
Reklama.
Wicepremier Jarosław Kaczyński oraz minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zaprezentowali podczas wtorkowej konferencji projekt ustawy o obronie ojczyzny. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, nowy projekt ma wprowadzać szereg nowych form finansowania armii, a także radykalnie zwiększyć jej liczebność. Co istotne, ustawa nie zakłada przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej – będzie ona dobrowolna.
– Jeśli chcemy uniknąć najgorszego, czyli wojny, musimy działać zgodnie z zasadą: "chcesz pokoju, szykuj się na wojnę" albo, żeby nie padło tu słowo wojna, "chcesz pokoju, buduj silne siły zbrojne". Siły RP nie są na miarę obecnych potrzeb – ocenił podczas konferencji prezes PiS.
Plan przedstawiony przez Kaczyńskiego i Błaszczaka, który ma na celu "uczynienie z Polski kraju silnego militarnie" obił się w mediach szerokim echem i został skrytykowany przez wiele osób związanych z wojskiem czy obronnością między innymi za "brak konkretów".
– W wystąpieniach premiera Kaczyńskiego i ministra Błaszczaka zabrakło konkretów dotyczących na przykład liczebności armii oraz pieniędzy, jakie mają być na to przeznaczone – komentował w rozmowie z Onetem na przykład Tomasz Siemoniak, były szef MON.
Konkretną opinią w kontekście nowego projektu ustawy o obronie ojczyzny postanowił podzielić się za to poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Lisiecki. W swoim wpisie na Twitterze wskazał, co w obecnych czasach powinien umieć każdy mężczyzna w Polsce.
"Każdy mężczyzna powinien umieć walczyć i strzelać na wypadek konfliktu zbrojnego zagrażającego Polsce. Kościół, szkoła... strzelnica" – napisał we wtorek wieczorem Lisiecki.