Dziś pierwszy dzień dwudniowej żałoby narodowej wprowadzonej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami. Obowiązuje ona na terenie całego kraju od północy aż do końca wtorku. Tymczasem na miejscu wypadku nadal pracują służby, które chcą mieć pewność, że pod wrakami nie pozostała żadna ofiara.
W związku z ogólnopolską żałobą narodową przez najbliższe dwa dni odwołane zostały wszystkie imprezy o charakterze masowym - widowiska sportowe, czy rozrywkowe. Anulowana została więc m.in. gala wręczenia nagród filmowych "Orły". Także stacje telewizyjne i radiowe muszą dostosować swój program. Jak zawsze podczas żałoby, flagi na budynkach urzędów publicznych zostały opuszczone do połowy masztu.
Tragiczna katastrofa pociągów pod Szczekocinami wywołała falę poruszenia w Europie i na świecie. Na ręce polskich władz napływają dziesiątki kondolencji od światowych przywódców. Wczoraj wyrazami współczucia z Polakami podzielił się między innymi prezydent USA Barack Obama, który zaoferował w imieniu Amerykanów wszelką niezbędną w tej sprawie pomoc.
Już wcześniej swój żal wyrazili również przywódcy Niemiec, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, Austrii, Słowacji i Węgier. - Z uwagą obserwuję rozwój sytuacji. W tym trudnym czasie pragnę Tobie i rodzinom oraz przyjaciołom ofiar tej tragedii przekazać wyrazy najgłębszego współczucia. Myślami jestem z tymi, którzy w tej katastrofie odnieśli obrażenia oraz z ich bliskimi - napisał brytyjski premier David Cameron. - Węgrzy, odwieczni przyjaciele Polski, doskonale rozumieją rozmiary tej przerażającej tragedii i nie ma węgierskiej rodziny, która nie przeżywałaby jej z równie głębokim żalem jak Polacy - zapewniali prezydent Węgier Pal Schmitt i premier Viktor Orban.
Akcja trwa
Tymczasem akcja na miejscu katastrofy nadal się nie zakończyła. Ostateczne poszukiwania ofiar zakończą się prawdopodobnie dzisiaj do południa. Ratownicy nie zrezygnowali, bowiem muszą zdobyć pewność, że pod sukcesywnie usuwanymi wrakami nikt nie pozostał. Od wczorajszego wieczora czynności są jednak prowadzone już z mniejszą intensywnością, niż dotąd. Uznanie dla pracy ratowników podkreślił prezydent Bronisław Komorowski. - Chcę podkreślić moją ogromną wdzięczność dla wszystkich służb, które sprawnie w tej trudnej akcji uczestniczyły i niewątpliwie przyczyniły się do uratowania istnień ludzkich i zdrowia ludzi - mówił ogłaszając żałobę.
Na chwilę obecną bilans tragedii na południu Polski to 16 ofiar śmiertelnych i 57 rannych, z których wielu nadal jest w bardzo poważnym stanie. Ze szpitali napływają jednak raczej pozytywne informacje o stanie zdrowia poszkodowanych. Od wczoraj placówki opuściło już kilku pacjentów w najlepszym stanie. W szpitalach nadal pozostaje 49 rannych. W tym podróżni z Ukrainy, Mołdawii i Czech, pozostający pod opieką rodzimych służb dyplomatycznych.
Śledztwo nabiera tempa
Dzięki odnalezieniu wczoraj rejestratorów obu lokomotyw, prokuratura będzie w stanie zrobić pierwsze kroki, by poznać przyczyny tragedii i odnaleźć jej ewentualnych winowajców. Śledczy z Częstochowy nadal prowadzą jednak postępowanie "w sprawie", a nie "przeciw" komuś.
Rejestratory pozwolą na poznanie przebiegu ostatnich chwil przed zderzeniem pociągów, podobnie, jak czarne skrzynki w samolotach. Odczyt powinien dać odpowiedzi na pytanie, z jaką prędkością jechały oba składy i kiedy maszyniści rozpoczęli hamowanie.