
Paweł Leśniak. Piłkarz – literat. Jeszcze kilka miesięcy temu znali go tylko fanatycy polskiej piłki nożnej na poziomie pierwszej ligi. Teraz kojarzy go znacznie więcej osób. Jego literacki debiut, "Równowaga", okazał się sporym sukcesem. Pierwszy nakład już został wyprzedany, a wydawnictwo zapowiada dodruk.
No dobra, ale może utalentowany tylko plastyk, tak pomyślałem. A on - przyjeżdża do Warszawy z napisaną przez siebie książką. Tytuł jak z tenisa ziemnego - deuce - równowaga. Ale tam nie ma niczego o siostrach Radwańskich, tylko o… Szatanach i Aniołach, o walce dobra ze złem. Zaczyna się od Apokalipsy według świętego Jana, a potem napięcie rośnie… Treści nie zdradzę, ale język, poza opisami bezszelestnie zamykanych drzwi, jest na najwyższym poziomie - znowu uwaga! - Sapkowskiego. "Zmierzch" wydał mi się przy tym banalny i bez pomysłu. I co ciekawe - ten 23-letni pomocnik znalazł wydawcę. "Zysk i spółka". Ta grupa nie słynie z literackiego badziewia, a z młodym chłopakiem podpisała już umowę na ciąg dalszy historii. Pierwsza się sprzedaje. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytałeś felieton Pawła Zarzecznego na swój temat?
Zarzeczny napisał tak: "Treści nie zdradzę, ale język, poza opisami bezszelestnie zamykanych drzwi, jest na najwyższym poziomie - znowu uwaga! - Sapkowskiego. "Zmierzch" wydał mi się przy tym banalny i bez pomysłu". Zaskoczony? Dziennikarz Orange Sport dość rzadko chwali.
Szczerze mówiąc też to śledzę. Bo miałem pewne obawy, przecież jestem debiutantem, ale cieszy mnie to, że ludziom ta książka się podoba. Dostaję sporo emaili, czy wiadomości na Facebooku, w których ludzie piszą, że "Równowaga" bardzo im się podoba i czekają na drugą część.
Czy ja wiem? Ja od małego zawsze rysowałem, czytałem książki, dla mnie to jest coś normalnego. Coś, co robię od bardzo dawna. No i też sobie lubię zagrać na konsoli (śmiech).
Małe miasteczka, małe ambicje? Czy piłkarze odpadli z Euro, bo mają "małomiasteczkową mentalność"?
Bohaterów "Równowagi" też masz rozrysowanych?
Od razu muszę zaznaczyć, że nie robię tego dla pieniędzy. Traktuję to raczej jako hobby. W wolnej chwili rzeczywiście zdarzyło mi się portretować kolegów z drużyny, ich rodziny czy przyjaciół. A kolejki są, bo po prostu brakuje mi czasu.
Pomyślałem - skoro chłopak dobrze gra i wygląda, maluje obrazy i pisze książki, a większość z tych spraw wymyśla podczas podróży rozklekotanym autokarem po pierwszoligowej Polsce, to Nowy Sącz jest dla niego za ciasny. I że coś muszę zrobić. Żeby chłopak miał najszersze jak to możliwe horyzonty i szansę rozwoju. I jak tak patrzyłem na program gier MLS - akurat grały zespoły San Jose Earthquakes z Los Angeles Galaxy. Dwie ekipy z Kalifornii. A tam mam kumpla Chrisa, z najlepszymi koneksjami. I dzwonię, i pytam - wziąłbyś chłopaka z Polski, młody, przystojny, wygadany, gra w piłkę na poziomie pierwszej ligi, maluje obrazy, pisze książki - na próbę? Aha, bardzo dobrze zna angielski… CZYTAJ WIĘCEJ
Pozwolę sobie jeszcze raz wrócić do felietonu Zarzecznego, który napisał, że bardzo chciałby Ci pomóc i postara się załatwić transfer do MLS (rozgrywki piłkarskie w Stanach Zjednoczonych przyp.red). Byłbyś zainteresowany?
