– Nie będzie tabletki, która spowoduje, że nagle mgła mózgowa zniknie. To nie jest ta historia – podkreśla dr Michał Chudzik, kardiolog, który od ponad roku pomaga osobom, które COVID-19 przeszły w warunkach domowych, osobom, w których przypadku skutki choroby okazały się długotrwałe. Dr Chudzik wyjaśnia, z czym borykają się ozdrowieńcy i jakie są szanse na ich powrót do formy.
Od ponad roku zajmuje się pan, razem z innymi specjalistami z Łodzi, ozdrowieńcami, którzy COVID-19 przeszli w miarę łagodnie, ale skutki choroby okazały się dla nich znacznie poważniejsze. Co można powiedzieć po takim czasie obserwacji? Jakie są wnioski?
Dr Michał Chudzik: Wnioski są dosyć niepokojące. Widzimy, że zwiększa się procent pacjentów, którzy cierpią na long-COVID. Po pierwszej fali pandemii połowa pacjentów, która do nas trafiała, po trzech miesiącach od zachorowania nadal odczuwała dolegliwości. Dzisiaj, po wiosennej fali, takich pacjentów jest 70 proc., co oznacza duży wzrost.
Nie zmienia się natomiast charakter objawów. Są trzy wiodące: bardzo duże zmęczenie, mgła mózgowa, zaburzenia węchu i smaku. Poczucie zmęczenia dotyczy blisko 60 proc. pacjentów, mgła mózgowa 40-50 proc., zaburzenia węchu i smaku 20-30 proc. Mija rok i u dużej grupy, około 45 proc. pacjentów, w dalszym ciągu te objawy się utrzymują.
Początkowo wydawało się, że zaburzenia węchu i smaku nie będą aż tak dokuczliwe. Jednak w dłuższej perspektywie są bardzo ważne klinicznie. Wśród osób, które nie mogą normalnie spożywać pokarmów, zaczyna pojawiać się niedożywienie. Inni czują np. że coś cały czas się pali i to jest chyba najcięższa dolegliwość.
Trudno jest funkcjonować – nawet we własnym domu – gdy człowiek kładzie się spać i czuje, że coś się pali. Postawmy się na miejscu kogoś takiego – choć mamy świadomość, że tak nam się tylko wydaje, to i tak pojawia się niepokój, bo przecież z tyłu głowy jest myśl, że niewykluczone jest także to, że gdzieś naprawdę może być pożar.
To musi też wpływać na psychikę.
U niektórych pacjentów obserwujemy zaburzenia psychiczne, lękowe. Problemem jest jednak fakt, że jesteśmy w tym przypadku zupełnie bezradni. Po prawie dwóch latach epidemii właściwie nie mamy nic, co mogłoby tym pacjentom pomóc. Pozostaje czekanie.
Można zastosować odpowiednią suplementację, ale tak naprawdę nie przynosi to oczekiwanych, zauważalnych efektów. Próbujemy różnych metod, jednak nie działa to u większości pacjentów.
A co ze zmęczeniem i mgłą mózgową?
Jeśli chodzi o zespoły zmęczenia, na które cierpi dużo pacjentów, to dość dobrze potrafimy je rehabilitować. Ważną rolę odgrywa tutaj ośrodek rehabilitacji, fizjoterapii, ale taki, który potrafi w sposób kompleksowy zadbać o pacjenta – o jego mięśnie, płuca i głowę. To musi być placówka, która ma doświadczenie w pracy z pacjentami po urazach, po udarach.
Tylko wtedy możemy spodziewać się dobrych efektów. Jeszcze lepiej będzie, jeśli dodatkowo dodamy do tego takie metody, jak wsparcie dietetyka, psychologa, terapię mitochondrialną – oddychanie powietrzem o naprzemiennie niskiej i dużej zawartości tlenu, żeby pobudzić komórki, organy, które produkują energię. Nie są to jednak metody finansowane przez NFZ.
U 80-90 proc. pacjentów po 6-8 tygodniach takich ćwiczeń widzimy poprawę. Pacjenci też ją dostrzegą. Dlatego gorąco zachęcamy każdego, u kogo po 3 miesiącach od przechorowania COVID-19 nadal są widoczne zmiany, żeby zdecydował się na rehabilitację.
Bez rehabilitacji proces dochodzenia do siebie będzie trwał 6-9 miesięcy, a z rehabilitacją możemy to skrócić do 3-4 miesięcy. Jest to duże przyspieszenie, ale trzeba spełnić warunek kompleksowości. Nie chodzi o to, żeby pójść na gimnastykę i poruszać rękami i nogami, bo to niewiele da.
Natomiast mgła mózgowa od początku była dla nas dużą zagadką. 40 proc. pacjentów – a są to głównie osoby młode – podaje, że po kilku miesiącach nadal mają zaburzenia pamięci i koncentracji. Ten stan wpływa na ich pracę zawodową. Nie są w stanie wrócić do takiej aktywności, jaką mieli przed chorobą. Mówią, że de facto pracują na poziomie 50 proc. swoich wcześniejszych możliwości. Ich sprawność spadła o połowę.
Oczywiście dużo zależy od tego, kto z jakiego pułapu zaczynał. Jeśli ktoś kiedyś potrafił pisać mail i jednocześnie rozmawiać przez telefon – miał taką podzielność uwagi – a teraz mówi, że może wykonywać tylko jedną czynność, a w dodatku dużo wolniej, to widzi tę różnicę.
Są osoby na menadżerskich stanowiskach, które przyznają, że idą na spotkanie, coś ustalają, a następnego dnia do końca nie pamiętają, co zostało ustalone. Nigdy wcześniej nic takiego im się nie zdarzało.
Dla każdej z tych osób jest to ogromny problem. Funkcjonowały na dużych obrotach, a teraz muszą zrobić krok do tyłu. Jest trudno, ale trzeba i można z tym walczyć.
Poza tym dobre ciśnienie, dobry poziom cukru, cholesterolu, to są te niezwykle ważne elementy, które działają przeciw demencyjnie. Trzeba do tego dodać fizjoterapię i zmotywować chorego, mimo trudności, do powrotu do aktywności społecznej i fizycznej.
Tu też przydaje się wsparcie psychologa?
Nie zawsze jest to konieczne, ale niektórzy wymagają wsparcia. Jeśli widzimy, że u jakiegoś pacjenta bardziej dominują problemy mgły mózgowej, to rzeczywiście przekierowujemy pacjenta na rehabilitację uwzględniającą pracę psychologa.
Mamy też dietetyka, bo i waga ma znaczenie. U osób otyłych częściej mamy do czynienia z cięższym przebiegiem COVID-19. Wszystko to jednak musi być przeprowadzone z rozsądkiem. Nie można nagle robić wielkich rewolucji w życiu tych osób, bo one i tak nie mogą się pozbierać po chorobie.
Nie można ich dociążyć jakimiś nierealnymi wymogami. Musi to być rozmowa, która będzie początkiem ich nowej drogi. Kiedy pacjenci widzą tę stopniową poprawę, zostają.
Czy w tej rehabilitacji mieści się też pobudzanie mózgu poprzez np. naukę języków?
Są takie programy rehabilitacyjne, np. dla pacjentów po udarze, podczas których wykorzystuje się przyrząd, który działa trochę jak PlayStation, czyli jest to forma zabawy. Chodzi jednak o zapamiętywanie różnych przedmiotów, w różnym tempie i na różnym poziomie trudności. Najpierw ocenia się, od jakiego poziomu się zaczyna, a później pacjent trenuje.
Aktywność fizyczna jest istotna, ale jeśli ma się mgłę mózgową, to nie wystarczy poruszać nogami. Trzeba poćwiczyć trochę intensywniej, trochę inaczej. Można wejść na rower, popedałować, trochę zmęczyć organizm, ale trzeba też zmobilizować te obszary mózgu, które do tej pory nie funkcjonowały.
Trzeba więc wybrać odpowiedni rodzaj sportu. Jazda na rowerze, o ile ogólnie działa dobrze zdrowotnie, to dla mózgu jest to mało wymagająca. Jeśli jednak wejdziemy na rower, a fizjoterapeuta jednocześnie będzie z nami rozmawiał, będzie kazał nam rozwiązywać jakieś ćwiczenia, to już zupełnie inna sprawa.
Zawsze podaję dwa przykłady aktywności, które bronią nas przed demencją. Pierwszy to gra w tenisa, ponieważ jest to sport bardzo techniczny, wymagający dużej koncentracji i dużej aktywności mózgu.
Oczywiście nie każdy ma możliwość gry w tenisa, więc tu pojawia się ten drugi przykład, czyli taniec towarzyszki, który też zmusza mózg do pracy – musimy słuchać muzyki, myśleć o krokach, trzeba się zaangażować.
Czyli idąc tym tropem, pomocny może być też taki rodzaj zajęć fitness, gdzie musimy powtarzać jakieś układy taneczne, odtwarzać to, co pokazuje osoba, która zajęcia prowadzi?
Tak, tak. Musi to po prostu być aktywność, która zmusza mózg do działania. Jeśli pójdziemy na siłownię podnosić ciężary, to owszem, mięśnie się poprawią, ale mózg nie.
Są jednak i takie osoby, które potrafią intensywnie myśleć np. podczas biegania. Ja zresztą też tak robię. Dlatego podpowiadam pacjentom, żeby w trakcie treningu, w trakcie ćwiczeń wyobrażali sobie swoją przyszłość. Żeby tworzyli nawet totalnie absurdalne plany i budowali w głowie drogę do osiągnięcia celu, żeby analizowali wszystkie zależności. Takie działanie mobilizuje nasze komórki do budowy nowej sieci neuronalnej.
Jeśli proces dochodzenia do siebie przebiega pod okiem specjalisty, to dobrze, żeby był to doświadczony fizjoterapeuta, który traktuje każdego pacjenta indywidualnie. Wie, ile pacjent może zrobić, dać z siebie, żeby nie przesadzić, żeby się nie zniechęcić. Wie, kto już nie powinien ćwiczyć, a u kogo można docisnąć.
To, co jest pozytywne w związku z COVID-19 – jeśli można tak powiedzieć – to to, że wirus wyrwał nas z tej codziennej pogoni i pokazał nam, że są inne, ważniejsze kwestie w życiu, choćby zdrowie, które jest bezcenne. Wszystko przestaje mieć znaczenie, jeśli mamy z nim problem. Jeśli ktoś wykorzysta ten czas i zmieni swoje nawyki, to w sumie może na tym skorzystać.
Rozmawiamy o koniecznej w procesie dochodzenia do siebie rehabilitacji, ale jaki jest do niej dostęp? Ośrodek, o którym pan wspomniał, a który tak kompleksowo podchodzi do problemów ozdrowieńców, jest w Łodzi. Mam wrażenie, że jednak nie wszyscy mają taką możliwość.
Nasz program jest na tyle dobrze zorganizowany, że przyjmujemy wszystkich pacjentów. Działamy w tej chwili trochę jak taka duża poradnia profilaktyki lub medycyny stylu życia. W ośrodku mamy poradnię wielospecjalistyczną z bardzo dobrą rehabilitacją. Pracujemy też z dużą grupą fizjoterapeutów.
Podkreślam, że nasz program finansowany jest z NFZ-tu. Nie jest to działanie komercyjne, może poza niektórymi elementami np. terapią mitochondrialną. Aczkolwiek dostaliśmy grant od marszałka, dzięki któremu będziemy realizować kolejny program dla osób z mgłą mózgową "Życie po COVID-19". Tam te "ekskluzywne" elementy będą ujęte w ramach rehabilitacji.
Od początku nastawiałem się jednak, że nasza pomoc musi być dostępna. W publicznym sektorze kluczową sprawą jest organizacja i zarządzanie, co oznacza, że największym problemem w ochronie zdrowia nie jest brak środków, a brak dobrej kadry menadżerskiej.
Znalazłem ośrodek, który wcześniej realizował program POZ PLUS. Wiedziałem, że pracują tam koordynatorzy opieki zdrowotnej, którzy przez kilka lat nauczyli się, jak zarządzać ruchem pacjenta, dlatego dziś nie mamy z tym problemu.
Mamy zrehabilitowanych ponad 200 pacjentów. W tej chwili NFZ wydłużył okres kwalifikacji o jeden rok, dlatego szacujemy, że w najbliższych 3 miesiącach jeszcze około 400-500 osób będzie włączonych do programu.
Sam program trwa 6 tygodni, więc dosyć długo, ale możliwości są spore. Czasami korzystamy ze wsparcia innych placówek. Jednak tylko pod warunkiem, że model rehabilitacji jest nasz. Nie ma znaczenia lokalizacja.
Działamy w Łodzi, nie mamy oferty ogólnopolskiej, więc de facto, ze względów logistycznych, jest to możliwość dla ludzi z Łodzi i okolic. Jest to leczenie ambulatoryjnie, więc przez 6 tygodni nikt co 2-3 dni nie przyjeżdżałby do nas z daleka.
Wracając do tego, co pozostawił po sobie COVID-19, co zmianami kardiologicznymi, pulmonologicznymi?
Po trzech miesiącach zmiany w sercu nadal utrzymują się u 20 proc pacjentów. Widzimy problemy z arytmią serca, z nadciśnieniem tętniczym i ze zmianami w płucach. W tym ostatnim przypadku, w przeciwieństwie do zmian zapalnych w sercu, duże znaczenie ma wiek pacjentów.
Dobrą wiadomość mam dla młodych osób. Kiedy robię kontrolne tomografie płuc, to u osób poniżej 30 roku życia, płuca są raczej bez zmian.
Mimo trudności, jeśli będzie się cierpliwie pracowało, da się wrócić do normalnego funkcjonowania, do sprawności? Da się pozbyć tej mgły mózgowej?
Wierzymy, że tak, natomiast mózg jest zagadką, więc proces rehabilitacji też jest zagadką. Kiedy pacjenci pytają, czy będzie poprawa, to przekierowuję to pytanie na pacjenta. My zrobimy wszystko, żeby tak było, ale co najmniej 50 proc. szans na powodzenie zależy od nastawienia chorego, od jego determinacji, od tego, czy zmieni styl życia.
Trzeba podkreślić, nie będzie tabletki, która spowoduje, że nagle mgła mózgowa zniknie. To nie jest ta historia.
Czy są jakieś rady, które można przekazać ludziom borykającym się z takimi problemami, a którzy nie mogą skorzystać z tak kompleksowej pomocy specjalistów? Powinni pamiętać o aktywności, o tym, jak istotny jest rytm dobowy?
Na pewno podkreśliłbym istotę snu, bo jest to niedoceniona kwestia. Żyjemy na pełnych obrotach, a nikt nie wymyślił jeszcze nic lepszego do regeneracji. Zdrowy sen to taki, który zaczyna się około 23. Między 23 a 2 w nocy organizm wydziela najwięcej melatoniny.
Nie może to być też sen z komórką lub sen tuż po zakończeniu pracy z komputerem, ponieważ światło niebieskie bombarduje mózg, który nie śpi, choć oczy mamy zamknięte. Co najmniej godzinę przed snem zaczyna się czas na książkę, na relaks, ale nie na komputer.
Istotny jest też powrót do aktywności zawodowych i społecznych, do życia prywatnego. Wysiłek tak, ale w sposób umiarkowany. To musi być pewna przyjemność, ale jednocześnie, jak już mówiłem, szukajmy takiego sportu, który pobudzi pracę mózgu.
Nawet jeśli zabrzmi to banalnie, to jest to prawda: te podstawowe elementy, czyli dbanie o kilogramy, kontrola ciśnienia, dobry cholesterol, są czymś najważniejszym, czymś, co pozwala nam żyć długo i zdrowo.
Zawsze namawiam pacjentów, aby robili wszystko, żeby żyć bez leków. To jednak zależy od nich. Na pewno nie jest tak, że jeśli ktoś ma nadciśnienie, to musi przyjmować leki do końca życia. Nie. Można zacząć je brać, jednocześnie robiąc wszystko, żeby ustabilizować ciśnienie i w efekcie leki odstawić.
Mam nadzieję, że za pół roku nie będzie kolejnej fali pandemii, że pacjentów z takimi problemami będzie mniej, że będę mógł zająć się innym rzeczami. Niestety na razie co kilka miesięcy ten temat powraca.
Dr Michał Chudzik – twórca i koordynator pierwszego w Polsce programu kompleksowej opieki pacjentów po COVID-19. Informacje o programie www.stop-covid.pl.