
Raport jest owocem naszej całorocznej pracy. Patrząc na liczby w tabelach zawsze pamiętamy, że za każdą z nich jest żywy człowiek. To pani Helena, pan Adam, Lenka i jej mama Aldona.
Nie chodzi do lekarza, bo się wstydzi. Nie ma spodni
Pani Monika mieszka na jednej z polskich wsi, praktycznie na jej końcu, dlatego jest niemalże pozbawiona kontaktu ze światem. Nie ułatwia jej tego choroba, która sprawia, że każdego dnia odczuwa ból. Dwa lata temu zdiagnozowano u niej nowotwór. Powinna się leczyć, lecz tego nie robi. Nie chodzi do lekarza, bo się wstydzi. Nie ma spodni. Tylko jedne, zniszczone.Została mi kotka. Staram się, żeby nie była głodna
Pan Edward porusza się na wózku inwalidzkim. Nigdy nie miał łatwego życia. W wieku czterech lat trafił do domu dziecka, przeszedł chorobę Heinego-Medina. Mimo trudności i borykania się z niepełnosprawnością znalazł miłość życia – kobietę, którą w końcu poślubił. Mieli razem dzieci. Po latach zostały tylko wspomnienia, pan Edward został sam w pustym domu. Żona zmarła, dzieci wyjechały za granicę. Towarzyszy mu tylko kotka. Pan Edward stara się zapewnić jej jak najlepszy byt, dlatego często sam odejmuje sobie od ust, aby ona miała co jeść.Sam za to nauczył się ściskać żołądek. Czasem pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i do kolacji skroi do chleba mortadelę, woli z tym jednak nie przesadzać. Oszczędza.
Bieda zagląda w oczy
Marzenie z Krakowa "na życie" zostaje ok. 3,80 zł miesięcznie. Pani Anecie i Danucie po opłaceniu rachunków i lekarstw zostaje 4 zł dziennie.Mam swój sposób na głód. Siadam, zamykam oczy i wyobrażam sobie, że mam inne życie.
Chciałabym się nie martwić o jedzenie. Dla mnie i dla moich kotów – wyznają bohaterowie "Raportu o biedzie".
Marzenia? Nie być głodnym
Kolejna bohaterka "Raportu o biedzie" musi przeżyć za 3 złote miesięcznie. Boi się, że nie starczy jej jednocześnie na insulinę i chleb.Nie wystarcza mi na żywność i na leki. Jeśli kupię jedno, muszę rezygnować z drugiego.
Marzenia? Nie być głodnym. – Chociaż nie – mówi nagle. – Wolałbym się zakochać. Być z kimś.
Szlachetna Paczka w 640 miejscach
Wolontariusze Szlachetnej Paczki pracują długie miesiące, aby dotrzeć do potrzebujących pomocy i w grudniu spełnić ich marzenia. Zdarza się, że do Paczki zgłaszają sąsiedzi, którzy sami mają niewiele albo nie umieją pomóc. W tym roku wolontariusze Szlachetnej Paczki dotarli do 640 miejsc w Polsce.Krótko po dwudziestych urodzinach pojawiła się schizofrenia. Mężczyzną opiekowała się matka, dbała o niego i zabezpieczała wszystkie jego potrzeby. W tym czasie pan Adam był wielokrotnie hospitalizowany. Niestety kobieta zachorowała i zmarła. Pan Adam nie może pracować, mieszka sam, utrzymuje się z zasiłku – 645 zł musi wystarczyć na wszystko, czyli opłaty, żywność, środki czystości. Chętnie opowiedział wolontariuszom o swoich marzeniach – chciałby mieć normalny dom i rodzinę. I żeby być zdrowym.
Każda historia, gdy wiemy, że trwale ciężko coś zmienić, jest trudna. Chcielibyśmy w cudowny sposób móc zmienić sytuację rodziny, a czasem zwyczajnie da się jedynie podarować trochę czasu bez lęku o to czy będzie zimno, czy będzie co ugotować na obiad.
Samotność to bardzo rzadko kwestia wyboru
Autorzy raportu podkreślają kwestię samotności, która dotyka tak wielu biednych ludzi. Często w swojej tragedii pozostają sami, bo rodzina odwróciła się od nich, wyjechała za granicę lub już nie żyje.jednoosobowe. Według prognoz GUS w roku 2030 ponad połowa z nich będzie prowadzona przez osoby powyżej 65. roku życia, w tym niemal co piąte przez osoby 80-letnie i starsze. W liczbach bezwzględnych to odpowiednio ponad 2,7 mln i blisko 900 tys. W większości przypadków będą to samotne kobiety" – czytamy w raporcie.
Marzę o tym, by nie spędzać samotnie Wigilii, żeby mnie ktoś odwiedził.
Chciałbym się jeszcze kiedyś poczuć jak ktoś ważny.
Ból duszy
Samotność, choroby, bieda i brak wsparcia, wielu popycha do ostateczności. Według przedstawionych w raporcie danych ponad dwa razy więcej osób odbiera sobie życie niż ginie w wypadkach drogowych.Umierają z braku nadziei, że może spotkać ich jeszcze coś dobrego.
Państwo a pomoc dla najbiedniejszych
Działalność takich organizacji jak Stowarzyszenie Wiosna, które stoi za Szlachetną Paczką jest bardzo ważne. Jednak trudno nie zadać pytania, dlaczego system dopuszcza do sytuacji, gdy starsze i schorowane osoby muszą stać przed wyborem kupna leków lub jedzenia.Na pomoc nie może też liczyć mama Lenki, nauczycielka, która po wyprowadzce od przemocowego męża, wynajmuje mieszkanie. Były mąż uchyla się od płacenia alimentów. Na jedzenie wystarcza, na buty już nie. Nie wystarcza też na to, żeby Lenka uczestniczyła w zajęciach dodatkowych, rozwijała swój talent plastyczny. Czasem nie grzeją, bo ogrzewanie gazowe i rachunki są wysokie. Ale na pomoc instytucjonalną mama Lenki zarabia za dużo.
Jak poprawić system?
Zdaniem Joanny Sadzik system pomocy społecznej powinien traktować bardziej indywidualnie każdą rodzinę. Celem powinno być poprawienie funkcjonowania rodziny, wzmocnienie aktywności i samodzielności życiowej. Na przykład oferować działania z obszaru aktywnej integracji. Tak, żeby osobom, które dawno nie pracowały, pomóc odzyskać potencjał potrzebny do wykonywania pracy.Obojętność zabija
Wszyscy jesteśmy ofiarami pandemii. Nawet jeśli nie doświadczyliśmy choroby, czy nie widzieliśmy śmierci bliskich osób. Jesteśmy ofiarami pandemii strachu, niepewności i w końcu obojętności. Przyjęliśmy bardzo wiele na swoje barki, będąc niepewnymi jutra, żyjąc w ciągłym strachu, a w pewnym momencie nawet z odebranymi marzeniami. Efektem tego jest obserwowana w ostatnich miesiącach epidemia obojętności. Tyle bólu cierpienia i tragedii ludzkich było wśród nas, że zadziałał naturalny mechanizm wyparcia. Staramy zagłuszyć się to, co złe, smutne i dołujące.
Znieczulamy się, kompulsywnie oglądamy seriale lub klikamy w efektowne nagłówki w internecie. Wydaje nam się, że się „resetujemy”, ale tak naprawdę tylko chwytamy się brzytwy. W ten sposób nie poradzimy sobie z problemami na dłuższą metę.