadłużenie koreańskich gospodarstw domowych wyniosło równowartość 1,58 bln. dol.
Czytaj także:

"Squid Game" a sytuacja w Korei Południowej

Oglądając nowy hit Netflixa, trudno nie znaleźć podobieństw między serialową fikcją a prawdziwym życiem. Roman Husarski, bloger i autor książki o Korei Południowej "Kraj Niespokojnego Poranka", przyznaje, że "Squid Game" dotyka szeregu poważnych problemów Korei.

Na pierwszym plan wysuwają się wątki ekonomiczne. Gracze reprezentują społeczne klasy. Osoby z samych "nizin" to uciekinierka z Korei Północnej (to grupa nierzadko traktowana, jako obywatele drugiej kategorii w Korei Południowej) i emigrant z Pakistanu (czyli grupa stojąca jeszcze niżej w hierarchii społecznej od uciekinierów z KRLD). Głównym bohaterem jest uzależniony od hazardu "przegryw" Seong Gi-hun, któemu przeciwstawiony jest absolwent Uniwersytetu Seulskiego (uważanego za najlepszy w kraju, marzenie większości młodych osób i przede wszystkim ich rodziców). Okazuje się, jednak że ten wymarzony start nie zagwarantował stabilnej kariery, ten bohater również ląduje w piekielnej grze. Zgadza się to z obecnymi tendencjami na rynku pracy i rosnącym bezrobociem wśród młodych.

Husarski zauważa, że ten brak stabilności, a także koszmarnie wysokie ceny mieszkaniowe, powodują, że wielu młodych próbuje sił w cyberwalutach mając nadzieję na szybki skok materialny.
– Szacuje się, że Korea Południowa jest trzecim co do wielkości rynkiem kryptowalut na świecie – zauważa.
Dr Barbara Kratiuk, specjalistka od kultury koreańskiej z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla w rozmowie z naTemat, że w serialu "Squid Game" pewne problemy Koreańczyków zostały przedstawione poprzez alegorię.
– Koreańczycy są bardzo zadłużeni. Ten serial pokazuje też gigantyczne nierówności społeczne. Z jednej strony mamy graczy, którzy dosłownie zabijają się, żeby wyjść z długów. Z drugiej tych, którzy ich obserwują dla zabawy. To jest coś, z czym sami Koreańczycy borykają się na co dzień. Bardzo często w te długi wpada się w związku z brakiem możliwości znalezienia dobrej pracy – mówi ekspertka. — Mobilność pomiędzy klasami społecznymi w Korei jest wyjątkowo ograniczana i konieczne są koneksje, znajomości albo powiązania rodzinne, aby dostać dobrą pracę, a co za tym idzie — awans społeczny. Ludzie, którzy próbują coś zrobić, rozkręcić własny biznes, często popadają w długi, bo nie funkcjonują w normalnym systemie – dodaje.

Ciężki los młodych Koreańczyków

Dr Barbara Kratiuk podkreśla, że awans społeczny jest trudny zwłaszcza wśród młodych. Muszą oni bardzo ciężko pracować, ponieważ na wielu uniwersytetach wprowadzono "zakrzywioną skalę ocen".
– Studenci nie są oceniani tylko na podstawie swojej własnej wiedzy, ale także względem siebie nawzajem. W związku z tym tylko 5 proc. studentów na roku może dostać piątkę. Niezależne od tego, co potrafią. Nawet jeśli ktoś miał wiedzę na piątkę, ale dostał punkt mniej niż te najlepsze 5 proc. studentów, nie może dostać tej oceny — tłumaczy ekspertka.
To jeszcze bardziej wzmaga rywalizację między studentami, co potem przekłada się na korporacyjny "wyścig szczurów". Dr Kratiuk stwierdza, że "Squid Game" może być też w pewnym stopniu alegorią wyścigu korporacyjnego. Marzeniem młodych Koreańczyków jest dostanie się na dobre studia, a potem znalezienie dobrze płatnej pracy w korporacji.
Ciężką sytuację młodych Koreańczyków potęguje fakt płatnej edukacji. Co jest efektem prywatyzacji państwowych uniwersytetów.
– Wspomniany w serialu Uniwersytet w Seulu, czyli najlepsza uczelnia państwowa, został sprywatyzowany. To też powoduje rozwarstwianie społeczne. Albo studenci zdobędą stypendium, o co jest bardzo trudno, albo muszą płacić za naukę. Dlatego często rodziny biorą kredyt, licząc, że ich dziecko zdobędzie dobrą pracę i będzie mogło spłacić zadłużenie, a potem utrzymywać rodzinę, bo taki jest model koreański. Na płacenie za edukację stać tylko tych najbogatszych w społeczeństwie – mówi dr Barbara Kratiuk.
Ta presja często prowadzi do tragedii. Korea Południowa ma największy wskaźnik samobójstw wśród młodych osób w krajach należących do OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).

Kryzys co dziesięć lat

Trudności w znalezieniu pracy związane są z trzema dużymi kryzysami, z którymi musiała zmierzyć się Kora.
Dr Barbara Kratiuk

Korea co dziesięć lat w ostatnich dwóch dekadach przechodziła kilka kryzysów gospodarczych. Najpierw mieszkańcy Korei musieli stawić czoło kryzysowi azjatyckiemu z 1997-1998 roku. Potem w 2008 roku mieliśmy globalny krach, a gospodarka koreańska jest bardzo mocno powiązania z sytuacją w Stanach Zjednoczonych. Obecnie Korea walczy z problemami gospodarczymi związanymi z pandemią COVID-19 i zamknięciem w dużej mierze sklepów i drobnych przedsiębiorstw.

– Samozatrudnieni, zwłaszcza w małych sklepach, stanowią 25 proc. wszystkich pracowników. To bardzo duży odsetek. Warto zauważyć, że tacy Koreańczycy nie dostali żadnego wsparcia rządowego, nie mieli swoich tracz antykryzysowych. Dlatego popadali w jeszcze większe długi. Brali kredyty, aby jakoś funkcjonować, próbować przetrwać pandemię i uratować swoje biznesy. Przez to ten dług społeczny pogłębiał się jeszcze bardziej – dodaje.

Koreański kapitalizm

Problem zadłużenia ma jeszcze jeden wymiar. Koreańczycy toną w długach także przez zaspokajanie swoich zachcianek. Husarski zauważa, że Korea Południowa jest wybitnie kapitalistycznym społeczeństwem.
– Firmy znajdują mnóstwo sposobów, by napędzać konsumpcję. Niektórym udało się nawet stworzyć w świadomości społecznej święta, takie jak święto słodkich Patyczków Pepero obchodzone, co ciekawe, 11 listopada. W oczach wielu znaczysz tyle, ile masz. By sprostać społecznym wyzwaniom, ludzie żyją ponad miarę. A dodajmy, że niejeden Koreańczyk woli zadłużyć się niż stracić twarz przed bliskimi. Zadłużenie prywatne, jak i gospodarstw domowych jest poważnym problemem.
Czytaj także:
Koreański kapitalizm ma jeszcze drugą twarz, czyli dążenie do spełniania wymogów nałożonych przez społeczeństwo. Dotyczy to szczególnie kwestii wyglądu zewnętrznego. Korea ma ściśle określony kanon piękna: jasna skóra, drobny nos, duże oczy, proste zęby.
– Koreanki statystycznie spędzają najwięcej czasu ze wszystkich kobiet świata na zabiegach kosmetycznych i makijażu – około 1,5 godz. dziennie. To zabiera ogromne środki finansowe. Od młodych Koreanek wymaga się też, żeby przychodziły do pracy w spódnicy i szpilkach. Niektóre korporacje mają to wpisane w dress code – opowiada dr Kratiuk.
Ekspertka podkreśla jednak, że stopniowo się to zmienia i młode mieszkanki Korei, szczególnie z większych miast, zaczynają buntować się przeciwko temu tradycyjnemu modelowi – ścinają włosy, przestają się malować. To początek koreańskiego ruchu body positive.
Warto pamiętać też, że Korea Południowa to jedno z tych państw, gdzie różnice w zarobkach między kobietami a mężczyznami są największe spośród wszystkich krajów rozwiniętych.
Dr Barbara Kratiuk

Atrakcyjne kobiety mają większe szanse na zatrudnienie na różnych stanowiskach, od kelnerki przez asystentkę po stanowisko w korporacji. Koreanki też wierzą, że jak będą wpisywać się w kanon piękna to szybciej znajdą męża, bo nacisk na młode kobiety, aby założyły rodziny, jest bardzo duży. Stąd taka popularność operacji plastycznych.

