
Na łamach "Rzeczpospolitej" ukazały się przeprosiny Presspubliki, wydawcy dziennika, a także Cezarego Gmyza, korespondenta TVP w Berlinie (wówczas pisał w "RZ"), wobec prawnika Ryszarda Bedryja. Są pokłosiem przegranego procesu. Gmyz jest jednak mocno zdziwiony.
REKLAMA
Na szóstej stronie dziennika "Rzeczpospolita" czytelnicy mogli przeczytać 27 października ogłoszenie Presspubliki (wydawcy "Rz") oraz Cezarego Gmyza. Były to przeprosiny dla mecenasa Ryszarda Bedryja za artykuł, a właściwie "wypowiedź, która naruszyła dobre imię i renomę Pana Ryszarda Bedryja jako adwokata".
Mowa o tekście z 10 maja 2012 roku, zatytułowanym "Prokurator na podsłuchu CBA". "Zawierał sugestie i komentarze o niezgodnych z prawem i nielegalnych jego kontaktach z Prokuraturą Rejonową dla Wrocławia-Krzyki Zachód" – czytamy w przeprosinach.
Cezary Gmyz ocenił wyrok sąd ws. procesu z mecenasem Ryszardem Bedryjem
Adwokat zdradził portalowi Press.pl, że jest to pokłosie tego, iż wygrał z nimi sprawę o ochronę dóbr osobistych. Sąd Apelacyjny w Warszawie w 2018 roku orzekł, że Presspublica oraz korespondent TVP są zobowiązani opublikować takie przeprosiny.Z jawnego cennika "Rz" wynika, że umieszczenie takiego ogłoszenia w gazecie to koszt 21 600 złotych. Co ciekawe, Cezary Gmyz był nieświadomy, że takie się w dzienniku pojawi.
– Nie wiedziałem, że takie ogłoszenie się ukazało, nie było to ze mną konsultowane – oznajmił Gmyz. Skomentował także wyrok sąd, oceniając go jako "skrajnie niesprawiedliwy".
Czytaj także: