Przerażająca prognoza Grzesiowskiego. Oto, co się stanie, jeśli nie będzie ograniczeń
redakcja naTemat
19 listopada 2021, 18:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 listopada 2021, 18:15
Dr Grzesiowski komentuje najnowsze statystyki zachorowań na COVID-19. Jego zdaniem jeśli rząd nie wprowadzi ograniczeń, wymrze 10 proc. społeczeństwa w wieku 50+.
Epidemiolog nie chce jednak przymusowych szczepień. Jego zdaniem lepszym rozwiązaniem będą ograniczenia dla niezaszczepionych.
Reklama.
Dr Grzesiowski odniósł się do rosnącej liczby nowych przypadków zachorowań na COVID-19.
Epidemiolog obwinia rząd za brak restrykcji i odpowiednich działań.
Przypomina, że Rada Medyczna ostrzegany o takim rozwoju wypadków.
Chorych może być więcej
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o ponad 23. tys. zakażeń. 403 osoby zmarły na COVID-19. Wczoraj odnotowano rekord czwartej fali – 24 882 nowych zakażeń.
Tempo wzrostu liczby jest zawrotne. Sytuację epidemiczną w Polsce skomentował dla "Gazety Wyborczej" dr Paweł Grzesiowski. Jego zdaniem, jeśli nic się nie zmieni, chorych będzie więcej.
– To wcale nie jest zaskakujące. Od dwóch miesięcy mówimy przecież, że będzie jeszcze gorzej - będzie 35-40 tys. zakażeń dziennie, jeżeli nic się nie zmieni – mówi. – Skoro wirus jest puszczony całkowicie bez kontroli, nie ma żadnych ograniczeń mobilności ani interakcji międzyludzkich, a w większości miejsc nie wymaga się posiadania maseczek i certyfikatów, no to, czego się oczekuje? – dodaje.
Dr Paweł Grzesiowski uważa, że obecne statystyki dotyczące zakażeń nie są zaskakujące, a rząd był ostrzegany o takim rozwoju wypadków przez naukowców i Radę Medyczną. Jednak nic z tym nie zrobił.
Wymrze 10 proc. Polaków
Dr Grzesiowski podkreśla, że epidemia może nigdy nie wygasnąć, "chyba że ktoś czeka, aż wymrą wszyscy podatni na zachorowanie". – Jeżeli koncepcją jest, żeby zabić 10 proc. społeczeństwa w wieku 50+, to może się to udać, jest to potworne, ale to forma selekcji naturalnej.
Zaznacza, że bardzo często wpadamy w pułapkę myślową, że ozdrowieńcy nas ochronią, a ich odporność jest identyczna z odpornością osób zaszczepionych. Jednak nie jest to wcale takie proste, bo okazuje się, że po roku ozdrowieńcy chorują ponownie, bo jeśli się nie zaszczepią,
Przymusowe szczepienia?
Mimo, że szczepienia przeciw COVID-19 są jedyną bronią w walce z pandemią, epidemiolog nie jest zwolennikiem przymusowych szczepień. Jego zdaniem lepszym rozwiązaniem jest model austriacki, czyli ograniczenie mobilności osób niezaszczepionych.
– Jest przecież ochroną tych ludzi przed śmiercią, czyli bardzo humanitarnym działaniem, a nie segregacją czy dyskryminacją – zaznacza.
Dodaje, że bardzo łatwo jest nazwać coś dyskryminacją, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że osoby, które najczęściej chorują i umierają, to ci, którzy się nie zaszczepili. Nawiązuje tym do licznych ruchów antyszczepionkowych.
Grzesiowski: Będziemy chorować w nieskończoność
Już prawie dwa lata zadajemy sobie pytanie kiedy skończy się epidemia. Jednak dr Grzesiowski nie przychodzi z pozytywną odpowiedzią. Jego zdaniem nie jesteśmy w stanie doprowadzić do zakończenia epidemii jeśli nie wprowadzimy żadnych działań prewencyjnych.
A przywiązując się do wspomnianego wcześniej przeświadczenia, że przejście COVID-19 chroni nas przez ponownym zachorowaniem, możemy chorować kilka razy, co oznacza, że pandemia może trwać wiele lat.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut