Biało-Czerwoni są zdecydowanym faworytem starcia z Andorą na jej terenie
Biało-Czerwoni są zdecydowanym faworytem starcia z Andorą na jej terenie Fot. Beata Zawadzka/East News
Reklama.

Ostatni krok w Andorze, Polska o krok od barażów

Osiem meczów eliminacji piłkarskich MŚ 2022 w Katarze za nami. Polska kadra wygrała pięć, dwa zremisowała i raz zaznała goryczy porażki (1:2 na Wembley z Anglikami). W piątek mierzymy się z kopciuszkiem, dla którego nawet zdobycie jednej bramki przeciw Biało-Czerwonym byłoby wielkim sukcesem. Plan jest prosty: zwycięstwo, trzy punkty, pewny występ w barażach o MŚ.

Naszej drużynie brakuje do drugiej pozycji właśnie trzech "oczek" i musiałaby się wydarzyć jakaś niebywała katastrofa, by kadra Paulo Sousy nie wywalczyła ich właśnie na Estadi Nacional w Andorra la Vella. Zerkać będziemy na mecze naszych rywali - Anglicy podejmą Albanię, a Węgrzy San Marino - ale awans na pierwsze miejsce jest już tylko w sferze marzeń, a spadek na trzecie nie wchodzi w grę.

Wszystko wskazuje na to, że reprezentacja Polski zapewni sobie w piątek drugie miejsce w stawce, w poniedziałek zagra o udany koniec zmagań w grupie I na PGE Narodowym z Węgrami, a później rozpocznie przygotowania do wiosennych pojedynków o wszystko. By awansować na mundial trzeba będzie wygrać dwa mecze z dwoma rywalami. I na pewno czeka nas ciężka przeprawa.

Zły sen Roberta Lewandowskiego i okazja na gole

Wracając do starcia z Andorą, wszyscy mamy w pamięci marcowy mecz w Warszawie, który nasz zespół ze spokojem wygrał 3:0 (1:0), ale też pamiętamy o tym, że kontuzji doznał w tym starciu Robert Lewandowski, który później nie mógł pomóc drużynie narodowej na Wembley przeciw Anglii (1:2). I tym razem nasz zespół musi się spodziewać twardej gry, a na domiar złego zagra na sztucznym boisku.

Odstawiania nogi nie będzie, Paulo Sousa wymaga gry na sto procent, zresztą rywalizacja o miejsce w drużynie narodowej sprawia, że żaden piłkarz nie gra na pół gwizdka nawet z rywalem tej klasy, co Andora. Z pewnością w piątek zobaczymy w akcji Matty'ego Casha, który ma dać drużynie oddech i spokój na prawej stronie defensywy, a także w ofensywie. Autorski pomysł selekcjonera zaczyna wchodzić w życie.

Kluczowe wyniki rywali w polskiej grupie, Anglia blisko awansu

W teorii nasz zespół może jeszcze przeskoczyć w grupie Anglików, ale ci w piątek musieliby przegrać z Albanią na Wembley, co wydaje się niemal niemożliwe. Trzy Lwy dzięki wygranej awansują na MŚ, a do tego mają w zapasie wyjazd do San Marino w poniedziałek. Nasz zespół musi się zadowolić drugim miejscem, na które po wiosennych meczach musieliśmy ciężko pracować.

Awans kosztem wicemistrzów Europy, do tego drużyny, z którą nigdy nie układało się nam granie, a za sukces uważamy wyjazdowy remis w latach 70., to byłaby prawdziwa sensacja. Mamy za to okazję wskoczyć do barażów, zagrać wiosną dwa mecze o stawkę i jeszcze lepiej zgrać zespół, który wciąż rośnie i coraz lepiej rozumie system Paulo Sousy. Zatem panowie, tylko zwycięstwo. Początek starcia Andora - Polska w piątek o godzinie 20:45. Zawody poprowadzi pan John Beaton ze Szkocji.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut