Rosja dostarczyła na Białoruś system rakietowy S-400. Jak podkreślił Alaksandr Łukaszenka, nie jest to wersja szkoleniowa, tylko bojowa, czyli "skuteczny w walce sprzęt".
Rosja dostarczyła na Białoruś system rakietowy S-400
Prezydent Alaksandr Łukaszenka chwali się, że Białoruś dostała bojową wersję S-400, a nie atrapę przeznaczoną do szkoleń
Łukaszenka wcześniej groził Europie odcięciem możliwości dostaw surowców
Rosyjski system rakietowy S-400 znalazł się w ośrodku szkoleniowym na Białorusi. Prezydent Alaksandr Łukaszenka potwierdził to w rozmowie z Rossija Siewodnia. Jego wypowiedź cytuje z kolei agencja informacyjna BiełTA.
– Utworzyliśmy centrum szkoleniowe. Rosja dostarczyła do tego centrum systemy S-400, treningi już trwają. (...) Szkolimy naszych chłopaków w tym ośrodku. Chciałbym prosić prezydenta Rosji, aby zostawił ten system tutaj – mówił prezydent Białorusi.
W rozmowie poproszono go o doprecyzowanie, jaki system konkretnie dostarczyły rosyjskie siły. Łukaszenka zauważył, że nie jest to żadna atrapa czy wersja szkoleniowa, lecz "skuteczny w walce sprzęt".
– Nasze systemy obrony powietrznej w pełni pokrywają nasze granice, Mińsk i tak dalej. Ale żeby umożliwić skuteczną obronę przed atakiem rakietowym, potrzebujemy systemów S-400 i być może systemów S-500 – przekonywał Łukaszenka.
Łukaszenka grozi Europie
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej nie słabnie, a prezydent Białorusi wykorzystuje moment, by postraszyć zachodnią część Europy. Niedawno ostrzegał przed możliwością wstrzymania dostaw surowców, jeśli Polska zamknie swoją granicę z Białorusią.
– Nie żartuję. Odetnę tranzyt dostaw do Europy, jeśli Polska zamknie granicę – zagroził białoruski dyktator. – Dobra, zamknijcie ją. Nie jeździmy zbyt często do Unii Europejskiej. Dziś interesuje nas przede wszystkim Rosja, Chiny i Wschód – dodał, dopytywany o to, czy mówi poważnie.
Warto zaznaczyć, że Łukaszenka niedawno udzielił wywiadu stacji BBC. Nie zabrakło w nim kontrowersyjnych tematów, dlatego białoruski dyktator niejednokrotnie mocno zirytował się na dziennikarza, z którym rozmawiał. Tak było choćby przy pytaniu o kryzys na granicy z Polską. Jeszcze ostrzej zrobiło się w momencie, kiedy Steve Rosenberg poruszył kwestię wyborów na Białorusi oraz odbywających się wtedy masowych protestów.
– Nie masz w sobie krzty rozumu. Ty i twoi mocodawcy – nerwowo zareagował polityk, po czym zagroził, że za chwilę przerwie wywiad. Podobnie bronił się w momencie, kiedy dziennikarz zapytał, jak w ogóle ma się zwracać do swojego rozmówcy. Jak podkreślał, Unia Europejska nie uznaje Łukaszenki za prezydenta.
– Słuchaj! Mam to gdzieś, co myślisz o określeniu mnie jako prezydenta Białorusi. To nie Unia Europejska mnie wybrała na to stanowisko. Nie obchodzi mnie, co się o mnie myśli w Anglii, w USA czy w UE – przekonywał dyktator.
Dodajmy, że minister obrony Białorusi Wiktor Chrenin poinformował pod koniec listopada, iż białoruska armia przeprowadzi wraz z rosyjskimi jednostkami wspólne ćwiczenia wojskowe przy granicy z Ukrainą. Próbował przekonywać, że to jest odpowiedź na to, że "kraje sąsiadujące z Białorusią dokonują aktywnej militaryzacji".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut