Mejza opublikował nowe oświadczenie. Twierdzi, że moment publikacji tekstów nie był przypadkowy
redakcja naTemat
29 listopada 2021, 17:52·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 listopada 2021, 17:52
W mediach społecznościowych Łukasza Mejzy pojawiło się nowe oświadczenie dotyczące publikacji, które ukazały się w Wirtualnej Polsce. Wiceminister sportu twierdzi, że termin, w którym ukazały się artykuły, nie jest przypadkowy.
Reklama.
"To szukanie haków zbiegło się w czasie z kierowanymi pod moim adresem propozycjami opuszczenia obozu rządowego i przejścia na stronę opozycji. Gdy oferty zostały przeze mnie odrzucone, zaczęły pojawiać się doniesienia medialne mające przedstawić mnie jako potwora. Trudno mi uwierzyć, że to przypadek" – twierdzi Łukasz Mejza.
Wiceminister sportu uważa, że poniedziałkowy tekst Wirtualnej Polski "zawiera szereg rażących kłamstw i błędów", a wokół części z nich "autorzy osnuli bardzo ciężkie i krzywdzące oskarżenia dotyczące żerowania na nieszczęściu osób chorych", co "narusza jego dobra osobiste i godzi w jego dobre imię".
"Jest to oczywista nieprawda, gdyż ani ja, ani spółka Vinci NeoClinic sp. z o.o. nie wystawiliśmy ani jednej faktury i nie zarobiliśmy złotówki na działalności opisanej w artykule. Spółka nigdy nie zamierzała prowadzić i nie prowadziła działalności medycznej. W związku z działalnością tej firmy nie tylko nie odniosłem najmniejszych korzyści majątkowych, ale poniosłem koszty finansowe. Zainwestowane środki potraktowałem jako własne straty" – czytamy dalej w oświadczeniu ministra Mejzy.
Polityk PiS podkreśla, że ten tekst oraz wcześniejsze spotkają się z jego stanowczą reakcją. Poinformował, że podjął już kroki prawne.
Kontrowersje wokół Łukasza Mejzy
W środę, 24 listopada Wirtualna Polska opublikowała artykuł, z którego wynika, że firma wiceministra sportu i turystyki Łukasza Mejzy obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami. Łukasz Mejza miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia za pośrednictwem jego firmy je wyleczy – cena wyjściowa wynosiła 80 tysięcy dolarów. Metoda, którą zachwalał Mejza, nie ma medycznego potwierdzenia.
Posłowie Lewicy zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mejzę. Sam zainteresowany zaprzeczył i zapowiedział pozew Wirtualnej Polsce.
Politycy PiS podzieleni ws. Mejzy
Przypomnijmy, że w weekend w wywiadzie dla RMF FM minister Jacek Sasin[/url][/b] starał się bronić niedawno powołanego wiceministra sportu:
– Takiej decyzji w żadnym wypadku nie ma, na ten moment mamy jakby słowo przeciwko słowu. Z jednej strony mamy publikację prasową, z drugiej – oświadczenie wiceministra Mejzy – stwierdził.
Zdaniem Jacka Sasina przyszłość wiceministra sportu Łukasza Mejzy będzie zależała od wyników badań jego oświadczeń majątkowych przez odpowiednie służby. Według jego wiedzy partia nie podjęła decyzji o dymisji Mejzy.
Z kolei kilka dni wcześniej inne stanowisko przedstawił Marek Suski. Polityk zapytany, czy Łukasz Mejza powinien być dalej wiceministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego, odparł, że oświadczenia majątkowe ministra są sprawdzane.
– Oświadczenia są badane. Jeżeli to badanie wypadnie negatywnie, to pewnie będzie dymisja – oświadczył. Pytany o opisywaną przez WP rzekomą działalność Mejzy Marek Suski odparł krótko: – Ja bym się czegoś takiego nie chwycił. Według Suskiego jest to sprawa Mejzy i to on powinien się wstydzić swojego zachowania, a nie partia.
– Jeżeli po czasie coś wychodzi, to przede wszystkim taka osoba powinna się wstydzić. Rząd nie jest jasnowidzem – mówił.