Mama Ginekolog wciąż nie jest ginekologiem. Popularna blogerka nie zdała egzaminu, wylał się hejt
redakcja naTemat
29 października 2021, 12:43·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 października 2021, 12:43
Blogerka Mama Ginekolog wyjawiła, że nie zdała egzaminu specjalizacyjnego na ginekologa położnika. Nicole Sochacki-Wójcicka stwierdziła, że pytania były trudne, a poruszone w nich tematy nie są potrzebne w jej zawodzie. Jak ujawnił Pudelek, lekarka chce się też odwołać od wyniku. W sieci zawrzało – ale nie z powodu niezdanego egzaminu.
Reklama.
Nicole Sochacki-Wójcicka to popularna blogerka, której profil na Instagramie lubi 853 tysiące osób. "Opowiadam historie z mojego życia i przemycam wiedzę medyczną dla kobiet" – pisze o sobie Mama Ginekolog, prywatnie mama prawie 6-letniego Rogera i 3-letniego Gilberta, a zawodowo lekarka oraz ginekolog położnik w trakcie specjalizacji.
W środę Mama Ginekolog poinformowała jednak swoje obserwatorki, że wciąż nie jest ginekologiem. Blogerka nie zdała Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego, czego spodziewała się już po wyścigu z sali egzaminacyjnej.
– To było tak strasznie trudne. Tak wyglądam po egzaminie. Jestem cała spłakana. Nie mam wyników jeszcze, natomiast spodziewam się, że to nie będzie pozytywny wynik, że zdam... To było tak strasznie trudne, że jak policzyłam sobie pytania, na które rzeczywiście dobrze odpowiedziałam, no to może było 50/120... Pociesza mnie to, że wszyscy mówili, że to było strasznie trudne, ale wszyscy nie są oglądani przez paręset tysięcy osób – mówiła, płacząc, na InstaStories.
Później Sochacki-Wójcicka potwierdziła, że potwierdziły się jej przeczucia. – Dzisiaj jest wielki dzień dla moich hejterów, mogą świętować – nie zdałam egzaminu. Tyle wam powiem. Już się wypłakałam. Nie zdałam jednym punktem – wyjawiła i zaznaczyła, że nigdy wcześniej nie oblała żadnego egzaminu.
I dodała: "Jestem nie tyle smutna, ile zła, bo w Polsce brakuje specjalistów, po prostu brakuje lekarzy. A co robią lekarze? Nie pracują trzy miesiące, żeby udowodnić, że czarne jest czarne. W tej walce najlepsi mogą nie zdać. Stracić trzy miesiące z życia i pracy z pacjentami! A przy okazji być świetnym lekarzem. Wiele możesz o mnie mówić, ale jestem, może nie świetnym, ale dobrym lekarzem".
Mama Ginekolog nie jest ginekologiem
– Ten egzamin nic nie zmienia. Poza tym, że nie mogę otworzyć przychodni na NFZ, czego i tak nie planuję – podsumowała Mama Ginekolog i wyjawiła, że jest jej przykro.
– Ale ja się staram z każdej życiowej wpadki, z każdego problemu, wyciągnąć wnioski. Na pewno jednym z takich wniosków jest to, że widzicie, nie wszystko mi tak łatwo przychodzi, tylko bywa i pod górę. Więc to nie jest tak, że Mama Ginekolog ma wszystko podane na tacy" – ciągnęła na InstaStories.
Blogerka podkreśliła , ze nie ma żalu do siebie, bo dała z siebie wszystko. – Nawet jeśli uczyłabym się jeszcze dwa miesiące, to tematy, które były na tym egzaminie, są tematami, których bym po prostu nie przeczytała, bo stwierdziłam, że to nie są rzeczy, które są w jakikolwiek sposób potrzebne w moim zawodzie... – tłumaczyła i podzieliła się nimi później na Instagramie.
Nicole Sochacki-Wójcicka nie zamierza się jednak poddawać. Podkreśliła, że ma jeszcze dużo podejść i "do końca życia może zdawać ten egzamin". Mama Ginekolog prawdopodobnie będzie też próbować odwołać się od wyniku.
Jak podaje Pudelek, na grupie na Facebooku dla osób, które ostatnio podchodziły do egzaminu specjalizacyjnego z ginekologii, pojawił się wpis blogerki. "Poszukuję osób, które mają 71 punktów. Dostałam radę, aby napisać wspólne odwołanie. Nie wiem, czy to coś da, ale kto wie. Napiszcie, proszę priv" – napisała.
Hejt na Nicole Sochacki-Wójcicką
Po swoich tłumaczeniach i poście na Facebooku Nicole Sochacki-Wójcicką – uważana przez lata za guru w dziedzinie ginekologii – spotkała się z ogromnym hejtem. "Nie chodzi o to, że nie zdałaś. Chodzi o to, jak się tłumaczysz, dlaczego do tego doszło. Nie uczyłaś się tematów, które uznałaś za bezużyteczne? W szkole też tak robiłaś? Rozumiem, że na co dzień używasz sinusów i cosinusów?" – napisała jedna z użytkowniczek na Instagramie.
A inna ostro zwróciła się do lekarki. "Weź, kobito, zejdź na ziemię. Po 10 latach ten egzamin powinien być formalnością dla Ciebie. Teraz "kopniak dał Ci siły", za dwa dni będziesz płakać na stories, że hejterzy źli. Nazywasz hejtem każdego, kto ma odmienne zdanie od twojego. (…) Odłóż telefon, weź się za naukę, a zdasz" – czytamy.
Wielu fanów Mamy Ginekolog stanęli jednak w jej obronie. "Mówiłam Ci to w trakcie nauki. Jeśli nie zdasz to tylko i wyłącznie ze względu na durne pytania. Nie brak wiedzy.
Mówiłam wielokrotnie przed i po – jesteś świetnym lekarzem. I tylko to się liczy" – brzmi jeden z komentarzy. "Nie zadręczaj się! Kto mądry – nie będzie Cię oceniać, bo to zrozumiałe i oczywiste, że czasem coś po prostu nie pójdzie po naszej myśli. A tym bardziej, jeśli jest to taki trudny egzamin – napisał ktoś inny.
Sochacki Wojcicka, która wyjawiła, że w ostatnich dniach przybyło jej obserwatorów na Instagramie, odpowiedziała krytykom: "Od ponad 10 lat pracuję w zawodzie ginekologa, ponieważ jestem lekarzem z pełnym prawem wykonywania zawodu. Nie mam żalu do tych, co nie rozumieją niuansów kształcenia podyplomowego kadry medycznej, bo nie każdy musi wiedzieć, jak to wygląda. A moi "fani", czytelnicy, obserwatorzy, czy moje pacjentki nie muszą mi nic wybaczać, ponieważ jasno wiedzą, kim jestem i że jestem w trakcie owej specjalizacji".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut