Raz na jakiś czas skandaliczne informacje przypominają o tym, że polskie służby prawdopodobnie używają narzędzia Pegasus do szpiegowania obywateli. Mam nadzieję, że każda z tych spraw zostanie należycie wyjaśniona. Ale na tym nie koniec. Powinniśmy mieć trwałe mechanizmy ochrony obywateli przed nadużyciami ze strony służb specjalnych.
Reklama.
Czym jest Pegasus? Jest to program stworzony przez izraelską spółkę informatyczną NSO Group pozwalający na włamanie do dowolnego telefonu komórkowego. Program ten obchodzi wszelkie zabezpieczenia i bez wiedzy użytkownika ma wgląd we wszystkie SMS-y, dane dotyczące połączeń, wiadomości z komunikatorów, odwiedzane strony internetowe. Może mieć także dostęp do kamery i mikrofonu.
Pegasus nie służy masowemu szpiegowaniu dużych grup ludności. Pozwala raczej na inwigilację konkretnych osób.
Według reporterów „Czarno na Białym” Pegasus został zakupiony przez Centralne Biuro Antykorupcyjne ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Wszystko wskazuje na to, że system ten kosztował polskiego podatnika ok. 25 mln zł, bo taka faktura opłacona ze środków Funduszu Sprawiedliwości (z czego skorzystało CBA) została zidentyfikowana przez Najwyższą Izbę Kontroli.
O prawdopodobnym wykorzystaniu systemu Pegasus poinformował w październiku 2021 r. senator Krzysztof Brejza. Twierdził, że służby włamały się do jego telefonu, skopiowały z niego różne materiały, a następnie w mediach prorządowych publikowane były jego SMS-y.
Co więcej, niektóre z nich były nawet modyfikowane przez wydawców. Telefon komórkowy K. Brejzy nie był nigdy zabezpieczony na potrzeby prowadzenia jakiegokolwiek postępowania, a SMS-y pochodziły sprzed kilku lat. Senator złożył w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Kilka dni temu prokurator Ewa Wrzosek, ścigana dyscyplinarnie przez przełożonych, a także znana ze swojej działalności w Stowarzyszeniu Lex Super Omnia, poinformowała opinię publiczną o tym, że również była inwigilowana. Tylko że w jej przypadku to nie jest domysł, ale bezpośrednia informacja od korporacji Apple.
Dostała wiadomość, że jej telefon był objęty inwigilacją za pomocą narzędzia Pegasus. Apple postanowiła niedawno wytoczyć powództwo przeciwko izraelskiej spółce produkującej oprogramowanie. Dlatego też podobne powiadomienia o inwigilacji za pomocą Pegasusa otrzymali aktywiści z wielu państw, w tym również z Tajlandii, Salwadoru i Ugandy.
Prokurator Ewa Wrzosek złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ale trudno się spodziewać, aby doprowadziło ono do wyjaśnienia sprawy i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.
Dochodzimy w ten sposób do sedna problemu. W obecnych warunkach politycznych i prawnych nie ma szans na to, aby tego typu sprawy porządnie wyjaśnić. Jedyne co jest możliwe to zainteresowanie mediów, działalność dziennikarzy śledczych oraz zbieranie szczątkowych informacji od niektórych służb państwowych (jak np. Najwyższa Izba Kontroli).
Nie mamy natomiast porządnego systemu nadzoru nad służbami specjalnymi i nad ich działalnością. Nie możemy skutecznie wyjaśniać nadużyć dotyczących używania systemu Pegasus, jak również innych form inwigilacji. Przecież nawet bez Pegasusa służby specjalne mogą prawie bez ograniczeń przeglądać nasze billingi telefoniczne, dane geolokalizacyjne oraz informacje z kim i kiedy się kontaktujemy za pomocą SMS-ów.
Przepisy dotyczące retencji danych telekomunikacyjnych nie zostały w Polsce nigdy poprawione, pomimo jednoznacznych opinii Komisji Weneckiej. Wynika z tego, że służby specjalne i policja i tak mogą już bardzo dużo o nas wiedzieć i nie być przez nikogo rzeczywiście kontrolowane.
Spójrzmy z lotu ptaka, kto mógłby potencjalnie skontrolować służby specjalne:
prokuratura – teoretycznie mogłaby wyjaśniać pojedyncze przypadki nadużyć. Problem w tym, że sama może być zainteresowana kryciem sprawców, gdyż inwigilacja bywa wykorzystywana do sprawowania władzy, a prokuratura od 2016 r. przestała być niezależną instytucją;
Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych – Komisja posiada niektóre możliwości badania spraw, także w trybie niejawnym. Jednakże w jej skład wchodzi 7 posłów, z czego czterech należy do Prawa i Sprawiedliwości (łącznie z przewodniczącym). Komisja nie ma jakiegokolwiek interesu politycznego, aby wyjaśniać sprawy, które mogą przynieść nieoczekiwane konsekwencje dla obozu władzy;
sądy – mogą się zajmować kontrolą czy nie doszło do nielegalnej inwigilacji, ale tylko w kontekście konkretnych spraw sądowych. Jeśli sprawa do sądu nie trafi, to taka abstrakcyjna możliwość nie istnieje;
Rzecznik Praw Obywatelskich – może żądać od służb wyjaśnień, podejmować interwencje, prowadzić postępowanie. Ale ma ograniczenia, ponieważ w dużej mierze jest zdany na dobrą wolę służb – jeśli nie chcą wyjaśniać sprawy, to RPO nie posiada skutecznych mechanizmów przymuszenia do współpracy. W istocie jedyne co RPO pozostaje w sytuacji obstrukcji to apelowanie do Parlamentu i opinii publicznej;[list]
Najwyższa Izba Kontroli – może sprawdzać legalność, gospodarność, rzetelność czy celowość wydawania środków publicznych, ale nie ma możliwości weryfikowania konkretnych spraw i nadużyć dokonywanych przez służby specjalne.
W tej sytuacji politycznej i prawnej nie ma zatem szans na dogłębne wyjaśnienie sprawy wykorzystywania Pegasusa. Ale w przyszłości może zdarzyć się okno dziejowe, kiedy zmiany prawne będą możliwe w Polsce.
Dlatego też w latach 2018-2020 w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich pracował zespół ekspertów, który zajmował się stworzeniem modelowego systemu nadzoru nad służbami specjalnymi. Projekt ten został nazwany „Osiodłać Pegaza”, a jego koordynatorką była mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Efektem prac zespołu jest raport przedstawiający, jak ten nadzór powinien wyglądać.
Zgodnie z ustaleniami ekspertów konieczne będzie stworzenie nowego organu państwowego, składającego się z niezależnych osób, nadzorującego działalność wszystkich służb specjalnych, a zwłaszcza podejmowanych przez nie działań inwigilacyjnych.
Członkowie tego organu byliby powoływani przez Sejm na kilkuletnią kadencję. Organ nadzoru miałby prawo rozpatrywania skarg, ale także weryfikowania wszelkich zarzutów w stosunku do służb specjalnych. W praktyce jego członkowie (wraz z analitykami i informatykami) prowadziliby działania wyjaśniające nie tylko w formie wymiany korespondencji, ale poprzez dokonywanie sprawdzeń na miejscu, w poszczególnych służbach, podpinanie się pod ich systemy informatyczne czy rozmowy z funkcjonariuszami służb.
Tego typu organy nadzoru istnieją w różnych państwach (w Wielkiej Brytanii, Francji, Norwegii, Niemczech). Na ten temat sporo się w Polsce publikowało i dyskutowało, ale w istocie przez cały okres transformacji tego typu organ nie został wprowadzony do systemu polskiego prawa. O potrzebie stworzenia takiego organu mówi także w niedawno wydanej książce były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki.
Sprawa sen. Krzysztofa Brejzy oraz prok. Ewy Wrzosek to dobitne przykłady, że trzeba do problemu inwigilacji podchodzić systemowo. W związku z tym warto, aby Senat RP kontynuował prace nad projektem „Osiodłać Pegaza” i na bazie dotychczasowych ekspertyz oraz opracowań przygotował senacki projekt ustawy. Będzie jak znalazł, kiedy pojawi się historyczne okno do przeprowadzenia niezbędnych zmian ustrojowych.