
Reklama.
Niech się więc nie łudzą ci, którzy mają nadzieję na rychłą zmianę w zakresie dostępności do aborcji po wyczekiwanej przez nich zmianie władzy i prawa.
Czytaj także: Krzyczała z bólu przez 12 godzin, ale odmówiono jej aborcji. Historia Valentiny wstrząsnęła Włochami
Zakaz aborcji został w Polsce wprowadzony nie ustawą, lecz orzeczeniem trybunału nazywającego się konstytucyjnym, zatem każda liberalizacja prawa aborcyjnego może być uznana za sprzeczną z konstytucją. Nie wystarczy więc zmienić skład legislatywy, trzeba byłoby zmienić werdykt trybunału, co w praktyce wymaga zmiany jego składu.
A pozostaje jeszcze prezydent z prawem weta, które utrzyma wraz ze swoim stanowiskiem do 2025 r. Do tego czasu zmiany w prawie aborcyjnym są niemożliwe. Chyba że zaostrzające je, zgodnie z żądaniami Kai Godek.
Jej istnienie, osoba i działalność nie są bynajmniej głównym źródłem problemów i tragedii dotykających polskich kobiet. Fanatycy i fundamentaliści są wszędzie. Nieszczęściem jest, że tak duża część Polaków głosuje na polityków gotowych realizować postulaty Godek.
Czytaj także: Kaja Godek to dziś najgorsza osoba w Polsce. Jak smutnym trzeba być, by walczyć o takie rzeczy?
W Pszczynie, gdzie rozegrała się tragedia 30-letniej kobiety, PiS wygrał wybory w 2019 r. z prawie 48-procentowym poparciem, a Duda rok temu zdobył 55 proc. głosów. Nawet jednak ewentualna zmiana preferencji elektoratu i układu sił politycznych nie gwarantuje zmiany postaw i zachowań kluczowych środowisk, w tym kościelnego i lekarskiego.
Presja antyaborcjonistów po utracie wpływu na władzę polityczną nie osłabnie, lecz jeszcze się nasili. Kościół katolicki na pewno nie zmieni swojego stanowiska i ustami swoich kaznodziei będzie jeszcze zacieklej odsądzał od czci i wiary zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego.
Ciekawe jak wielu lekarzy będzie się chciało oprzeć tym naciskom, narażając się na szykany i pogróżki. A przecież są wśród nich nie tylko oportuniści i tchórze, lecz także dewoci. Są podstawy, by przewidywać, że na całym Podkarpaciu nie znajdzie się żaden lekarz gotowy dokonywać zabiegów aborcji po ich zalegalizowaniu, skoro nie było żadnego przed ich zdelegalizowaniem. A w innych regionach też nie będzie łatwo.
Autorytarna władza ustanawia w Polsce swoje porządki, bo ma silne wsparcie znaczących liczebnie kręgów polskiego społeczeństwa.
Czytaj także: Prof. Majcherek: Wyborcy PiS mogą najwięcej stracić na wyprowadzeniu Polski z UE
To nie powinno jednak zniechęcać, lecz przeciwnie – dodatkowo mobilizować, ze świadomością, że potrzebny jest jeszcze większy wysiłek i zaangażowanie. Uznanie należy się tym mieszkańcom Pszczyny i okolic, którzy przeszli w marszu pamięci o Izabeli i protestu przeciw decyzjom, które doprowadziły do jej śmierci. Być może byli wśród nich głosujący dotychczas na PiS, którzy uświadomili sobie tragiczne skutki swoich decyzji, a także niegłosujący, którzy zrozumieli rezultaty swojej obojętności.
To nie powinno jednak zniechęcać, lecz przeciwnie – dodatkowo mobilizować, ze świadomością, że potrzebny jest jeszcze większy wysiłek i zaangażowanie. Uznanie należy się tym mieszkańcom Pszczyny i okolic, którzy przeszli w marszu pamięci o Izabeli i protestu przeciw decyzjom, które doprowadziły do jej śmierci. Być może byli wśród nich głosujący dotychczas na PiS, którzy uświadomili sobie tragiczne skutki swoich decyzji, a także niegłosujący, którzy zrozumieli rezultaty swojej obojętności.
Manifestacje w całej Polsce, a zwłaszcza mniejszych ośrodkach, często zdominowanych dotychczas przez zwolenników autorytarnej władzy, są ważnym świadectwem obywatelskiej mobilizacji. Skoro coraz wyraźniej widać jak bardzo jest ona potrzebna, może będzie jeszcze silniejsza.
Czytaj także: