Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa. Aleksandr Łukaszenka w wywiadzie z rosyjską gazetą straszy większą liczbą migrantów z Afganistanu. Białoruski dyktator twierdzi, że odpowiedzialność za ten stan ponosi Unia Europejska i USA.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
8 listopada w okolicach przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi zaczęła się gromadzić duża liczba migrantów. Chociaż Białoruś nie przyznaje się do udziału w ich transporcie z Bliskiego Wschodu, zgodnie z informacjami dziennika "Bild" Łukaszenkę w "ataku na UE" wspiera Rosja oraz Turcja.
Aleksandr Łukaszenka udzielił wywiadu wydawanej przez rosyjski MON gazecie "Obrona Narodowa". Chociaż nie został on jeszcze opublikowany, białoruska agencja prasowa BelTA dotarła do jego fragmentów.
W rozmowie z redaktorem naczelnym gazety Igorem Korotczenką dyktator skomentował sytuację na granicy polsko-białoruskiej i wskazał winnego jego zdaniem państwa. – Amerykanie ich (Afgańczyków – przyp. red.) zaprosili do siebie, ale kazali przyjąć ich Europie i Azji Środkowej – powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej rządowej gazety.
Łukaszenka stwierdził, że "Azja Środkowa powiedziała jednak, że sorry, ale nie, i oni idą teraz do Europy". Dodał on także, że "migranci trafiają na Białoruś z krajów Azji Środkowej i z Rosji, ale także z Ukrainy, ale Ukraina jest sojusznikiem Zachodu, więc o tym milczą". Jako winnych kryzysu migracyjnego wskazał Unię Europejską i USA, "które obiecały im, że ich przyjmą".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut