Mecze Legii Warszawa z Wisłą Kraków to jeden z piłkarskich klasyków w polskiej lidze.
Mecze Legii Warszawa z Wisłą Kraków to jeden z piłkarskich klasyków w polskiej lidze. Fot. Andrzej Marzec/East News

Najpierw był wpis w internecie, a później rozmowy z mediami, potwierdzające patologię lat 90. w polskiej piłce. Grzegorz Szeliga, były piłkarz m.in. Legii Warszawa i Wisły Kraków, przyznał, że wziął pieniądze za "odpuszczenie" meczu o mistrzostwo Polski. To był rok 1993, a zwycięstwo 6:0 dało triumf klubowi ze stolicy.

REKLAMA
Wyznanie piłkarza, który występował w ustawionym (wg. jego słów) meczu, pojawiło się początkowo w mediach społecznościowych Grzegorza Szeligi. Zawodnik mający za sobą występy m.in. w Legii Warszawa, Wiśle Kraków, Zagłębiu Lubin, czy Ruchu Chorzów, zamieścił post, którego treść była niecodzienna, wręcz szokująca.
– Ja Grzegorz Szeilga sprzedalem meczc w 1993 LEGIA - WISLA Chce sie podac kaary przepraszam kibicow LEGII I WISLY – brzmiał dosłownie wpis piłkarza.
Szeliga zamieścił go 18 listopada na Facebooku. Dwa dni później ponownie napisał, kolejny post o treści: Sprzedałem mecz 1993 Z Legią grając w Wiśle Kraków.
Można było mieć nadal uzasadnione wątpliwości, czy to właśnie Szeliga zamieści oba wisy. Choć fakt faktem, piłkarz odniósł się do pamiętnego meczu w 1993 roku, nazwanego "Niedzielą cudów". W ostatniej kolejce sezonu 1992/93 o mistrzostwo kraju walczyły trzy kluby: Legia, ŁKS Łódź oraz Lech Poznań. Tytuł trafił do Warszawy.
– Mam 53 lata i dostałem pieniądze za to, by nie strzelać w tym meczu. To najszczersza prawda. Nigdy w życiu nie robiłem takich rzeczy… Wiem, że będę miał przechlapane, ale nie robię tego dla rozgłosu. Chcę, żeby cała Polska wiedziała, że ten mecz był sprzedany – przyznał w rozmowie dla TVP Sport, Szeliga. Piłkarz wyznał również, że jest śmiertelnie chory (nowotwór) i nie ma zamiaru zabierać tajemnicy do grobu.
W praktyce tytuł z 1993 roku został odebrany warszawskiemu klubowi przez PZPN. Mistrzostwo przyznano Lechowi Poznań. Choć oficjalnie nikomu nie udowodniono, że faktycznie doszło do korupcji i mecz Legii czy ŁKS był kupiony.
Wyznanie Szeligi nakłada nowe światło na wydarzenia sprzed przeszło trzydziestu lat. Byłemu piłkarzowi oraz trenerowi nie grożą jednak żadne konsekwencje prawne. Przepisy dotyczące korupcji w sporcie znalazł się w kodeksie karnym dopiero w 2003 roku. Wydaje się jednak, że szczerość Szeligi należy docenić, bo - jak pokazują minione lata - nie każdy potrafił się na takową zdobyć.
– Grzegorz zapytaj 90% ligowców w tym czasie co nie kupili albo sprzedali – skomentował wpis Szeligi na Facebooku Paweł Holc. Występujący na poziomie dzisiejszej PKO Ekstraklasy na przełomie XX i XXI wieku, w barwach Stomilu Olsztyn.
Komentarze dotyczące szczerości Szeligi są jednak skrajne. Wielu kibiców pamiętających wydarzenia z 1993 roku ma pretensje do piłkarza, o ostateczny wygląd tamtej, pamiętnej kolejki zamykającej sezon.
– Jestem człowiekiem z Warszawy, wciąż mieszkam w stolicy. Widzę Stadion Narodowy, mijam często obiekt Legii… Musiałem o tym powiedzieć. Proszę o tym napisać, bo chcę się przyznać do tego, co zrobiłem w przeszłości… Zrobiłem źle – przyznał Szeliga w rozmowie z TVP Sport.
– Grzesiu już przed meczem było wszystko jasne takie były czasy nie bierz tego na siebie odpowiada jeden z internautów.
– Co to ma teraz zmienić? Był czas się z tym zgłaszać do Wrocławia. Teraz to brzmi jak żart – ripostuje kolejny.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut