
Sukces Jerzego Janowicza i wyznania jego rodziców, że musieli sprzedać sześć sklepów i mieszkanie aby „Jerzyk” mógł grać, wywołały dyskusję, czy w Polsce wszystkie koszty za wyszkolenie młodego sportowca muszą ponosić rodzice. Bo te bywają ogromne, a tylko nieliczni są w stanie wejść na najwyższy światowy poziom, który gwarantuje zwrot poniesionych strat finansowych.
Przeraża mnie arogancja decydentów w Polskim Związku Tenisa. Niedawno nasłuchałem się, jak tam się dzieje i pomyślałem, że Polski Związek Piłki Nożnej zasługuje na krytykę - ze wszech miar. Jednak warto przyjrzeć się i innym związkom sportowym, w których jest pełno ciepłych posadek. Ojciec Janowicza mówi w jednym z wywiadów: "PZT mógł choćby zatrudnić fachowca od przygotowania ogólnorozwojowego - w regionie łódzko-warszawskim, bo tutaj najbardziej by się przydał". Nie mówi, że tylko dla syna - mówi i o innych talentach. Ciekawe, co myśleli sobie panowie w PZT, gdy Janowicz był na dwusetnym miejscu w rankingu ATP. Pewnie myśleli, że przepadnie, zamiast zainwestować w trenera dla niego - i kilku innych chłopaków. Przerażające! Powtórzę jeszcze raz - przerażające! CZYTAJ WIĘCEJ
Od tak mocnej krytyki PZT odcina się Wojciech Fibak, jeden z najlepszych polskich tenisistów w historii. – Tenis to sport indywidualny, w którym są wielkie pieniądze, więc to normalne, że większość kosztów za wyszkolenie zawodnika muszą ponosić rodzice, wujkowie, czy indywidualni sponsorzy. Polski Związek Tenisa wydał przecież na wsparcie dla Kubota, Janowicza, Radwańskich, czy innych mniej znanych polskich tenisistów, kilka milionów złotych. Tenis to piękna gra, w której są wielkie pieniądze. Dla przykładu jak gimnastyk, czy sztangista będzie najlepszy na świecie, to może liczyć co najwyżej na jakiś mały procent tego, co zarobi tenisista z pierwszej dziesiątki ATP. Gra jest więc warta świeczki – twierdzi Fibak
W podobnym tonie wypowiada się Radwański, który zaznacza, że sposób w jaki media traktują działaczy jest niesprawiedliwy, bo związek pomagał. Na tyle, na ile mógł.
Szkoda, że paryskie podboje tego chłopaka swoim smutnym gadaniem przyćmili jego rodzice. Konferencja prasowa z udziałem Janowicza, na której – nie wiedzieć po co – znaleźli się również matka i ojciec, przemieniła się w litanię żali. Jaki to zły jest świat! Sami musieliśmy płacić synowi za biznes klasę! A kto miał niby zapłacić, drodzy państwo? Wyjątkowo mnie to rozsierdziło. Nawet jeśli bowiem rodzice, jako ci, którzy pomogli wychować taki talent, znaleźli się już na wspomnianej konferencji, mogliby choć trochę cieszyć z osiągnięcia syna. Odebrałem jednak wiele ich słów jako roszczenie do otaczającego świata. Nie rusza mnie to. Gadanie o wielkich pieniądzach wydanych na podróże w czasach, gdy wielu ludzi nie ma na bułkę, jest farsą. Jeśli jesteś rodzicem i decydujesz się na taką ścieżkę, bądź świadom kosztów, które poniesiesz. Jeśli nie – po co się na to porywasz? CZYTAJ WIĘCEJ
W pozostałych dyscyplinach koszta są podobne do tych, które trzeba ponieść w przypadku futbolu. Ale czy to nie jest zwykłe ryzyko, które podejmują rodzice? Coś jak inwestycja w kursy językowe, studia czy korepetycje z matematyki?
