Fałszywy certyfikat szczepień. Podejrzenie o wycieku danych z Polski.
Fałszywy certyfikat szczepień. Podejrzenie o wycieku danych z Polski. Fot. Marek BAZAK/East News

W sieci pojawiły się informacje, że mogło dojść do wycieku prywatnych kluczy z europejskiego systemu certyfikatów szczepionkowych. Fałszywy "paszport covidowy" na nazwisko "Adolf Hitler" został wystawiony i zatwierdzony przez system. Są też podejrzenia, że problem wycieku danych dotyczy Polski.

REKLAMA
  • W sieci pojawiły się doniesienia na temat fałszywych certyfikatów covidowych
  • Jeden z nich został wystawiony we Włoszech na nazwisko "Adolf Hitler" i zaakceptowany przez system aplikacji
  • Pojawiły się podejrzenia, że wyciek danych dotyczy również Polski
  • Fałszywy certyfikat Covid we Włoszech

    "W internecie pojawiło się fałszywe cyfrowe świadectwo szczepień przeciwko Covid-19 wystawione na nazwisko Adolf Hitler, które jest akceptowane jako ważne europejskie świadectwo szczepień" – donosi niemieckie RND.
    Z kolei w materiale włoskiego zerozone.it powołano się na tweeta użytkownika "reversebrain". Do wpisu dołączył on odpowiedni kod QR. "Jeśli strata zostanie potwierdzona oznacza to, że fałszywy certyfikat UE Covid może zostać podrobiony przez każdego" – napisał użytkownik Twittera. Rano zaktualizował informację i podał, że nieprawdziwy certyfikat nie jest już ważny.
    Jednak jak podaje RND metadane fałszywego świadectwa szczepienia dla "Adolfa Hitlera" z datą urodzenia 1.1.1930 nie prowadzą do Włoch, lecz do Francji. Świadectwo miało zostać wydane przez francuskie ubezpieczenie społeczne CNAM (Caisse Nationale d'Assurance Maladie).

    Wyciek danych z polskich certyfikatów Covid?

    Pojawiły się również podejrzenia, że drugi prywatny klucz mógł zostać skradziony z Polski. "Podejrzenia wycieku prywatnych kluczy europejskiego systemu certyfikatów szczepień. Poważne konsekwencje: fałszowanie certów, konieczność unieważnienia kluczy, przerobienia rzeczy. Wygląda źle dla bezpieczeństwa systemu. Podejrzenie wycieku z Polski niestety" – napisał ekspert ds. bezpieczeństwa informacji Łukasz Olejnik.
    "Pozostaje mieć nadzieję, że problem jakimś cudem nie jest jednak tak poważny. Przecież to by był kataklizm i kompromitacja gdyby trzeba było wystawiać wszystkie certyfikaty na nowo" – dodał w innym wpisie. Tym doniesieniom zaprzecza jednak wiceminister w resorcie cyfryzacji Janusz Cieszyński.

    "Pierwszy nie jest z PL (to klucz publiczny z FR), drugi jest nasz, ale to publiczny umieszczony na bramce europejskiej wykorzystywany do weryfikacji czy certyfikat jest wystawiony przez uprawnioną instytucję." – zapewnił.
    Czytaj także:

    Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut