
Relacje migrantów z granicy polsko-białoruskiej
Na łamach czwartkowego wydania francuskiego "Le Monde" przedstawiono poruszające relacje uchodźców, którzy koczują na polsko-białoruskiej granicy. "Tysiące wygnańców, często irackich Kurdów, zwabionych przez siatki mafijne, po męczarniach poniżenia i złego traktowania są wywożeni na polską granicę" – czytamy na łamach dziennika.Relacja 26-letniego Niszana: Zostaliśmy schwytani jak bydło
– Zostaliśmy schwytani jak bydło – powiedział przez telefon 26-letni Niszan, który przyjechał na Białoruś w grupie 12 osób, w tym dzieci, z irackiego Kurdystanu. – Na początku miesiąca byliśmy rozproszeni po lesie w małych grupach, byliśmy sami i nie wiedzieliśmy, dokąd iść – wyjaśnia.Uderzyli mnie w klatkę piersiową, bo nie chciałem wykonywać ich rozkazów – wyznaje.
Relacja 29-letniego Musa: Białorusini zamienili nas w głodne szczury
Z kolei 29-letni Musa w rozmowie z "Le Monde" mówił, że w nocy 15 listopada coraz więcej grup zaczęło wyjeżdżać w nieznane miejsca. Kilka godzin później okazało się, że został on wypchnięty w rodzaj "strefy buforowej" między Polską a Białorusią, w pobliżu przejścia granicznego.Uchodźcy przetransportowani do hotelu w miejscowości Porzecze
Niszan przekazał też, że w środę (17 listopada) o świecie został zawieziony autobusem wraz z grupą ok. 100 osób pod nadzorem białoruskiego wojska do hotelu w miejscowości Porzecze na Białorusi (to niespełna 7 kilometrów od granicy z Litwą).Niektórzy zostali też zabrani do tamtejszego centrum logistycznego. – Mimo zimna wielu niechętnie tam jedzie. Ludzie boją się, że to krok do repatriacji do Iraku, a większość tego nie chce – przyznaje dziennikowi Bahaddina.