
Reklama.
Do zdarzenia miało dojść w woj. podlaskim. Podczas jednej z akcji udzielania pomocy medycy zostawili ambulans przy wjeździe do lasu. Gdy do niego wrócili, zauważyli, że w trzech z czterech opon ich karetki spuszczone jest powietrze. Na miejscu obecny był oliwkowy volkswagen, którego numery rejestracyjne zaczynały się od “UA” – to oznaczenie pojazdów Wojska Polskiego.
Czytaj także: Czytaj także: MON pokazało kolejne nagranie z granicy. Widać, jak potężny jest napór migrantów
"Uzbrojony w broń długą mężczyzna w mundurze moro przebywał na zewnątrz. W środku znajdowała się umundurowana kobieta i kolejny umundurowany mężczyzna. Nie przedstawili się. Na ich twarzach zobaczyliśmy jednak dyskretny uśmiech. Uzbrojony mężczyzna wsiadł do volkswagena. Wojskowy samochód odjechał" – zrelacjonowali medycy.
"Jesteśmy oburzeni i wstrząśnięci" – napisali ratownicy. Jak podkreślili, do tej pory wszelcy funkcjonariusze państwowi zachowywali wobec nich neutralność. Zachowanie niezidentyfikowanych osób w mundurze poruszających się pojazdem należącym do Wojska Polskiego było jednak "ewidentnie wrogie" wobec nich.
O całej sytuacji medycy poinformowali policję. Ponadto zaapelowali do Ministra Obrony Narodowej o "pilne wyjaśnienie tego karygodnego incydentu". "To wszystko wydarzyło się w samym środku największego kryzysu humanitarnego z jakim Polska mierzy się od lat oraz w samym środku pandemii" – podsumowali swój wpis w mediach społecznościowych medycy.
"Medycy na granicy" to grupa osób z wykształceniem medycznym, która chce pomagać imigrantom i uchodźcom w strefie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Medycy udzielają pomocy mimo braku oficjalnej zgody ministra spraw wewnętrznych i administracji na ich działanie.
Lekarze utworzyli na Facebooku profil "Medycy na granicy", na którym informują o swoich działaniach. Profil obserwuje obecnie już ponad 26 tys. użytkowników.
Czytaj także: