Zalew fake newsów na Facebooku. "NYT": Firma Zuckerberga zaostrzyła kryzys migracyjny
Wioleta Wasylów
23 listopada 2021, 18:28·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 listopada 2021, 18:28
Media społecznościowe, a szczególnie Facebook, miały znacznie przyczynić się do zaognienia się kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej – donosi "New York Times". Według dziennikarzy gazety nie brakowało tam wpisów, które zwodziły migrantów i pozwalały przemytnikom namierzyć osoby chętne na wyjazd do Europy.
Reklama.
Wyniki analizy firmy Semantic Visions pokazują, że od lipca znacznie wzrosła liczba fake newsów na takich portalach jak Facebook
Wiele z tych wiadomości "pomogło zaostrzyć kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej"
Przemytnicy i "influencerzy" zamieszczali nieprawdziwe informacje, dzięki którym zwabili do Europy tysiące migrantów
O tym, jak istotną rolę mogą odgrywać media w obliczu konfliktu rozgrywającego się na granicy Białorusi z państwami Unii Europejskiej, mówił w rozmowie z naTemat gen. Roman Polko. Jednak chodzi tutaj nie tylko o media tradycyjne, ale także o media społecznościowe.
"New York Times" informuje w swoim artykule, że portale społecznościowe, a szczególnie Facebook były idealnym narzędziem do rozsiewania przez przemytników nieprawdziwych informacji, dzięki którym zwabiali oni migrantów na Białoruś. Nie brakowało też "influencerów", którzy dzieli się fałszywymi wskazówkami, gdzie można przejść przez granicę.
Kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Jak przypomina gazeta, zarówno polski rząd, jak i przedstawiciele Unii Europejskiej zaznaczają, iż za kryzys migracyjny odpowiada reżim Alaksandra Łukaszenki, który w ramach zemsty za nałożone na Białoruś sankcje, chce zdestabilizować sytuację w UE.
W tym celu ściąga do siebie tysiące migrantów z Bliskiego Wschodu, oferując im wizy turystyczne, a później próbuje przepchnąć ich na teren UE. Choć dziennikarze "New York Times" piszą, że nie ma dowodów na to, iż sam Łukaszenka koordynował akcję związaną z fałszywymi postami w mediach społecznościowych, to niewątpliwie takich informacji było na tych platformach mnóstwo i znacznie przyczyniły się do napędzenia kryzysu migracyjnego.
Fałszywe posty kierowane do migrantów
Monika Richter, szefowa działu badań i analiz Semantic Visions, śledziła sytuację w mediach społecznościowych pod kątem tego kryzysu. Powiedziała amerykańskiemu dziennikowi, że od lipca na Facebooku znacznie wzrosła liczba postów w językach: arabskim i kurdyjskim.
W tych postach można było przeczytać m.in., że Polska chętnie przyjmie migrantów i otworzyła dla nich granice. Na jednym z nagrań wideo podano nawet, gdzie dokładnie te osoby powinny się udać, by mogły wejść na teren Unii. Tysiące osób nabrało się na te – jak się okazało – fałszywe informacje i utknęło na granicy.
Na portalu było też wiele fałszywych postów od nieuczciwych firm podających ceny i dostępność wiz na Białoruś. Przemytnicy zapewniali, że łatwo stamtąd dostać się do UE. Proponowali np. "codzienne wycieczki z Mińska do Niemiec, które dzieli tylko 20 km pieszo". By zachęcić kolejne osoby do przyjazdu – udostępniali nagrania, które miały przedstawiać migrantów, którym udało się przedostać do Niemiec. Za swoje usługi brali często do 7 tys. dolarów.
Semantic Visions przedstawiło urzędnikom z UE wyniki swoich badań, pokazujących "w jakim stopniu platformy mediów społecznościowych, w szczególności Facebook, były wykorzystywane jako de facto rynek przemytu do UE". – Facebook zaostrzył ten kryzys humanitarny. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy zostali sprowadzeni na Białoruś i wprowadzeni w błąd, zostali oszukani – stwierdziła Richter.
Facebook o fake newsach
Jak się okazuje, w obliczu zalewu fake newsów Facebook – jak i pozostałe media społecznościowe – był bierny, ponieważ fałszywe informacje ciągle się pojawiały. Teraz o komentarz w tej sprawie poprosił firmę "New York Times".
Facebook zapewnia, że ich pracownicy filtrują treści i rzekomo nie ma możliwości publikowania na ich portalu materiałów ułatwiających przemyt ludzi. "Przemyt ludzi przez granice międzynarodowe jest nielegalny, a reklamy, posty, strony lub grupy, które zapewniają, ułatwiają lub koordynują tę działalność, są niedozwolone na Facebooku" – przekazano.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut