„Zaprosiłeś mnie po to, żeby mówić, czy żeby dać mi coś powiedzieć?” Zdanie, które wypowiedział Paweł Kukiz u Kuby Wojewódzkiego celnie puentuje program, który po dziesięciu latach na antenie powoli traci swój charakter. Wojewódzki nie tyle przestał już śmieszyć, co zaczyna denerwować. Co się stało z naczelnym błaznem kraju?
„Widać, że się nie przygotowuje do programu. Jego żarty są niemal zawsze takie same, tematy też. Fasada Kuby powoli kruszeje” komentuje pod naszym tekstem Grzegorz Grządkowski. Jego zdanie nie jest odosobnione. Kiedy pytamy naszych czytelników czy Wojewódzki jeszcze ich śmieszy, większość o celebrcyie mówi z dezaprobatą. Zarzuca mu się niekompetencje, prowokowanie na siłę i prymitywne żarty, którymi próbuje się ratować. Głos czytelników przekłada się na liczby. W nowym sezonie kultowy program Wojewódzkiego ogląda o 330 tysięcy mniej widzów. Wciąż jednak „naczelny błazen TVN” jest telewizyjnym liderem. Czy jego koniec jest już bliski?
Wojewódzki nieprzerwanie rządzi w telewizji od dziesięciu lat. Przez ten czas przechodził różne momenty, trudno jednak po serii nieudanych wywiadów wieszczyć jego koniec. Być może, jak zauważają nasi czytelnicy problemem nie jest sam prowadzący, ale formuła, która po prostu się zestarzała. ”Jak na mój gust Wojewódzki już od dawien dawna znajduje się na równi pochyłej. Nie da się przecież rozszerzać targetu ciągle tym samym prymitywnym dowcipem z poziomu magla; żałosnym zachowaniem napalonego gimnazjalisty.(..) To pajacowanie po prostu się już przejada” pisze Sławek Tokarz i ma trochę racji. Wojewódzki ostatnio ratuje się żartem, który zwykle jest dość prymitywny i prosty.
Dawniej ceniono dziennikarza za błyskotliwe komentarze i inteligentny dowcip. Oglądając jednak odcinek z Pawłem Kukizem, czy chociażby chłopakami z Paktofoniki można zwątpić czy Wojewódzki potrafi jeszcze zaczepić. Śledząc jego program można mieć wrażenie, że w momencie kiedy pojawi się inteligentniejszy rozmówca, Kuba po prostu traci grunt pod nogami. Formuła programu zakłada, że rozmowę prowadzi prowadzący. Ostatnio jednak co raz częściej jest na odwrót. Czy to źle?
Zdania są podzielone. Jedni widzowie, tak jak Małgorzata Zygmunt cieszą się z takiego obrotu sprawy, pisząc: „Chyba dobrze, że wreszcie Kubuś pozwolił wygadać się gościowi, bo to co robił ostatnio to klękajcie narody. No i te nieśmieszne suchary wygrzebane z sieci - już dawno internauci alarmowali, że Kuba zrzyna żarty z basha.”, inni jednak dopatrują się w tym słabości prowadzącego, pisząc wprost; „Rozmowy Wojewódzkie, w których goście przejmowali kontrolę, to były jedyne rozmowy, jakie było warto oglądać”. Czy jednak warto emitować program, którego siłą jest słabość?
Warto dla rozmówców. Jakikolwiek nie byłby Kuba, o jego kanapie marzy prawie każdy. Nawet jeśli Wojewódzki drażni i ratuje się błazeństwem, to warto czasem obejrzeć program dla samego gościa. Tak było chociażby w przypadku Jana Jakuba Kolskiego, który odwiedził dziennikarza wczoraj. Rozmowa, choć dość nierówna, była zajmująca. „bez zbędnych durnot” i „do rzeczy” jak raportują nasi czytelnicy. Program emitowany jest raz w tygodniu, za każdym razem odwiedza go co najmniej dwójka gości. Osób, które przewijają się przez studio TVN jest więc sporo. Niestety większość stanowią „jednoroczni” celebryci w stylu Natalii Siwiec i rzadko ratują go inteligentni rozmówcy.
Siłą Wojewódzkiego od zawsze była kontrowersja. Czy spadek formy to kolejne prowokacyjne zagranie? "A czy musi być zawsze zabawnie" - odpowiadają nam nasi czytelnicy. "Czy ten facet nie może porozmawiać z gośćmi na swój sposób? Lepiej by było gdyby zadawał pytania o menu dzisiejszego śniadania "gwiazdy". (..) Komu się nie podoba może użyć pilota by zmienić kanał np. na TVP. Programy kulturalne tej stacji wykazują odpowiednio "wyskoki" poziom" wyzłośliwia się Michał Walichnowski i ma trochę racji. Przełączyć można zawsze. Pytanie tylko na czym nam zależy, czy na powrocie Wojewódzkiego do formy, czy na świętym spokoju?