
W sezonie letnim dostajemy wezwania prawie co tydzień. W statystykach tych bójek praktycznie nie ma, bo rzadko zdarza się, by ktoś zgłaszał pobicie albo uszkodzenie mienia.
Piły, brony, sztachety...
Krwawe piątkowe i sobotnie imprezy na wsi rzadko wychodzą na światło dzienne. W zamkniętym środowisku nikt nie chce robić sobie i sąsiadowi kłopotów. – W małych miejscowościach wszyscy się znają. Dlatego też nie ma wielu zgłoszeń – podkreśla w rozmowie z naTemat Grzegorz Paśnik z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Policjanci chętniej mówią anonimowo. – W sezonie letnim dostajemy wezwania prawie co tydzień. W statystykach tych bójek praktycznie nie ma, bo rzadko zdarza się, by ktoś zgłaszał pobicie albo uszkodzenie mienia – mówi funkcjonariusz regularnie patrolujący okoliczne miejscowości.