Mateusz Morawiecki skrytykował Angelę Merkel za rozmowę z Alaksandrem Łukaszenką.
Mateusz Morawiecki skrytykował Angelę Merkel za rozmowę z Alaksandrem Łukaszenką. Fot. RAFAL OLEKSIEWICZ / REPORTER

W rozmowie z niemiecką agencją prasową Deutsche Presse-Agentur premier Mateusz Morawiecki odniósł się do ostatniej rozmowy przeprowadzonej między Angelą Merkel a Alaksandrem Łukaszenką. Polski szef rządu nie krył gorzkich słów.

REKLAMA

Merkel i Łukaszenka

Jak informowaliśmy wcześniej w naTemat, Alaksandr Łukaszenka i kanclerz Angela Merkel odbyli w środę 17 listopada rozmowę telefoniczną, w której poruszyli temat kryzysu na granicy Polski i Białorusi.
Rzecznik niemieckiego rządu podkreślił potrzebę zapewnienia natychmiastowej "pomocy humanitarnej i możliwości powrotu" osobom poszkodowanym przy wsparciu międzynarodowych instytucji. Kanclerz miała proponować rozwiązanie, dzięki któremu koczujący na granicy ludzie wrócą do swoich krajów na Bliskim Wschodzie.
Co innego przekazała rzeczniczka Alaksandra Łukaszenki. Natalla Ejsmant powiedziała, że rozmowa faktycznie dotyczyła migrantów, ale było nieco inna. Według jej przekazu przywódcy rozmawiali o utworzeniu specjalnego korytarza przez Polskę. Z Białorusi do Niemiec miałoby być przetransportowanych w ten sposób dwa tysiące migrantów.

Morawiecki o polskiej granicy i Merkel

W wywiadzie dla niemieckiej agencji dpa Mateusz Morawiecki nie szczędził krytyki pod adresem Angeli Merkel. Jak podkreślił, polityczka przyczyniła się do legitymizacji reżimu.
"Ale kiedy kanclerz Merkel zadzwoniła do Łukaszenki, przyczyniła się do legitymizacji jego reżimu, podczas gdy walka o wolną Białoruś trwa już od 15 miesięcy" – powiedział, cytowany przez PAP.
Słowa krytyki nie ominęły Łukaszenki. – Zachowywał się tak, jakby Merkel zgodziła się na transport 2000 migrantów przez korytarz do Niemiec i innych krajów europejskich. A to nie jest w porządku – stwierdził Morawiecki. Warto dodać, że w listopadzie Merkel dwa razy przeprowadziła rozmowę telefoniczną z samozwańczym prezydentem.
Wspomnijmy, że w sierpniu 2020 roku na Białorusi sfałszowano wybory. Tym samym białoruski polityk nie jest uznawany za legalnie wybranego prezydenta przez państwa Unii Europejskiej.
Czytaj także: