PKO Ekstraklasa powróciła po przerwie reprezentacyjnej. Bardzo cenne zwycięstwo dla układu na samym szczycie odniósł Lech Poznań. Lider wygrał 1:0 (0:0) po trudnym meczu z Piastem Gliwice. Zremisowała za to Lechia Gdańsk, 3:3 (1:2) w szalony meczu w Mielcu, dzięki czemu Kolejorz odskoczył na dwa punkty.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Jak mawia niepisana tradycja, granie w PKO Ekstraklasie zaczyna się niemal równo o dwunastej. Dokładnie o 12:30 na boisko wybiegły Warta Poznań i Wisła Płock. Ci drudzy z duszą na ramieniu, po we wcześniejszych siedmiu wyjazdowych meczach, zaliczyli... komplet siedmiu porażek.
Doszło jednak do przełamania zespołu trenera Macieja Bartoszka. Warta przegrała ważne spotkanie, ale to też początek nowej drogi, pod okiem innego szkoleniowca.
Dawid Szulczek nazywany polskim Nagelsmannem musi jak najszybciej znaleźć receptę na wygrywanie w poznańskiej drużynie. Póki co, debiut zaliczył na minimalny, ale jednak minus.
Powodów do zadowolenia nie mają za to w Krakowie. Sezon dla klubu, w którym sporo do powiedzenia ma Jakub Błaszczykowski miał być w końcu udany. Nic z tego nie zrobił sobie jednak kolejny rywal, tym razem z Białegostoku.
Jagiellonia pod wodzą trenera Ireneusza Mamrota odniosła cenne zwycięstwo. Wisła musiała sobie radzić w dziesiątkę już od dziewiątej minuty po faulu taktycznym w wykonaniu Michala Frydrycha.
A "Jaga" wykorzystała atut swojego boiska i większych argumentów sportowych po swojej stronie. Zresztą, jak się zdobywa takie gole, to trudno o brak trzech punktów.
Dzięki wygranej klub z Białegostoku zbliżył się do pierwszej piątki ligi. A Wisła? Pikuje w dół i nawet wygrane derby Krakowa nie są już wystarczająco pocieszającym argumentem na przyszłość.
Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 3:1 (1:1)
Bramki: Błażej Augustyn (41), Tomas Prikryl (59), Michał Żyro (87) - Serafin Szota (45) Czerwona kartka: Michal Frydrych (9. minuta, Wisła, za faul taktyczny).
Szaleństwo w Mielcu. Stal po niemrawym sezonie numer jeden w elicie, w tym drugim coraz bardziej zachwyca. Tym razem Mielczanie zatrzymali współliderującą Lechię Gdańsk.
Sześć goli w meczu to wystarczający argument "za" polubieniem tak zasłużonego klubu na nowo. Odkładając na półkę piękne, ale dawne czasy takich sław jak m.in. Grzegorz Lato.
Lechia może sobie pluć w brodę. W Mielcu prowadziła już nawet 3:1 na pół godziny przed końcem spotkania. Niestety dla gości, nie wystarczyło.
Stal Mielec - Lechia Gdańsk 3:3 (1:2)
Bramki: Maksymilian Sitek (13), Grzegorz Tomasiewicz (66-rzut karny), Mateusz Mak (77) - İlkay Durmus (37), Marco Terrazzino (45, 59)
Kibice Lecha Poznań chcieli znając wynik z Mielca, zacierali ręce na zwycięstwo swoich ulubieńców i ponowne miano samotnego lidera rozgrywek. Zdanie Kolejorzowi faktycznie udało się wykonać, ale z pewnością nie było to łatwe zadanie.
Trzeba jednak przyznać, że Piast Gliwice kolejny raz udowodnił, że jest solidnym ligowcem i potrafi postawić się każdemu, nawet najmocniejszemu rywalowi. Warsztat trenera Waldemara Fornalika czuć na kilometr.
Trafienie Lecha zasługiwało jednak na trzypunktową okrasę. Joao Amaral celnie wykończył świetną akcje całej drużyny. Akcję na wagę dwóch punktów przewagi nad drugą Lechią.
W niedzielę o 12:30 Bruk-Bet Termalica zmierzy się z Górnikiem Łęczna. O 15:00 Pogoń Szczecin podejmie Śląsk Wrocław. A meczem zamykającym niedzielę będzie klasyk w Zabrzu, gdzie Górnik zmierzy się z Legią Warszawa, od 17:30.