Lewis Hamilton zwycięzcą Grand Prix Kataru. Brytyjczyk zwyciężył z wyraźną przewagą nad liderem klasyfikacji kierowców, Maxem Verstappenem. Holender zakończył na drugim miejscu, co powoduje, że różnica na jego korzyść w tabeli punktowej wynosi już tylko osiem oczek. A do końca sezonu zostały dwa wyścigi.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Tradycją ostatnich tygodni w Formule 1 jest fakt, że wiele dzieje się poza torem, w sędziowskich gabinetach. Nie było inaczej w niedzielę, kiedy na kilka godzin przed rozpoczęciem wyścigu w Katarze, wlepiono kary dwóm kierowcom.
Max Verstappen i Valtteri Bottas zostali ukarani za nieprzestrzeganie przepisów związanych z żółtą flagą, która pojawiła się w trakcie sobotnich kwalifikacji.
Efekt? Kary, odpowiednio – cofnięcie o pięć pozycji startowych dla Verstappena i trzy dla Bottasa. Co ułatwiło sprawę startującemu z pole position Lewisowi Hamiltonowi.
Sytuacja na starcie GP Kataru:
1. Lewis Hamilton
2. Pierre Gasly
3. Fernando Alonso
4. Lando Norris
5. Carlos Sainz
6. Valtteri Bottas
7. Max Verstappen
8. Yuki Tsunoda
9. Esteban Ocon
10. Sebastian Vettel
Niepisaną tradycją okazał się kolejny nieudany start Bottasa. Kierowca Mercedesa zaliczył już podobną wpadkę podczas Grand Prix Brazylii, tym razem było podobnie, przez co spadł na jedenastą pozycję po prostej startowej.
"Sędziowskie straty" zaczął za to odrabiać Verstappen, który wskoczył na trzecią pozycję, wyprzedzając rewelacyjnego w kwalifikacjach, Pierra Gaslego. Prawdziwym odkryciem wyścigu w Katarze był jednak Fernando Alonso. Hiszpańska legenda F1, która w tym roku skończyła 40 lat, nadal potrafi zachwycić. Alonso ostatecznie sięgnął po trzecie miejsce, stając na podium po raz pierwszy od 2014 roku.
Największym pechowcem wyścigu w Katarze był Bottas. Jakby mało było kary przed startem, następnie słabego startu, to jeszcze w trakcie rywalizacji pękła opona w jego bolidzie. Wyjechał przez to z toru zahaczając o żwir, który uszkodził jego bolid. Ostatecznie Fin nie ukończył katarskiego wyścigu, wycofując się na ostatnich okrążeniach.
Co ciekawe, najszybsze okrążenie w wyścigu wykręcił Verstappen. Holender pojechał z czasem 1:23,196. Miał jednak za dużo do odrabiania na trasie, żeby myśleć o zwycięstwie nad Hamiltonem. Brytyjczyk kontrolował wydarzenia na torze, konsekwentnie realizując założenia na niedzielny start.
Warto dodać, że GP Kataru było też okazją, żeby zobaczyć na żywo... puchar mistrzostw świata w piłce nożnej. Równo za rok rozpocznie się bowiem rywalizacja na mundialu w kraju gospodarza tego weekendu F1.
Na torze z trofeum pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha szef FIFA. Choć turniej wzbudza wiele kontrowersji, Włoch Gianni Infantino nie sprawiał wrażenia zmartwionego.
Hamilton dzięki wygranej w Katarze zbliżył się do Verstappena na dystans ośmiu punktów. Biorąc pod uwagę, że do zakończenia sezonu pozostały tylko dwa wyścigi, emocje mogą na tej ostatniej prostej sięgnąć zenitu.
Do przejechania pozostają GP Arabii Saudyjskiej (3-5 grudnia) oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich (10-12 grudnia). W ostatnim miesiącu roku na pewno poznamy mistrza świata F1.