Korea gra w gry

Innym wątkiem, który stanowi podstawę dla scenariusza, jest zainteresowanie Koreańczyków różnego typu grami. Zapytałam o to Romana Husarskiego, który na stałe mieszka w Korei.
– Z pewnością wpływ na popularność wszelkiego rodzaju gier ma w Korei telewizja kablowa. Korea silnie inspirowała się japońską popkulturą, adaptując szereg pomysłów do własnego przemysłu rozrywkowego. Komediowe teleturnieje, w których zawodnicy mierzą się z różnego rodzaju wyzwaniami, są szczególnie popularne, a produkcje takie jak "Infinite Challenge" czy "Running man" są w Korei Południowej absolutnie kultowe. Ironia polega na tym, że w Netflixowej produkcji teleturniejowa estetyka okazuje się podpuchą i wszystko przemienia się w makabreskę – mówi.
Roman Husatrski

Formuła "śmiertelnej gry" sama w sobie nie jest nowa. Warto wspomnieć Uciekiniera z Schwarzeneggerem z 1987 roku czy japoński Battle Royale z 2000. Oba filmy również były finansowym sukcesem. Squid game trafił jednak na bardzo podatny grunt. Po pierwsze, zainteresowanie koreańskim kinem z powodu nagradzanych filmów ostatnich lat takich jak Minari, Parasaita, czy Burningj już było wysokie. Po drugie, film operował intrygującą estetyką i tytułem. Po trzecie, tak silna manifestacja darwinizmu społecznego wyjątkowo rezonuje z globalnymi podwyżkami cen, covidowym zamieszaniem na rynku pracy i generalnym spadkiem zaufania społecznego.

"Squid Game" a "Parasie"

Serial "Squid Game" jest niepodważalnym hitem Netfixa. Obejrzało go już ponad 130 mln osób. Wcześniej świat zachwyciła inna produkcja z Korei Południowej, czyli nagrodzona Oscarem "Parasite". Eksperci widzą wiele podobieństw między tymi tytułami.
Według Romana Husarskiego "Squid Game" z "Parasite" łączy społeczna optyka i analiza nierówności społecznych.
– Ten temat interesuje koreańskich twórców od dawna, dość wspomnieć klasyczny już dziś film Chilsu i Mansu z 1988 roku w reżyserii Park Kwang-su. Nierówności są brane pod lupę od okresu demokratyzacji. Zbiega się z dynamicznym rozwojem firm gigantów tzw. czeboli, które zdominowały rynki. Dla jednych okazało się to błogosławieństwem, innych zostawiło w ruinie. Trzeba podkreślić, że Koreańczycy są bardzo przeczuleni na punkcie niesprawiedliwości społecznych. Nawet w ankietach wskazują nierówności społeczne, jako źródło największych lęków - mówi.

Squid Game ironizuje z nierówności. Naprzeciw siebie stają przecież absolwent Uniwersytetu Seulskiego, uciekinierka z Korei Północnej, emigrant z Pakistanu, czy uzależniony od hazardu Seong Gi-hun. Background niekoniecznie pomoże w przeżyciu. Do tego dodajmy te wszystkie smaczki dotyczące koreańskich gier z placu zabaw czy słodyczy dalgona. Serial jednak w piekielny sposób odwraca skojarzone z nimi wyobrażenia o radosnym dzieciństwie.

Z kolei zdaniem dr Barbara Kratiuk oprócz pokazania nierówności, wśród podobieństw, można wymienić także brak awansu społecznego.
– W "Parasite" mamy ludzi, którzy próbują oszukać system po to, aby wybrnąć ze swojej biedy. W filmie jest taka scena fałszowania dyplomu. Ojciec jest bardzo zadowolony, że jego dzieci stworzyły tak dobry falsyfikat. Z jednej strony pokazuje to wartość, jaką ludzie pokładają w edukacji. Z drugiej zaś, uważają, że nie są w stanie wygrać fair tej walki, w związku z czym trzeba oszukiwać i iść dosłownie po trupach, co doskonale widać w tych obu produkcjach.