Program "Uwaga!" telewizji TVN dotarł do kobiety, która leżała na jednej sali w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie z 30-letnią Izą. Kobieta trafiła do placówki w 22. tygodniu ciąży, zmarła, czekając aż obumrze jej płód. Pacjentka opowiedziała, co działo się z ciężarną, i o czym 30-latka rozmawiała z lekarzami. Jej relacja jest porażająca.
Z relacji pacjentki, która wraz z Izą leżała w jednej sali, wynika że od początku z leczeniem 30-latki były problemy. Mimo iż zgłaszała, że dzieje się z nią coś niedobrego, położne twierdziły, że jej pogarszający się stan to... przeziębienie. A lekarze podobno nie mogli nic zrobić.
– Słyszałam, że serce dziecka bije i dlatego nie mogą nic zrobić. Iza, dla mnie jako laika, trafiła na oddział w dobrym stanie. Potem jej stan zaczął się pogarszać – powiedziała w programie "Uwaga!" w TVN pacjentka pszczyńskiego szpitala.
– Cały czas zgłaszała, że się źle czuje. Lekarz mówił jej, że nie widzi nic niepokojącego. Potem znowu gorączka i kroplówka i nic więcej. W nocy klęczała na ziemi i wymiotowała. Powiedzieli jej, że ma wejść na łóżko, bo pacjentki muszą się wyspać i być wypoczęte. Na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że Iza zmarła. Dla mnie to jest bulwersujące, karygodne. Ona mogła żyć. Gdyby lekarze podjęli działania, gdyby się nią zaopiekowano. Pozostawiono ją samą sobie – stwierdziła pacjentka szpitala w Pszczynie.
– Ona cały czas mówiła, że nie chce umierać, że ma dla kogo żyć – wyznała kobieta. Z materiału TVN dowiedzieliśmy się też, że zdecydowała się ona zeznawać w sprawie.
Jak relacjonowała dalej mecenas, zgodnie z informacjami przekazywanymi kobiecie przez lekarzy, "przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji". Niecałe 24 godziny po przyjęciu do szpitala kobieta zmarła. Zostawiła córeczkę i męża. Sprawę bada prokuratura w Katowicach.
O sprawie śmierci 30-letniej Izy dowiesz się więcej czytając: