
Leo Beenhakker, prowadząc reprezentację Polski, powiedział swego czasu o zawodzie trenera: "Tutaj raz jesteś bohaterem, a innym razem kawałkiem g…" . Ale czy podobnie nie ma każdy sportowiec, który osiąga sukces? Nagle, jak w przypadku Jerzego Janowicza, jest się w mediach wszędzie. Janowicz to, Janowicz tamto. A co będzie jak w przyszłości takiemu sportowcowi powinie się noga? Eryk Mistewicz pisze na Twitterze, że ci sami ludzi, teraz chwalący, za miesiąc strącą go w przepaść.
Zmienił oblicze polskiego hydraulika
Zupełnie jakby Polak był już na szczycie. A przecież jest w tej chwili 26. w rankingu. Przecież, choć Janowicz ma wielkie możliwości, to dopiero pierwszy taki turniej. Wykonywany przez Mezo utwór nazywa się "Bajka o Jerzyku" i właśnie bajką nazywa to, co dzieje się wokół tenisisty z Łodzi Paweł Zarzeczny. Popularny dziennikarz napisał w swoim felietonie w "Polsce the Times": "No nic, fajnie było tak na parę dni, razem z młodym, przystojnym i silnym Polakiem, przenieść się w krainę sportowych baśni. Ale pamiętajmy - to bajka była". Baśnią (angielskie "fairy tale") określa też to, czego dokonał Janowicz angielska telewizja Sky Sports.
Nie dajmy się zwariować, jak i ja nie dałem się z Małyszem - miłe, ale to tylko sportowe igraszki bez znaczenia. Takich turniejów jest na świecie 50, jak mistrzów olimpijskich i świata w skokach, jak czempionów w boksie. Paryż to lekka olewka mistrzów. Jeden wychodzi na mecz w masce, drugi nie wychodzi wcale, trzeci się kładzie, czwarty kreczuje, a federacja tenisowa bada, czy za dużo nie zawarto zakładów, bo od kilku lat musi to robić. No i nasz Jerzyk wskoczył z przytupem w uchylone drzwi. I miejmy nadzieję, że nie da się z Salonu już wyrzucić, a jakby co, to wróci oknem.
Co za dużo, to niezdrowo
Zarzeczny tego typu sukcesy nazywa sportowymi igraszkami i radzi nie traktować ich jak spraw śmiertelnie poważnych. Bohdan Tomaszewski prezentuje zupełnie inne podejście. W rozmowie z Włodzimierzem Szaranowiczem mówił o tym, że sport jest propozycją umownej walki, według reguł. Zupełnie jak życie.
Dodaje, że on sam, człowiek, który jedynie komentował zmagania Polaka, odebrał dzisiaj rano około ośmiu telefonów. Telewizja, z prośbą o krótką wypowiedź. Prasa, z prośbą o wywiad. Słychać w jego głosie lekki żal, że Janowiczem mało kto interesował się wcześniej. Podobnie jak turniejem dla młodych zawodników, który od lat organizuje sam Tomaszewski.
Chwalą, a za miesiąc strącą go w przepaść
Dziś jest bohaterem. A jeszcze kilka lat temu, jak pisze Nowacki, ojciec Janowicza chodził po łódzkich klubach tenisowych i szukał wolnego i darmowego kortu dla syna. Państwo Janowiczowie zaryzykowali i zarobione pieniądze zainwestowali w karierę utalentowanego syna. Spłaciło się. Ale co będzie się działo, jeśli, odpukać, Janowicz nie będzie w stanie przez dłuższy czas nawiązać do paryskiego sukcesu? Jeśli za bardzo zachłyśnie się chwilą? Już pod koniec turnieju był tak podekscytowany, że za bardzo nie mógł zasnąć. Otrzymywał setki smsów, wiele telefonów, do tego tysiące maili.
Eryk Mistewicz nie jest optymistą. Dziś na Twitterze napisał: "A już za miesiąc zacznie się przaśna polska zabawa: strącanie w przepaść, niech ma". Świat polskiego sportu zna przecież wielu ludzi, którzy wcześnie dochodzili bardzo wysoko, by nie poradzić sobie z tą nagłą popularnością i popaść w zapomnienie. Poza tym od kogoś takiego od razu wymaga się dużo, dużo więcej. Już nie tylko może wygrać, ale wręcz ma obowiązek pokonywać rywali. Jak przegra - zostanie skrytykowany. Jak wygra - nie będzie tych samych zachwytów, jakie były wcześniej.
o jest prawdziwy obraz sukcesu łódzkiego zawodnika. Jerzyk pokonuje kolejnych zawodników, a chętnych do "podczepienia się“ jest aż nadto. W TVN24 notesy z fachowcami zawierają nie nazwiska dziennikarzy, specjalistów od tenisa, a "mistrza Polski w tenisie aktorów“. Pani prezydent Łodzi zamiast podczepiać się pod sukces młodego łodzianina, powinna głęboko zastanowić się ze współpracownikami jak wykorzystać promocyjnie fakt, że koszykarz Marcin Gortat - 214 cm wzrostu i tenisista Jerzy Janowicz - 204 cm wzrostu są rodowitymi łodzianinami... Pani Hanno działać, konkrety, a nie lansować się.
Nie grozi mu to, bo jest dojrzały
Andrzej Person, senator PO, nie przypuszcza jednak, by Janowicz podzielił ten los. - Słuchałem ostatnio kilku jego wywiadów i on sprawia wrażenie człowieka dojrzałego, któremu to raczej nie grozi. Pamiętam, jak byłem w tym roku na Wimbledonie i ten Janowicz doszedł do trzeciej rundy, tam nie wykorzystał kilku piłek meczowych i przegrał. Zapomnieliśmy o nim, bo chwilę potem do finału doszła Agnieszka Radwańska. Zawodniczka utytułowana, której sukcesy wciąż powinny być dla Jerzego wzorcem. Ale gdzieś tam uciekło nam, że on już przecież wtedy osiągnął duży sukces, więc nie jest człowiekiem znikąd - tłumaczy Person w rozmowie z naTemat.

